Joachim Marx doskonale zna francuskie realia. Ten były reprezentacyjny napastnik, m.in. piłkarz Ruchu Chorzów, mistrz olimpijski z 1972 roku trzy lata później wyjechał do Lens i przez kolejne cztery lata był piłkarzem klubu z tego miasta. Od tego czasu na stałe mieszka we Francji i uważnie śledzi tamtejszy futbol. Paweł Czado, Interia: Wydaje się, że reprezentacja Francji może zostać mistrzem Europy, w każdym razie jest jednym z najpoważniejszych kandydatów. Zgodzi się pan z tą opinią? Joachim Marx: - Noël Le Graët, prezydent FFF [francuskiej federacji piłkarskiej, przyp. aut.] stwierdził, że jeśli drużyna narodowa nie awansuje co najmniej do półfinału to będzie tragedia... Z tego co słyszę, Niemcy wcale nie uważają się za faworytów meczu w Monachium. Niektórzy tam kalkulują, że może lepiej byłoby najpierw spotkać się z Węgrami a nie z Francją? W każdym razie przez wiele lat było tak, że piłkarsko Francja obawiała się Niemiec. Teraz to się zmieniło. "Czujemy wobec Niemców respekt, ale się ich nie boimy" - powtarzają Francuzi. Oni sami jednak nie lubią kiedy inni uważają ich za faworytów. Mają to wrodzone. W Ligue 1 w żadnym zespole piłkarz nigdy nie mówi, że gra o mistrzostwo. No, może poza PSG, ale im nie wypada mówić inaczej. Francuska reprezentacja ma kłopoty bogactwa, zwłaszcza w ataku. Mbappé, Griezmann, Benzema, Giroud, Coman... Jak to wszystko poukładać? - Wydaje mi się, że reprezentacja wyjdzie z przodu trójką napastników Griezmann - Benzema - Mbappé. O Giroud ostatnio cicho. Po ostatnim meczu towarzyskim reprezentacji z Bułgarią tydzień temu, w którym strzelił dwa gole [Francja wygrała 3-0, trzecią bramkę zdobył Griezmann, przyp.aut.] w rozmowie z dziennikarzami Giroud nieoczekiwanie zaczął narzekać, że nie otrzymuje podań od niektórych kolegów. Nie wymienił nazwisk, ale okazało się, że źle te słowa przyjął Mbappé. Według "L'Equipe" odebrał to jako osobisty atak. Miał za złe koledze z drużyny, że dowiedział się tego nie od niego bezpośrednio, choćby w szatni lecz z prasy. Do eskalacji nieporozumienia nie doszło, nie dopuścił do tego Didier Deschamps. Wydaje mi się, że Mbappé zagra z Benzemą, choć ten drugi podczas meczu z Bułgarią miał jakieś kłopoty z lewą nogą, w pewnym momencie upadł, w telewizji nie było powtórek tego zdarzenia. W każdym razie wrócił już do treningów, na Niemcy ma być gotowy. Podczas doniesień francuskiej telewizji z treningów reprezentacji widać, że Mbappé przebywa głównie w towarzystwie Benzemy. Śmieją się razem, żartują... Mbappé podobnie zachowuje się w klubie; tam trzyma się blisko Neymara. Ciągnie go do najlepszych. Francuska druga linia też jest niezwykle mocna. Choćby N’golo Kanté. Wydaje się, że to dla "Tricolores" - jak i dla Chelsea - piłkarz nieoceniony. Po Lidze Mistrzów może teraz wygrać mistrzostwo Europy. - Wymienia się go wśród faworytów do "Złotej Piłki". To rzeczywiście świetny piłkarz, który właściwie bez przerwy biega. Można na niego liczyć, ma mnóstwo odbiorów. Ciekawe, że w telewizji jest go mało. To dlatego, że unika mediów. Nie dlatego, że nie lubi dziennikarzy, on po prostu nie lubi pchać się na afisz. Taki ma charakter. Dostrzega pan jakiś słaby punkt w składzie Francuzów? - Obrona - choć mocna - jest jednak słabsza niż atak. Francuzi przypominają mi pod tym względem reprezentację Brazylii, która zawsze czarowała z przodu, ale miała albo słabszego bramkarza albo obrońców. Oczywiście nie grają na obronie byle jacy zawodnicy, ale na przykład taki Varane, choć jest od nas, z Lens, nie jest tak znakomitym piłkarzem jak jego koledzy z przodu. Bocznym obrońcom - Pavardowi i Hernandezowi chyba nic nie brakuje. - Obaj wypłynęli podczas ostatnich mistrzostw świata, dlatego, że z różnych powodów nie mogli zagrać ich koledzy przewidywani na te pozycję. Pavard dodatkowo zyskał sobie przychylność za wspaniałego gola w meczu mundialu z Argentyną. Mecz Francuzów z Niemcami wywołuje emocje. Tak jest chyba od czasów słynnego starcia Haralda Schumachera z Patrickiem Battistonem podczas półfinałów Espana’82. - Ta sytuacja jest przypomina za każdym razem kiedy dochodzi do kolejnego meczu między oboma reprezentacjami. A jak Francuzi zareagowali na dość prowokacyjne słowa niemieckiego obrońcy Antonio Rüdigera? - Rzeczywiście, reprezentant Niemiec zapowiedział, że nie będzie się hamował podczas gry. "Francuzi mają wielu świetnych napastników. Musimy być przygotowani na wiele pojedynków - być przy tym trochę brudni i nie zawsze mili" - stwierdził Rüdiger. Podkreślił, że nie zawsze da się grać fajną piłkę, że przeciw takim piłkarzom jak Mbappé, że czasem trzeba fizycznie podkreślić swoją obecność. Francuscy piłkarze nie zareagowali na te słowa, w każdym razie nie widziałem żeby w jakikolwiek sposób się do nich odnieśli. Podkreślają, że koncentrują się na sobie. Didier Deschamps to chyba właściwa postać na właściwym miejscu. Ma autorytet, potrafi wygaszać konflikty. Zostanie po Euro? Z reprezentacją Francji pracuje od 2012 roku. - Przedłużył kontrakt do najbliższych mistrzostw świata. Dziennikarzom zapowiedział, że ma zamiar zostać z reprezentacją na długo choć w pewnym momencie mówiło się, że jego następcą mógłby zostać Zinedine Zidane. No chyba, że teraz zdarzyłaby się jakaś katastrofa... Jak francuscy kibice będą przeżywać ten mecz? - We Francji cały czas obowiązują ograniczenia związane z pandemią. Od 9 czerwca lokale otwarte są do 23, wcześniej tylko do 21. Mecz jest późno więc policji nie będzie łatwo . Rząd zasugerował jednak żeby podeszła dziś wieczorem do swoich zadań bardziej ulgowo. Francuzi mają dość pandemii. Podczas niedawnego tenisowego turnieju Rollanda Garrosa publiczność musiał opuścić trybuny przed 23. Podczas pasjonującego finału Djokovicia z Tsitsipasem dziesięć minut przed terminem, publiczność zaczęła skandować "nie wyjdziemy, nie wyjdziemy" (uśmiech). To może być dzisiaj długa noc... Rozmawiał: Paweł Czado