Z powodu szalejącej na całym świecie pandemii koronawirusa Unia Europejskich Związków Piłkarskich zmuszona była przesunąć o rok termin zaplanowanego na czerwiec i lipiec Euro 2020. Wciąż nie rozegrano miniturniejów barażowych, które wyłonią ostatnich czterech uczestników mistrzostw. UEFA poinformowała, że odbędą się one najwcześniej we wrześniu. Jak się okazuje, to może być dopiero początek kłopotów UEFA ze zorganizowaniem mistrzostw w przewidzianej, nietypowej formule. Unia rozpoczęła już rozmowy ze współgospodarzami Euro, które ma gościć aż w 12 miastach różnych państw Europy. Według informacji "Daily Mail", Hiszpanie i Włosi wyrazili wątpliwości, czy będą w stanie sprostać podjętym zobowiązaniom i gościć piłkarzy w Bilbao i Rzymie. Powodem jest oczywiście pandemia koronawirusa i duża liczba ofiar śmiertelnych w Hiszpanii i Włoszech. W Rzymie jubileuszowe Euro ma zostać zainaugurowane, a w Bilbao jeden ze swoich meczów grupowych ma rozegrać reprezentacja Polski. Rywalem gospodarz - Hiszpania. Jak podkreśla gazeta, szef UEFA Aleksander Czeferin nie jest entuzjastycznie nastawiony do odziedziczonej po Michelu Platinim nietypowej formuły jubileuszowego Euro. Teraz czekają go kolejne problemy. Zachwycone przeniesieniem mistrzostw, choć wymuszonym pandemią, nie są też inne miasta-gospodarze, jak choćby Glasgow, Amsterdam i Dublin, które na 2021 rok mają zaplanowanych szereg koncertów czy konferencji. Na razie pewny swego jest Londyn, który wciąż chce organizować półfinały i finał Euro. Nie wiadomo, czy w ciągu najbliższych miesięcy nie czekają nas kolejne rewolucyjne decyzje związane z najbliższymi mistrzostwami Europy. WS