Pewnie nie ja jeden pomyślałem, że to nie jest dobry pomysł. Mieliśmy absurdalny turniej rozrzucony po całej Europie, w trakcie pandemii Covid-19, do którego niektóre zespoły przystępowały z przetrzebionymi kadrami. Turniej już raz przecież odwołany i przesunięty, z ograniczoną liczbą widzów na trybunach. Do tego przyszedł ten dramat Christiana Eriksena podczas jednego z pierwszych meczów Euro 2020 między Danią i Finlandią, gdy ledwo uratowano mu życie. Niewiele wtedy wskazywało, że te Mistrzostwa Europy mogą być imprezą udaną. Wyglądały na dziwactwo rozgrywane na siłę, w czasach wielkich triumfów piłki klubowej, podniecania się kibiców raczej rodzimymi i obcymi ligami, wielkich pieniędzy w Premier League i Lidze Mistrzów. W czasach taktycznej perfekcji przesuwanej na kolejne poziomy, cmokania nad tym co w futbolu logiczne, przewidywalne i wypłacalne. W czasach, gdy młodzi ludzie wybierają między futbolem a innymi rozrywkami, które atakują je zewsząd, a rozwiązaniem na dotrzymanie przez piłkę nożną kroku współczesności miała być hermetyczna i perfekcyjna Superliga. CZYTAJ TAKŻE: Kto to powiedział? Wpadki komentatorów sportowychNa to wszystko wkroczyło to nieudolne Euro, jeden z tych wielkich turniejów piłkarskich rozgrywanych na koniec sezonu jako jego domknięcie, z piłkarzami już zmęczonymi i wyeksploatowanymi. Turniej bez oparcia w wielkim biznesie rozumianym jako sprawnie działająca machina ligowa, sprzedająca mecze, emocje i gwiazdy w sposób metodyczny i regularny. Jeden z tych turniejów, które swoim poziomem nie mogły się przecież równać z ekskluzywną Ligą Mistrzów, dopracowaną, wypieszczoną, najlepszym tworem w dziejach piłki nożnej.Wkroczył i pokazał, że to, co w futbolu wymyślono najlepszego, to właśnie takie turnieje. Miesięczne wakacje od wszelkiej logiki, kto wie czy nie rozumu, może także perfekcji i wysublimowania. Miesiąc niezwykłego żywiołu, który wylewa się jak lawa, pokazując wielką moc tej dyscypliny sportu. Ta moc tkwi w tworzeniu przez nią wspaniałych opowieści i historii. Każdy mecz, więcej, każde pojedyncze zagranie czy przestrzelony karny mogą taką historią być. Zupełnie z osobna, autonomicznie. Weźmy chociażby ten karny na 2-0 dla Szwajcarii, po którym gol nie padł. Po którym Francja odpowiedziała, na co odpowiedziała z kolei Szwajcaria i wyrównała na 3-3. Odpowiedziała na wydęte wargi Paula Pogby przy 3-1, pewnego że oto sprawę rozstrzygnął. Wyższość Euro nad Ligą Mistrzów W świecie tego logicznego, perfekcyjnego futbolu, jaki oglądamy każdego tygodnia, pewnie by tak było. W Lidze Mistrzów, w najlepszych ligach świata pewnie do czegoś podobnego mogłoby nie dojść. Może Unai Simon nie puściłby piłki w taki sposób do własnej bramki, może wynik meczu wynikałby z gry, z przygotowań, z setek przepracowanych w mikrocyklach godzin. Byłby jakąś wypadkową. Tutaj tak nie jest. Selekcjonerzy gromadzący swoich reprezentacyjnych piłkarzy na rzadkich zgrupowaniach, przekazujący im ogólny zarys gry w miejsce metodycznej pracy organicznej znanej z klubów, mogą jedynie próbować okiełznać chaos, który i tak na turniejach takich jak Euro czy mundial staje się główną mocą sprawczą. Piłka reprezentacyjna puszczona na żywioł przynieść może niewyobrażalną nudę, gdy nie wiadomo co i jak grać, ale i niewyobrażalne i niewytłumaczalne emocje, gdy też nie wiadomo co i jak grać. Tak jak to miało miejsce w pamiętny poniedziałek 28 czerwca 2021 roku. W jednym z najpiękniejszych dni w dziejach futbolu, kiedy trzęsienie ziemi zostało podparte jeszcze jednym, o nawet większej magnitudzie. Euro 2020 przeniosło się tym samym z piekła do piłkarskiego nieba, w którym naprawdę wszystko jest możliwe i wymyka się logice. Stało się turniejem, w którym "nie poddawaj się nigdy" nabiera zupełnie nowego, archetypicznego znaczenia. Staje się już nie produktem, ale po prostu snutą z fantazją opowieścią. Wspaniałą opowieścią, która piłkę nożną podaje jako jeden z najwspanialszych ludzkich wynalazków także laikom, którzy siadają do niej tylko przy okazji takiego turnieju, a nie w każdy weekend z abonamentem, karnetem i wiedzą o każdej nodze dowolnego piłkarza.Superliga? Superligą jest taki turniej. Kwintesencją tego, co najlepsze w futbolu. Wprowadzeniem do niego elementu bajkowego i prawdziwą opowieścią, której końca nie znamy.