- Jak dla mnie, moglibyśmy zawsze wygrywać 1-0 - powtarza Leonardo Bonucci, tonując zachwyty nad ofensywną grą odnowionej Italii. 34-letni stoper Juventusu zastygł w innej epoce, kiedy Włosi ślepo wierzyli w catenaccio? Nic podobnego. W 2005 roku, gdy zaczynał piłkarską karierę w Viterbese, grał w drugiej linii. Jeden z trenerów dostrzegł w nim kandydata na następcę Alessandro Nesty i wycofał do obrony. Bonucci zachował technikę i wizję gry pomocnika, dodając do nich twardość i zaciętość. - Jestem obrońcą o gorącej krwi - mówi o sobie. Euro 2020. 300 meczów Bonucciego z Chiellinim Z 36-letnim Giorgio Chiellinim zagrali już razem 300 meczów. W kadrze i w klubie. Zbliżają się do rekordu legendarnej pary stoperów z Milanu Franco Baressi - Alessandro Costacurta, która wystąpiła razem w podstawowym składzie 310 razy. Dziś z Austrią na Wembley występ Chielliniego jest wątpliwy ze względu na kontuzję w starciu ze Szwajcarami w drugiej kolejce Euro 2020. Zastąpi go pewnie Francesco Acerbi z Lazio. Tak czy siak Chielliniego i Bonucciego czeka jeszcze znakomita przyszłość. Wracający do Juventusu trener Massimiliano Allegri mówi, że nie wyobraża sobie drużyny bez pary weteranów. W kadrze Włoch każdy z nich zagrał ponad 100 spotkań, następny tylko 48 (napastnik Ciro Immobile). Rozstali się na jeden sezon, gdy w 2017 roku Bonucci zdecydował się na transfer do Milanu za 42 mln euro. Dla piłkarza wychowanego w Interze Mediolan to była brawurowa decyzja. - Gdybym tam wtedy był, nie pozwoliłbym mu odejść - napisał Chiellini w swojej biografii. Po sezonie Bonucci wrócił do Juventusu, choć z Milanem miał kontrakt na pięć lat. Nie odnalazł się w nowym miejscu. Wtedy był już innym człowiekiem. Zmieniła go ciężka choroba młodszego syna Matteo. Latem 2016 roku chciał nawet rzucić futbol, w ogóle nie mógł się na mim skupić. - Tragedia życiowa sprawiła, że piłka przestała mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie - mówił w wywiadzie dla hiszpańskiego "El Pais". Po operacji chłopiec zdrowiał, a ojciec wracał na boisko. Dziś Chiellini z Bonuccim są symbolem nie tylko Juve, ale i pięknej Italii. Stworzonej wbrew ich woli przez Roberto Manciniego. Po porażce w kwalifikacjach mundialu w Rosji załamany Chiellini protestował przeciw odchodzeniu od włoskich korzeni. Uważał, że Italia nie powinna naśladować w grze Hiszpanów, bo nie ma takich zawodników. Nie miał racji. Dziś Włosi atakują jak La Roja, ale bronią jak dawniej. Wygrali 11 ostatnich pojedynków bez straty bramki. Bilans 31-0! Skończyły się czasy, gdy Italia zadowalała się jedną bramką w meczu. Euro 2020. Cud Manciniego Włosi wyrównali swój własny rekord 30 meczów bez przegranej - z trenerem Vittorio Pozzo dokonali tego w latach 1935-1939. Lepsi są Brazylijczycy i Hiszpanie (po 35) oraz Argentyna (31). Dziś mogą dogonić Albicelestes i wskoczyć na podium w tej klasyfikacji.Często jest tak, że jeśli drużyna koncentruje się na ofensywie, odsłania tyły. Albo odwrotnie: pracując na tym, by jak najmniej goli tracić, zaniedbuje atak. Mancini stworzył monstrum tak samo doskonałe kiedy broni i rusza do przodu. Nigdy wcześniej Włosi nie czuli się tak komfortowo w ataku pozycyjnym. Dowodem trzy zwycięstwa w fazie grupowej Euro 2020 z bilansem bramkowym 7-0. Włosi wyrośli na faworyta turnieju. Pytanie: czy tak dobrze można grać od początku do końca? Dla Manciniego i jego współpracowników: Gianluki Viallego i Attilio Lombardo wyjazd na Wembley nie jest podróżą sentymentalną. Jako piłkarze Sampdorii Genua przegrali tam po dogrywce finał Ligi Mistrzów z Barceloną w 1992 roku. Dziś Włosi będą zdecydowanym faworytem w starciu z Austriakami o ćwierćfinał Euro 2020. Piłkarze Franco Fody awansowali na mistrzostwa z drugiego miejsca w grupie, którą wygrali Polacy. Ale na turnieju zaszli wyżej wygrywając z Macedonią Płn i Ukrainą. Przegrali tylko z Holendrami, których Włosi pokonali niedawno w Lidze Narodów. Austriacy mają być przystawką dla Włochów przed starciem z Belgami lub Portugalczykami o strefę medalową. A potem bój z Francją ewentualnie Hiszpanią, by zagrać o złoto. Finał z Anglią, Niemcami, lub Holandią? Włosi byli mistrzami świata czterokrotnie, ale Euro wygrali zaledwie raz, w odległym 1968 roku. Drużyna Manciniego ma podstawy, by marzyć o powtórce po ponad pół wieku. Najcięższa część zadania wciąż jest jeszcze do wykonania. Szeroka kadra daje nadzieję, że ofensywnie grająca Italia nie straci nagle impetu. Dariusz Wołowski