To bowiem drugi turniej, po którym kibice węgierscy będą mogli być dumni ze swego zespołu. A czekali na to bardzo długo, bo 30 lat - od chwili, gdy ich reprezentacja została znokautowana, zepchnięta na dno, by przez całe dekady przegrywać w dostarczaniu ludziom na Węgrzech wrażeń z piłką wodną czy piłką ręczną. Ostatni przypadek, by Węgrzy nie przegrali z Francją miał miejsce w 1976 roku - wtedy wygrali z nią 1-0. Wtedy zdawało się, że węgierska piłka nożna wciąż jeszcze liczy się w Europie. Może nie tak bardzo jak w czasach Złotej Jedenastki lat czterdziestych i pięćdziesiątych, może nie tak bardzo jak przed wojną (12 stycznia 1927 roku Węgry wygrały z Francją... 13-1), ale nadal. Węgry - Francja. Pierwsza wygrana od 45 lat Na mundialu w 1978 roku w Argentynie zespół węgierski z grupy nie wyszedł, był cieniem Argentyny, Włoch czy Francji. W 1982 roku na pamiętnym dla nas mundialu Espana'82 dokonał pamiętnego wyczynu - wygrał z Salwadorem w najwyższym stosunku w dziejach turniejów piłkarskich, aż 10-1. I mimo tego z grupy nie wyszedł, wyprzedzony przez Argentynę i Belgię. To ona zmierzyła się wówczas z Polską, a nie Węgrzy. Prawdziwa katastrofa przyszła jednak na mistrzostwach Mexico'86, na który Węgrzy jechali jako pierwsza zakwalifikowana drużyna, z jednym z najdroższych piłkarzy świata Lajosem Detarim i wielkimi nadziejami na sukces.To, co się wtedy wydarzyło, pozostało na lata traumą dla Węgrów. Już w pierwszym meczu przegrali ze Związkiem Radzieckim 0-6, który strzelał do nich jak do kaczek. Dzieła zniszczenia dopełniła właśnie Francja. 35 lat temu ograła Madziarów 3-0, wyeliminowała z turnieju i bawiła się z nimi w meczu, w którym okazję do strzelenia swej pierwszej bramki miał nawet Jean Tigana. Węgry czekały 30 lat na odbudowę 30 lat czekania, 30 lat na marginesie europejskiej piłki to sporo. Polska w tym czasie zdołała dwukrotnie awansować na mundial, trzy razy grała na mistrzostwach Europy, a Węgrzy czekali. I dopiero w 2016 roku udało im się awansować na Euro, które zakończyli udanie. Wyszli z trudnej grupy, co udało im się na dużej imprezie po raz pierwszy od 1972 roku, kiedy węgierski zespół był jeszcze czwarty w Europie. Wyszli bez porażki, po wygranej z Austrią i remisach z Islandią i Portugalią (tu 3-3). Odpadli dopiero z Belgami.Rozgrywany m.in. na budapesztańskim stadionie turniej Euro 2020 to jakby kontynuacja tamtej gry. Przez ponad 80 minut węgierscy piłkarze stawiali czoło Portugalii, by ulec 0-3 w końcówce. Teraz bohatersko zremisowali z zupełnie zaskoczoną Francją, bodaj głównym faworytem do tytułu. Przed nimi mecz z Niemcami - wygrana może dać im wyjście z grupy śmierci, ale problemem jest to, że tym razem Węgrzy nie zagrają w Budapeszcie, ale Monachium. W tym kontekście marcowy remis Polaków z Węgrami w Budapeszcie w eliminacjach mistrzostw świata nabiera zupełnie innego wymiaru.