A - AZJA. Po raz pierwszy w historii zmagania o prymat w Europie toczyły się również na kontynencie azjatyckim. Konkretnie w Baku. Tym samym Azerbejdżan stał się obok Rumunii drugim krajem-gospodarzem, którego reprezentacja nie uzyskała awansu do turnieju finałowego. Impreza z inauguracją w Rzymie i finałem w Londynie przeprowadzona została w 11 państwach - co jest wydarzeniem bez precedensu. Prezydent UEFA Aleksander Czeferin przyznał, że popełniono błąd i zadeklarował, że nigdy więcej nie opowie się za taką formułą rywalizacji. B - BUDŻET. Piłkarzy i krajowe federacje najbardziej interesowała ta część budżetu imprezy, którą przeznaczono na nagrody dla uczestników. W sumie 331 milionów euro. Każda ekipa za sam start otrzymała 9,25 mln. Zwycięstwo w fazie grupowej wyceniono na 1,5 mln, awans do fazy pucharowej - 2 mln, ćwierćfinał - 3,24 mln, półfinał - 5 mln. Wicemistrzowie Europy wzbogacili się o dodatkowe 7 mln, a mistrzowie - o 10 mln. C - COVID. W cieniu jupiterów polityka i przyziemne interesy ścierały się ze zdrowym rozsądkiem. Kiedy brytyjski rząd nie chciał się zgodzić, by 2,5 tysiąca oficjeli pojawiło się w Londynie bez konieczności odbycia kwarantanny, UEFA miała zagrozić przeniesieniem finałowej fazy Euro do Budapesztu. Efekt rzekomego szantażu? Strony jakoś się dogadały. Konsekwencje epidemiczne pozostają trudne do oszacowania. D - DYNAMIT. Story made in Denmark. Duński dynamit znowu eksplodował, choć tym razem lont palił się wyjątkowo długo - dwa pierwsze spotkania podopieczni Kaspera Hjulmanda zakończyli porażką. Wyszli jednak z grupy z trzema punktami, przy okazji determinacją i boiskową niezłomnością zdobywając serca kibiców rozsianych po całym kontynencie. W zgodnej opinii obserwatorów to oni napisali najpiękniejszą historię turnieju. Zakończyli w nim udział na półfinale. Polegli czy zostali skrzywdzeni? Dyskusja na ten temat toczyć się będzie latami. E - ERIKSEN. Christian Eriksen, jeden z liderów reprezentacji Danii, zasłabł w 43. minucie grupowego meczu z Finlandią. Doszło do zatrzymania krążenia. Reanimacja prowadzona na murawie stadionu Parken w Kopenhadze to najbardziej wstrząsający obrazek mistrzostw. Sportowy świat wstrzymał oddech na długie minuty, które wydawały się wtedy wiecznością. Masaż serca nie przyniósł efektów, pomogło dopiero użycie defibrylatora. 29-letni piłkarz żyje z wszczepionym kardiowerterem. Nie wiadomo jeszcze, czy kiedykolwiek wróci do gry. F - FINAŁ. Na antenie TVP mecz o mistrzowski tytuł skomentować miał Dariusz Szpakowski, nestor i legenda mikrofonu. Ostatecznie 11 lipca nie usłyszeliśmy jednak jego głosu. Decyzja o odsunięciu 70-letniego sprawozdawcy od powierzonych mu wcześniej obowiązków zapadła dwa dni finałem na Wembley. Powód? Nie został wyartykułowany klarownie, ale nieoficjalnie wiadomo, że były nim zgłaszane przez internautów zastrzeżenia do jakości pracy doświadczonego komentatora. Reakcje polskich kibiców na komunikat w tej sprawie były skrajnie różne. Podczas gdy jedni nie kryli entuzjazmu, inni uznali zaskakujący manewr za haniebną egzekucję bez zasad i honoru. G - GOŚĆ. W gronie 18 arbitrów głównych desygnowanych do pracy w Euro 2020 znalazł się 43-letni Argentyńczyk Fernando Rapallini. Po raz pierwszy w historii w mistrzostwach Europy wziął udział sędzia z Ameryki Południowej. Zadebiutował jako rozjemca w spotkaniu Ukraina - Macedonia Północna. W ramach porozumienia z konfederacją CONMEBOL do prowadzenia meczów Copa America zaproszony został Europejczyk - Hiszpan Jesus Gil Manzano. H - HEROIZM. Zaraz po ceremonii losowania grupę F słusznie nazwano "grupą śmierci". Znalazły się w niej Francja, Niemcy, Portugalia i skazywane na pożarcie Węgrzy. Tymczasem Madziarzy walecznością i heroizmem zachwycili bezgranicznie. Od awansu do 1/8 finału dzieliło ich niespełna 10 minut. Ostatecznie - grając bez swej największej gwiazdy, czyli Dominika Szoboszlaia - z dwoma punktami na koncie zamknęli stawkę. Ale długimi fragmentami to oni regulowali dopływ tlenu potentatom światowego futbolu. Osobna historia to stadion w Budapeszcie, który jako jedyna arena Euro mógł wypełnić się w komplecie. Z trybun toczone tam spotkania obejrzało ponad 200 tys. ludzi. I - IKAR. Krótko przed meczem Francja - Niemcy w Monachium na murawie Allianz Areny wylądował paralotniarz. Okazał się aktywistą Greenpeace’u, o czym świadczyć miał napis umieszczony na jego sprzęcie: "Kick out oil!". Podczas wytracania prędkości śmiałek zaplątał się jednak w linę kamery i zranił kilka osób siedzących na trybunach. Sam cudem nie doznał obrażeń. I jak informowały niemieckie media - cudem uniknął zestrzelenia przez snajperów, którzy mogli uznać jego działanie za próbę zamachu terrorystycznego. J - JEDENASTKA. Gareth Southgate, selekcjoner reprezentacji Anglii, jeszcze raz zmierzył dokładnie odległość z ziemi do piekła. Przypomniał sobie, że wynosi ona dokładnie 11 metrów. Rzuty karne znów będą go nawiedzać w snach, może przez kolejne 25 lat. W 1996 roku sam zmarnował "jedenastkę", przez co "Synowie Albionu" nie zagrali w finale ME. Tym razem fatalnie dobrał egzekutorów - aż trzej z nich pomylili się w taki sam sposób w boju o złoto z Włochami. Efekt? Anglia pozostaje krajem z największą liczbą rozegranych meczów w ME bez tytułu mistrzowskiego na koncie. Licznik pokazuje już 38 spotkań. K - KOBIETA. Stephanie Frappart to pierwsza kobieta w historii, która znalazła się w obsadzie sędziowskiej finałów ME. 37-letnia Francuzka pełniła rolę arbitra technicznego. Wcześniej prowadziła spotkania Ligue 1, Ligi Europy i Ligi Mistrzów. L - LOEW. Dobiegła końca przygoda Joachima Loewa z reprezentacją Niemiec. Jego kontrakt wygasa dzisiaj, 12 lipca. To zamknięcie pewnej epoki. "Jogi" prowadził drużynę narodową przez 15 lat. Objął ją po mundialu w 2006 roku. Jego największy sukces to tytuł mistrza świata wywalczony w 2014 roku w Brazylii. Niewiele brakowało, a swą misję zakończyłby spektakularną katastrofą, czyli ostatnim miejscem w grupie podczas dwóch turniejów mistrzowskich z rzędu. Trzy lata temu start w rosyjskich MŚ niemiecki zespół zakończył kompromitacją, teraz wyszedł z grupy rzutem na taśmę - remisując z Węgrami w samej końcówce spotkania. Nadmieńmy przy okazji, że kadrą Turcji, najmłodszą ekipą Euro 2020, dowodził Senol Gunes - ten sam, który w 2002 roku zdobył z nią w Korei Płd. i Japonii trzecie miejsce na świecie. M - MANIFESTACJA. Chyba nigdy wcześniej futbol nie był tak często wykorzystywany do manifestacji poglądów i przekonań niezwiązanych bezpośrednio z rywalizacją sportową. Klękanie na murawie przed pierwszym gwizdkiem (rasizm), demonstracyjne odsuwanie na bok coca-coli i piwa podczas konferencji prasowych (zdrowy styl życia), tęczowe opaski na ramieniu, na elewacji stadionu, a nawet na samochodziku transportującym piłkę na środek boiska (homofobia). Do takich obrazków kibice piłkarscy nie byli do tej pory przyzwyczajeni. Czy od teraz będzie to stały element turniejowej rzeczywistości? N - NOWICJUSZE. Było ich dwóch: Finlandia i Macedonia Północna. To uczestnicy numer 34 i 35 w historii finałów ME. Nowicjuszem był również Goran Pandew - kapitan bałkańskiego zespołu - który zadebiutował w wielkim turnieju w wieku 37 lat, zdążył zdobyć bramkę i po fazie grupowej zakończył reprezentacyjną karierę. Dodajmy, że w pięciu krajach mecze rangi mistrzowskiej rozgrywane były po raz pierwszy. Oprócz wspomnianego Azerbejdżanu takie wyróżnienie spotkało również Danię, Węgry, Rumunię i Szkocję. O - ODKRYCIE. Kacper Kozłowski nie stał się wprawdzie rewelacją turnieju, ale selekcjoner Paulo Sousa uważa go za swoje odkrycie. Zawodnik Pogoni Szczecin, dzięki występowi w meczu z Hiszpanią, został najmłodszym uczestnikiem finałów mistrzostw Europy. Dokonał tego, mając 17 lat i 246 dni. Pobił tym samym ledwie sześciodniowy rekord Anglika Jude’a Bellinghama, który zagrał w potyczce z Chorwacją, mając 17 lat i 349 dni.P - PASSA. Włosi śrubują rekord meczów bez porażki. W tej chwili ich niezwykła seria liczy już 34 spotkania. To najlepsze osiągnięcie w kronikach "Squadra Azzura" (do wyrównania rekordu globu należącego do Brazylii i Hiszpanii brakuje już tylko jednego spotkania). Przy okazji podopieczni Roberto Manciniego pobili światowy rekord gier bez straconego gola - wynosi on obecnie 1169 minut. Te passę przerwał w 1/8 finału Austriak Sasza Kalajdżić. R - RONALDO. Król strzelców imprezy z pięcioma golami i jedną asystą, która zadecydowała o jego triumfie w tej klasyfikacji (pięć bramek zdobył również Czech Patrik Schick). W futbolowych kronikach portugalski gwiazdor nie od wczoraj figuruje jako hegemon. Ale mimo upływu lat nie traci impetu - przy okazji Euro 2020 ustanowił kolejne rekordy. Jako pierwszy zagrał w piątym turnieju o mistrzostwo Europy, w każdym wpisując się na listę snajperów. Strzelił w sumie najwięcej goli (14) i zaliczył najwięcej występów (25). Pod tym samym względem pozostaje niedościgniony, jeśli weźmiemy pod uwagę gole i rozegrane spotkania w ME i MŚ łącznie (42/21). CR7 jest także współrekordzistą pod względem liczby zdobytych bramek w grach międzypaństwowych - on i Irańczyk Ali Daei mają na koncie po 109 trafień. S - SAMOBÓJ. Aż 11 trafień w finałach Euro 2020 sklasyfikowano jako bramki samobójcze (we wszystkich poprzednich edycjach tylko dziewięć). Stąd popularna przez cały turniej żartobliwa prognoza: "królem strzelców zostanie niejaki Owngoal". Co ciekawe, po raz pierwszy w kontynentalnym czempionacie do własnej siatki piłkę skierował bramkarz - był nim Wojciech Szczęsny. W jego ślady szybko poszli Martin Dubravka (Słowacja) i Lukas Hradecky (Finlandia). T- TRIUMF. Liczba nacji, które sięgały po tytuł mistrza Europy, pozostała bez zmian. Jest ich dokładnie 10. Włosi królują na Starym Kontynencie drugi raz w historii (piłkarzem turnieju - Gianluigi Donnarumma). Poprzednim razem miało to miejsce 53 lata temu. Teraz okazali się najlepsi spośród 55 drużyn, które przystąpiły do eliminacji Euro 2020. To ich pierwszy triumf w turnieju rangi mistrzowskiej od 2006 roku, czyli od wygranego mundialu w Niemczech. Wówczas również finałową potyczkę zwieńczyli serią rzutów karnych (w pokonanym polu zostawiając Francję). U - URAZ. Nie wszystkich uczestników turnieju będziemy mieli okazję zobaczyć na boisku ponownie jeszcze w tym roku. Na pewno jest to wykluczone w przypadku ukraińskiego napastnika Artema Biesiedina, który po faulu Szweda Marcusa Danielsona doznał masywnego urazu stawu kolanowego i okolic. Najpewniej dopiero po zimowej przerwie do gry wróci także włoski wahadłowy Leonardo Spinazzola - to efekt zerwanego ścięgna Achillesa. Być może jesienią do rywalizacji przystąpią Belg Timothy Castagne (złamanie kości jarzmowej) i Francuz Ousmane Dembele (naderwanie ścięgna mięśnia dwugłowego). Obaj również musieli poddać się chirurgicznej rekonstrukcji. V - VAR. System wideoweryfikacji wykorzystany został w finałach ME po raz pierwszy. Czy spełnił swoją rolę? W wielu przypadkach okazał się niezawodny i niezastąpiony. Długo jednak będziemy jeszcze wracać do sytuacji, jaka miała miejsce w dogrywce półfinałowego meczu Anglia - Dania. Holenderski arbiter Danny Makkelie podyktował rzut karny dla gospodarzy po faulu (?) na posądzanym o zdolności aktorskie Raheemie Sterlingu. Rozjemca nie podszedł do monitora - zdał się tylko na to, co usłyszał w słuchawce. Telewizyjne powtórki nie rozwiały do końca wątpliwości. Część obserwatorów twierdzi, że mieliśmy do czynienia z największą grabieżą w dziejach VAR. Nie brak jednak głosów, że Anglik był w spornej akcji faulowany nawet dwukrotnie. W - WETERAN. Maarten Stekelenburg to najstarszy uczestnik finałów Euro 2020. Bramkarz reprezentacji Holandii w dniu meczu z Czechami, kończącym przygodę "Oranje" z turniejem, miał dokładnie 38 lat i 278 dni. Nie każdy pamięta, że wicemistrz świata z 2010 roku dwukrotnie kończył karierę - w latach 2012 i 2015. Pół roku temu przyszedł do Ajaksu Amsterdam, by pełnić rolę zmiennika, ale... bronił regularnie (wskutek dyskwalifikacji Andre Onany). Spisywał się na tyle dobrze - 80 proc. skutecznych interwencji - że ponownie został powołany do drużyny narodowej, a w niej nieoczekiwanie zastąpił zakażonego koronawirusem Jaspera Cillessena. I tak już zostało. Przypomnijmy, że najstarszym w historii uczestnikiem finałów ME pozostaje węgierski bramkarz Gabor Kiraly (40 lat i 86 dni). Z - ZGRUPOWANIE. Odbyło się w niewielkiej Opalenicy położonej nieopodal Poznania. "To najfajniejsze zgrupowanie, na jakim byłem" - wyznał jeszcze przed mistrzostwami szeroko uśmiechnięty Wojciech Szczęsny. Potem trzeba było powalczyć o miejsce w historii już w turniejowym reżimie. Po raz pierwszy w dużej imprezie na wysokości zadania stanął Robert Lewandowski, zdobywając trzy bramki i stając się tym samym najskuteczniejszym polskim strzelcem w historii ME (5 trafień na koncie). Jego boiskowi partnerzy próbowali bawić się piłką tak fajnie i radośnie, jak w obozowej Opalenicy - tyle że w St. Petersburgu i Sewilli nie znaleźli u ponurych rywali zrozumienia. UKi Euro 2020 - komplet wyników i strzelcy fazy pucharowej