"Podobnie jak w polskiej kadrze mamy teraz problem z graczami ofensywnymi. U was brakuje Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka. W naszej ekipie kontuzji eliminującej z udziału w mistrzostwach doznał w niedawnym meczu z Bułgarią napastnik David Strelec, a w ostatnim sparingu z Austrią urazu nabawił się Ivan Schranz. Mówi się, że to dolegliwość mięśniowa i na turniej pojedzie, jednak zapewne nie będzie od razu w najwyższej dyspozycji" - dodał Słowak, który pracował też w Pogoni Szczecin i Podbeskidziu Bielsko-Biała. Podkreślił, że drużyna prowadzona przez Stefana Tarkovica jest dobrze zorganizowana w defensywie, ale ma problem z przejściem do ataku, zarówno szybkiego, jak i pozycyjnego. "W składzie na turniej dużych niespodzianek nie ma. Wrócili do składu pomocnik Vladimir Weiss, którego nie widział w reprezentacji poprzedni selekcjoner Pavel Hapal, oraz lewy obrońca Tomas Hubocan, który już oficjalnie zakończył karierę w zespole narodowym, a teraz znów w nim jest" - wyjaśnił Kocian. Na Słowacji do zmiany selekcjonera doszło przed listopadowym barażem z Irlandią Północną o prawo gry w finałach ME, wygranym przez Słowację po dogrywce 2:1. W Polsce Portugalczyk Paulo Sousa w styczniu zastąpił zwolnionego Jerzego Brzęczka. "Dla mnie zmiana Brzęczka po zakończeniu z sukcesem kwalifikacji była niespodzianką. Czasu do mistrzostw było mało, a praca z reprezentacją jest inna niż w klubie, gdzie masz wszystkich piłkarzy do dyspozycji siedem dni w tygodniu i po kilka godzin można pracować, rozmawiać. Trzeba poznać zawodników, ich mentalność, a to podczas krótkiego zgrupowania nie jest łatwe" - ocenił. Zaznaczył, że trener Słowaków miał łatwiejszy start, bo w przeszłości był w sztabie szkoleniowym kadry, a Sousa zaczął pracę od początku. Biało-czerwoni podczas finiszu przygotowań zagrali sparingi z Rosją (1:1) i Islandią (2:2), Słowacy towarzysko zmierzyli się z Bułgarią (1:1) i Austrią (0:0). "Spotkanie z Bułgarami to był bardziej taki casting dla kandydatów do gry w kadrze. W tym drugim meczu zobaczyliśmy już kadrę pewnie zbliżoną do tej, jaka zagra z Polską. Oczywiście dołączy jeszcze do zespołu leczący kontuzję Marek Hamsik" - stwierdził trener. Jego zdaniem Polacy i Słowacy są w podobnej sytuacji przed startem ME. "Widziałem wasz wtorkowy mecz z Islandią, w którym wyrównujący gol dla Polski padł w samej końcówce, ale najważniejsze przecież będą mistrzostwa. Oba zespoły nie są faworytami grupy, zwycięstwo w pierwszym spotkaniu turnieju dałoby duże szanse awansu do kolejnej fazy. Nikt nie liczy, że wygramy z Hiszpanią, starcie z Polską dużo pokaże, szanse na zwycięstwo oceniam po równo" - zauważył. Przyznał, że różnicę na korzyść biało-czerwonych robi Robert Lewandowski. "My takiego piłkarza nie mamy. On sam może dać impuls i rozstrzygnąć spotkanie" - powiedział. Nie ukrywał, że nastroje słowackich kibiców nie były najlepsze po wiosennych meczach kadry w kwalifikacjach do MŚ 2022. "Gra, wyniki nie dawały im powodu do optymizmu. To nie były dobre spotkania w naszym wykonaniu. Mieliśmy kłopoty z Cyprem (0:0), Maltą (2:2), a to są rywale, z którymi trzeba wygrać dwoma, trzema bramkami. My nie byliśmy w stanie tego zrobić, stąd pewna panika na Słowacji. Mamy problem z wywarciem na boisku presji na przeciwniku. Kibiców uspokoiła eliminacyjna wygrana z Rosją (2:1)" - dodał szkoleniowiec, który latem 2014 z Ruchem był blisko awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Oprócz Słowacji i Polski w grupie E mistrzostw Europy wystąpią Hiszpania i Szwecja. Kocian był środkowym obrońcą. W reprezentacji Czechosłowacji rozegrał 26 spotkań. Karierę trenerską rozpoczął w 1993 roku jako asystent Jozefa Venglosa, selekcjonera reprezentacji Słowacji. Potem pracował samodzielnie w klubach słowackich i niemieckich. Od listopada 2006 do czerwca 2008 był selekcjonerem reprezentacji Słowacji. Rozstał się z nią, kiedy nie udało się jej wywalczyć awansu do finałów mistrzostw Europy. Piotr Girczys