Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski, ex-piłkarz m.in. Wisły Kraków i Jagiellonii Białystok, a obecnie europoseł, nie ukrywa, że brak powołania na Euro 2020 dla Kamila Grosickiego go zaskoczył. "Grosik" znalazł się tylko na liście rezerwowej. Frankowski mówi też, jak postrzega reprezentacyjną szansę, jaką dostał od Paulo Sousy Jakub Świerczok. Sam "Franek" - podobnie, jak Świerczok - też był typem napastnika bazującym na piłkarskim sprycie i intuicji. Kwestia miejsca w kadrze dla Grosickiego od dawna stała pod znakiem zapytania. Mimo wszystko, brak tak zasłużonego dla reprezentacji zawodnika na głównej liście powołanych na mistrzostwa musiał odbić się szerokim echem. Grosicki znalazł się tylko na liście rezerwowych. - Jestem zaskoczony. Natomiast trzeba przyznać, że w głębi duszy Kamil mógł się spodziewać, że półroczna absencja w meczach klubowych mogła spowodować, że Paulo Sousa pomyśli o młodszym zawodniku - przyznaje Frankowski w rozmowie z Interią. - Mimo wszystko szkoda, bo Kamil to nie tylko bardzo dobry piłkarz, który fantastycznie rozwinął się w reprezentacji Polski, ale również dobra dusza zespołu poza boiskiem. Grosicki jak Iwan Komentatorzy podkreślają, że brak "Grosika" na Euro może się okazać istotny również z perspektywy jego wpływu na szatnię. - To prawda. Tak, jak u trenera Jerzego Engela tego typu zawodnikiem był Tomek Iwan - nie tylko dobrym piłkarzem, ale świetnie "rozprowadzającym" również poza boiskiem - tak Grosicki ma podobne atrybuty. Trener Sousa, jako nowy selekcjoner, spoza Polski, niekoniecznie mógł to wiedzieć. Ale w piłce nie ma sentymentów. Mówi się, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz - podkreśla Frankowski. - A niestety Kamil na tym polu nie mógł się pochwalić się świetnymi występami w ostatnim kwartale. I pewnie to zaważyło na decyzji Sousy, który sięgnął po młodszych piłkarzy. Takich, którzy w ostatnich tygodniach pokazali się z dobrej strony. Nie wiemy jednak, jak wypadną na wyczerpującym turnieju, jakim są mistrzostwa Europy. Najważniejszy argument za brakiem powołania dla Grosickiego to oczywiście jego rozbrat z boiskiem w ostatnim czasie. W West Brom od wielu tygodni nie może liczyć na grę. Są jednak tacy, którzy zauważają, że np. Przemysław Płacheta też ma problem z regularnymi występami, a wśród wybrańców Sousy się znalazł. - To prawda. Trener Sousa wziął te powołania "na klatę" i za nie odpowiada. My możemy żałować, że zabraknie Kamila, ale co się stanie, jeżeli tenże Płacheta strzeli zwycięską bramkę w pierwszym czy drugim spotkaniu na Euro? Ja życzę dobrze reprezentacji. Choć z bólem przyjmuję nieobecność Kamila Grosickiego w tej kadrze - podsumowuje "Franek". I dodaje: - Kamil zawsze potrafił robić "wiatr" na skrzydle i mam nadzieję, że będzie jeszcze robił, bo może jeszcze dwa - trzy lata spokojnie pograć na wysokim poziomie, reprezentacyjnym. Mało z Ekstraklasy Jak generalnie Frankowski odbiera listę powołań Paulo Sousy? Co szczególnie zwróciło jego uwagę? - Każdy trener, szczególnie z zagranicy, ma swoje wizje, sięga po świeże twarze. Co mnie zastanawia, to fakt, że tylko trzech zawodników z polskiej Ekstraklasy dostało powołania. A wiemy przecież, że ci młodzi polscy piłkarze lubią podpatrywać reprezentantów ze swoich klubów. A tutaj nie za bardzo będzie gdzie i kogo - wzdycha. Jednym z nielicznych ekstraklasowiczów, który został przez Sousę wyróżniony, jest Jakub Świerczok z Piasta Gliwice. - Lubię styl gry Kuby Świerczoka. Uważałem nawet przed sezonem, że będzie królem strzelców naszej Ekstraklasy. Niewiele zabrakło. Ma teraz szansę zmierzyć się z zawodnikami pokroju Roberta Lewandowskiego czy Arkadiusza Milika. Być może nie zagra na Euro ani minuty, ale dla niego to ukoronowanie dobrego sezonu w barwach Piasta - podsumowuje Frankowski. Świerczok - jak kiedyś Frankowski - ma naturalny instynkt boiskowego "zabójcy". - Trzeba sobie zadać też pytanie, czy polska Ekstraklasa i Piast Gliwice to jest szczyt jego marzeń. Czy chciałby jeszcze pójść gdzieś dalej? Mistrzostwa Europy to w każdym razie futbolowy szczyt szczytów. A duet Milik - Lewandowski jest poza jego zasięgiem - ocenia były snajper Wisły Kraków i Jagiellonii. "Franek" o Frankowskim W czasach, gdy selekcjonerem był Paweł Janas, cała Polska dyskutowała o braku powołania właśnie dla Tomasza Frankowskiego. Tym razem portugalski selekcjoner Frankowskiego nie pominął - Przemysław Frankowski z Chicago Fire znalazł się wśród wybrańców Sousy. - Dokładnie nie śledzę poczynań Przemka Frankowskiego w USA. Natomiast wydaje mi się, że to właśnie jego powołanie wpłynęło na absencję Kamila. Być może trener uznał, że młodszy o 7 lat Frankowski da mu więcej satysfakcji - zaznacza europoseł Frankowski. Swoją drogą, "Franek" też kiedyś reprezentował barwy Chicago Fire, jak dziś jego młodszy kolega po fachu. Wielu ekspertów wskazuje, że tacy gracze, jak np. Sebastian Szymański nie znaleźli się na głównej liście powołanych, bo najzwyczajniej nie pasują taktycznie do systemu gry preferowanego przez Portugalczyka. - Być może. Ale ja wiem jedno: albo jest się dobrym piłkarzem, albo słabym. Dobry piłkarz zaadaptuje się do każdego taktycznego schematu. Takie jest moje zdanie. Choć oczywiście ja również nie grałem na Euro, więc mogę się mylić - kwituje Frankowski. Tak naprawdę jednak zasadność powołań Sousy zweryfikuje boisko. - Mnie interesuje jedno: aby w tych trzech grupowych meczach kadrowicze zaprezentowali dobry poziom oraz by wyszli z grupy w dobrym stylu. A co będzie dalej, to już los pokaże - podkreśla były snajper "Biało-czerwonych".