14 czerwca meczem z Polską reprezentacja Słowacji rozpocznie rywalizację w finałach mistrzostw Europy. W tej grupie zagrają też reprezentacje Szwecji i Hiszpanii. Nie da się ukryć, że ten pierwszy mecz może mieć i chyba będzie miał kluczowe znaczenie dla obu drużyn. Štefan Tarkovič: Reprezentację Polski obecnie postrzegam jako bardzo mocny zespół. Pamiętam jak graliśmy przeciwko tej drużynie w meczu towarzyskim. To było w czasie, gdy współpracowałem z trenerem Kozákiem i wygraliśmy to spotkanie 2:0. Był to pierwszy mecz Polaków pod wodzą trenera Nawałki i już wtedy jego drużyna zaczęła się formować. Dzisiaj w tym procesie ten zespół funkcjonuje już siedem lat. Jest zwarty, ma silne osobowości, ma najlepszego gracza na szpicy. To właściwe połączenie pracy zespołowej i silnych indywidualności. Wiadomo, że mecz z Polską zamiast w Dublinie zostanie rozegrany w Sankt Petersburgu. Czy ta zmiana miejsca rozegrania meczu będzie miała jakieś znaczenie? UEFA musiała wziąć pod uwagę zarówno środki pandemiczne, jak i harmonogram meczów poszczególnych grup. Z tego względu wykorzystanie stadionu w Petersburgu jest optymalne, chociaż rozegrane zostanie na nim aż sześć spotkań grupowych. Jest to nowoczesny stadion, jeden z najpiękniejszych w Europie. Z niecierpliwością czekamy na mecze na tym obiekcie. Jak będą wyglądały przygotowania reprezentacji Słowacji do tego turnieju? Wiemy, że wasza baza treningowa będzie w Austrii i w ramach przygotowań rozegracie dwa mecze kontrolne z Bułgarią i Austrią. To według Pana są najlepsi rywale do optymalnego przegotowania zespołu na ten turniej? Przygotowanie do mistrzostw Europy jest bardzo podobne do modelu, który wybraliśmy przed Euro 2016 we Francji. Będziemy korzystać z tego samego ośrodka, który już znamy. Nie mieliśmy zbyt wielu opcji przy wyborze naszych przeciwników. Ze względu na to, że zakwalifikowaliśmy się do finałów ME dopiero po wygraniu listopadowych baraży, większość federacji miała już zaplanowane swoje mecze. Chcieliśmy aby przy próbie generalnej przed turniejem finałowym, rozegrać mecz przeciwko drużynie, która także zakwalifikowała się na EURO. Na mecz z Bułgarią w zasadzie zgodziliśmy się w ostatniej chwili. Moim zdaniem cały model naszych przygotowań został odpowiednio zbilansowany. W Polsce mówimy, że "zwycięskiego składu się nie zmienia". Słowacja dlatego będzie przygotowywała się w tym samym miejscu w Austrii, bo ten ośrodek przyniósł wam szczęście podczas Euro we Francji? Znamy to miejsce i mamy opanowaną całą logistykę tego obozu. Istotne będzie, jak będziemy mogli pracować z zawodnikami, kiedy zakończą się rozgrywki ligowe i jak stopniowo będą oni dostępni dla reprezentacji. Mamy piłkarzy, którzy mają mecze w klubach do 30 maja, ale są też tacy, których sezon ligowy zakończył się już 8 maja. Chyba przyzna mi Pan rację, że - zarówno dla Słowaków jak i dla Pana - to były szalone eliminacje. W barażach najpierw po rzutach karnych pokonaliście Irlandię, a w decydującym meczu wygraliście po dogrywce z Irlandią Północną. Finał w Belfaście był dla Pana debiutem w roli selekcjonera Słowaków i lepszego rozstrzygnięcia nie mógł Pan sobie wymarzyć. Na boisku jesteśmy jedną drużyną zarówno w sytuacji kiedy ten decydujący o awansie mecz z Irlandią Północną wygraliśmy, jak i w sytuacji gdybyśmy go przegrali. W Belfaście piłkarze zostawili serce na boisku, w każdym momencie tego meczu walczyli za Słowację. Na całym stadionie nie było osoby, która nie chciała awansować Euro, dotyczyło to również kibiców Irlandii Północnej. Jestem graczem zespołowym, podziękowania za awans do turnieju finałowego należą się zawodnikom i wszystkim ludziom z całego sztabu. Udało się Panu namówić do powrotu do reprezentacji kilku doświadczonych zawodników takich jak choćby Tomáš Hubočan. Do samego końca istniała szansa, że także i Martin Škrteľ może zagrać na Euro pod warunkiem, że wyleczy kontuzję. Martin Škrteľ jest obecnie w fazie powrotu do pełnoprawnego procesu szkoleniowego. Ciężko pracuje nad sobą, aby móc wrócić do formy sprzed kontuzji. Ważne jest dla niego, aby był zdrowy i tylko wtedy możemy porozmawiać o tym, jak będzie się czuł, jaką będzie miał formę sportową. Osobiście trzymam kciuki, żeby jak najszybciej był w formie. To jest teraz najważniejsza rzecz. Na finały ME nie zdąży się jednak optymalnie przygotować. Jak wygląda sytuacja ze środkiem pomocy i pozycją napastnika. Lider zespołu Marek Hamšík po powrocie z Chin zdecydował się podpisać kontrakt z IFK Goeteborg, zresztą miał też problemy zdrowotne i przez to nie grał w pierwszych meczach eliminacji do mundialu w Katarze. Zastępował go Ondrej Duda. Kto ma największe szanse być napastnikiem numer jeden w kadrze Słowacji: Róbert Boženík z Feyenoordu, Michal Ďuriš z Omonii Nikozja, David Strelec grający w Slovanie Bratysława czy ewentualnie rezerwowy Ivan Schranz, który ostatnio jest skuteczny w czeskim FK Jablonec? W szerokiej kadrze obserwowaliśmy blisko pięćdziesięciu graczy. Słowacja to mały kraj i doceniamy każdego zawodnika, któremu uda się występować na najwyższym klubowym poziomie. Mamy piłkarzy we Włoszech, Niemczech, Anglii, Holandii, ale także w Polsce, Czechach, Turcji, USA i na Cyprze. Istotne jest, aby zawodnicy byli zdrowi i przyjeżdżali na kadrę optymalnie zmotywowani. Na graczy oczywiście wpływa ich sytuacja w klubie, ale mecze drużyny narodowej są specyficzne, a zwłaszcza w turnieju finałowym ME. Dla wszystkich graczy jest to maksymalna motywacja do zaprezentowania się w jak najlepszym świetle. Podpisanie przez Marka Hamšíka kontraktu z IFK Goeteborg to według Pana dobra decyzja? Zimą półroczny kontrakt z Zagłębiem Lubin podpisał Miroslav Stoch jednak w Polsce nie wrócił do swojej optymalnej formy i na Euro nie pojedzie. Rozmawialiśmy z Markiem o jego przeniesieniu do Szwecji. Dla mnie i dla niego priorytetem była regularna praktyka meczowa przed mistrzostwami Europy. Jego transfer był dodatkowo specyficzny, ponieważ Marek nie mógł już odejść do innych lig, gdyż okno transferowe było już zamknięte. On jest ważny dla słowackiej drużyny, ma silną osobowość i nie trzeba zbyt wiele rozmawiać o jego karierze. Szczególnie doceniam to, że ma bogate doświadczenie, jest zdyscyplinowany i przede wszystkim zawsze w stu procentach gotowy do pomocy drużynie narodowej. To bardzo ważne cechy charakterystyczne dla niego. Doświadczenie, które zdobył w trakcie swojej kariery, może być dla nas bardzo cenne. W trudnych meczach może przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Każdy gracz, który ma odpowiednią jakość, może pomóc drużynie narodowej. Reprezentację Słowacji postrzegam przede wszystkim jako zespół. Marek Hamšík jest jego częścią. Jeśli chodzi o drugą część pytania to w Polsce mamy kilku zawodników, których regularnie obserwowaliśmy. Ostateczną nominację do obozu przygotowawczego przedstawiliśmy we wtorek na konferencji prasowej. Eliminacje do Mundialu w Katarze rozpoczęliście od remisów z Cyprem i Maltą. Później po bardzo dobrym meczu wygraliście u siebie z Rosją 2-1. Czy takie ustawienie 4-5-1 możemy spodziewać się przeciwko Polsce? Reprezentacja znajduje się w pewnej fazie przebudowy. Obecny model jest inny od tego jaki był w przeszłości. Wtedy graliśmy regularnie dwa mecze, z których jeden był towarzyski. Zgrupowanie rozpoczynało się w niedzielę, a pierwszy mecz rozgrywaliśmy najwcześniej w piątek. Miałeś wystarczająco dużo przestrzeni, aby zbudować i zautomatyzować interakcję graczy w systemie gry i poszczególnych formacjach. Taki proces wymaga czasu i miejsca, których obecnie nie ma w reprezentacji. Stopniowo budujemy drużynę pod presją meczowych wyników. Wierzę, że uda nam się znaleźć optymalną koncepcję gry, która będzie również skuteczna pod względem osiąganych wyników. Co ma być mocną stroną Słowaków w czasie mistrzostw Europy? Co chciałby Pan zmienić w grze oraz taktyce zespołu. Jakie błędy chce Pan wyeliminować i co trzeba jeszcze poprawić, aby na Euro reprezentacja Słowacji zdołała wyjść z grupy? Nasze ostatnie marcowe zgrupowanie "rozebrało nas do naga". Pokazało nam wszystkie braki i problemy, jakie ma obecnie nasza reprezentacja. Słowacja jest aktualnie na etapie przebudowy kadrowej. Po odejściu piłkarskich osobliwości musimy znaleźć nowych liderów, którzy stopniowo przejmą przywódcze role w tym zespole. Musimy ustabilizować grę drużyny i znaleźć równowagę wyników. W porównaniu z marcowym zgrupowaniem jestem spokojniejszy, ponieważ będziemy mieli dwutygodniowy obóz, z dwoma meczami towarzyskimi. To jest wystarczająco dużo czasu, abyśmy mogli wpływać na dynamikę zespołu zarówno na boisku jak i poza nim. Jestem przekonany, że jeśli wszystkie aspekty ważne dla naszej gry będą na naszą korzyść, to we wszystkich meczach na Euro pokażemy właściwe podejście, a także naszą jakość. Wiemy, że liderem reprezentacji Polski jest Robert Lewandowski. Ma Pan już gotowy pomysł jak go wyłączyć z gry? Jakie według Pana są najsłabsze strony w grze Polaków. Moim zdaniem Robert Lewandowski jest obecnie jednym z pięciu najlepszych napastników na świecie. Ma wszystko, co powinien mieć kompletny gracz i nie ma sensu tego wymieniać. Kiedy będzie zdrowy, będzie jednym z najlepszych zawodników tego turnieju. Jeśli mi pozwolisz, to odpowiedź na to pytanie zatrzymam dla zawodników w szatni. Czy zmiana na stanowisku trenera reprezentacji Polski była dla Pana dużym zaskoczeniem? Czy według Pana zwolnienie Jerzego Brzęczka i zatrudnienie Paulo Sousy było dobrym krokiem? Z tego punktu widzenia praca trenerska jest bardzo nieprzewidywalna. Optymalne jest, jeśli między trenerem a kierownictwem federacji jest zgoda. Nie znam jaka była atmosfera wewnętrz waszego związku ani relacji jakie w niej panowały, więc nie do mnie należy wypowiadanie się na temat decyzji podjętej przez polską federację. Czy jest Pan przesądny? Były trener reprezentacji Polski Adam Nawałka na przykład zabronił cofania autobusu gdy jechała nim drużyna. Ma Pan swoje jakieś "rytuały" piłkarskie? Każdy je ma, zresztą ja też. Jednak rytuał w sensie takich dogmatycznych rzeczy to ja akurat nie mam. Każdy trener chce zrobić dla zespołu maksimum, dlatego szczególnie przed meczem przystępuje do swojego rytuału, robiąc takie same rzeczy. Kiedy to opanuje i zaczyna to działać, to ciężko te przyzwyczajenia zmienić. Jest to rytuał, który składa się ze standardowych praktyk dzień przed meczem, w dniu meczowym, ale też w zależności od tego, kiedy mecz jest rozgrywany. Potem niektóre rzeczy dotyczą przedmeczowej analizy taktycznej, przyjazdu na stadion... Krótko mówiąc, nie jestem przesądny na przykład co do niektórych ubrań, które musiałbym na siebie założyć. Podobno nie samym futbolem człowiek żyje. Co lubi Pan robić w wolnych chwilach i niekoniecznie związanego z piłką nożną? Futbol to moje życie. Mieszkam z nim nie tylko ja, ale i moja rodzina. Ona jest dotknięta moim programem, musi się do niego dostosować. Jeśli chcemy się zrelaksować, zazwyczaj jest to aktywny wypoczynek. Wszyscy aktywnie uczestniczą w sporcie. Żona biega, córki grają w koszykówkę. Zacząłem grać w golfa, gram rekreacyjnie w tenisa. Kiedy mam czas, to dużo podróżuję. Lubię odkrywać nowe miejsca, ale czytam też ciekawe książki. Prowadzę aktywne życie Jaki wynik typuje Pan 14 czerwca w meczu Słowacja - Polska? Przed meczem na papierze faworyt jest jasny. Liczba zawodników w dobrych klubach i ligach świadczy o jakości polskiej kadry, a tych ma Polska oczywiście więcej. Wiele razy mówiłem, że reprezentacja Słowacji jest konkurencyjna w sytuacji, gdy te aspekty będą na naszą korzyść. Tak, faworytem meczu jest Polska. Jednak ostateczny wynik narodzi się na boisku. Ja wierzę w mój zespół. Czytaj więcej na Polsatsport.pl!