Olgierd Kwiatkowski: Wierzy pan jeszcze w to, że w meczu z Hiszpanią reprezentacja Polski zmieni swój los? Stefan Majewski, były reprezentant Polski, trener reprezentacji Polski w 2009 roku, obecnie dyrektor sportowy w PZPN: Pierwszy mecz zagraliśmy źle. Wszyscy to widzieliśmy. Nie można jednak przystąpić do następnego spotkania bez wiary, mówię tu o piłkarzach, ale i o nas samych. Nie jestem w stanie oglądać meczu reprezentacji, nie wierząc w to, że wynik będzie korzystny. Nie wyobrażam sobie tego. Nie rozpatruję czarnego scenariusza. Byłem piłkarzem, reprezentantem, jestem mocno związany z drużyną. Wierzę w nią do końca. Wbrew temu co się stało ze Słowacją i jaką mamy trudną, wręcz beznadziejną sytuację, po spotkaniu Szwecja - Słowacja? - Oczywiście, jestem realistą. Zdaję sobie sprawę z jakim przeciwnikiem zagra Polska. Hiszpania to rywal zupełnie innego gatunku niż Słowacja, zdecydowany faworyt. Ale to boisko przyniesie nam odpowiedź, co dalej z kadrą Polski. Piłka nożna uczy pokory. Jest nieprzewidywalna. Kto by powiedział, że reprezentacja Polski wygra kilka lat temu z Niemcami, aktualnymi mistrzami świata? Stało się. Czasami błąd jednego zawodnika decyduje o porażce, fantastyczne zagranie innego o zwycięstwie. Mam nadzieję, że w sobotę wieczorem to zagranie naszego piłkarza da nam punkt albo punkty. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Widział pan drużynę na żywo w St. Petersburgu. Co zdecydowało o porażce Polski? - Ogromnym problemem był brak współpracy z formacjami, braki komunikacji między nimi. To było bardzo widoczne. Z czego wynikł ten problem? - Brakowało czasu na zgranie formacji. Nie mówimy przecież o nauczeniu tego piłkarzy, oni wiedzą jak grać, jak się komunikować, ale gdzieś ten aspekt taktyki mam uciekł. Brakuje w kadrze dwóch, trzech piłkarzy z jednego klubu. Taka sytuacja ułatwiłaby grę. Dobrze znający się z klubu zawodnicy wychodzą na boisko i mają zakodowane pewne nawyki. A tak w klubie grają inaczej, w reprezentacji inaczej. Muszą mieć czas, żeby się przestawić. Osobny rozdział w reprezentacji Polski to występy Roberta Lewandowskiego na wielkich turniejach. Czy pana zdaniem najlepszy piłkarz świata 2020 roku nie zawodzi na imprezach rangi mistrzowskiej z udziałem reprezentacji? - Nie powiedział bym tak. Mierzymy to ilością strzelonych bramek. I ta statystyka jest zła. Teraz ze Słowacją graliśmy jednym napastnikiem. Bardzo ciężko było grać tak Robertowi. Nikt nie może mu jednak zarzucić, że nie chciał. Robert jest zawsze bardzo ambitny. Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - Relacja live tylko u nas! A trener Paulo Sousa? Wini go pan za to, co się stało? - To człowiek otwarty, z ogromnym doświadczeniem piłkarskim, bardzo pozytywna osobowość. Brak czasu nie pozwala mu pokazać wszystkich swoich zalet. Nie wiem jak bardzo rozpoznał tę drużynę? Widać, że chyba to mu się jeszcze nie udało. Nie chcę więc go wnikliwie oceniać jego pracy, bo nie wiem, czy mógł wpoić piłkarzom swoją wizję, strategię. Na razie wygląda, że będzie to kolejny nieudany turniej dla reprezentacji. Jest zupełnie inaczej niż za pana czasów, gdy można było liczyć na waszą grę na mistrzostwach świata, przynajmniej, że wyjdziecie z grupy. - Na turniejach ogromną rolę odgrywa silna psychika. A my znajdujemy się w fazie powolnej przebudowy zespołu. Wchodzący do kadry zawodnicy nie nabrali jeszcze dość rutyny. Muszą kilka lat pograć w reprezentacji. Nie zawsze jest tak, że młody wchodzi do kadry i od razu aklimatyzuje się w niej. Taki był Władek Żmuda. Bez żadnego problemu wszedł do reprezentacji Kazimierza Górskiego i został w kadrze na lata. Ja też zostałem powołany na mecz eliminacji mistrzostw świata z NRD w Lipsku i od tego czasu moja kariera się potoczyła. Podobają się panu te mistrzostwa? - Człowiekowi serce rośnie gdy widzi się pełne trybuny jak w Kopenhadze, w Budapeszcie. W grze zauważamy dużo nowych wariantów taktycznych. Zobaczymy czy ci, co je stosują, daleko zajdą. Jakie to elementy taktyczne? - Przede wszystkim sposób otwierania gry i jak w takich momentach zachowuje się linia ataku. Prześledzę jeszcze ten aspekt taktyczny. Chcę się dowiedzieć, czy to jest przypadek, czy stała tendencja. Kto - pana zdaniem - jest faworytem turnieju? - Nie będę oryginalny - Francja, Włochy, może Belgia, nie lekceważyłbym Niemców, to jest zawsze trudna do rozszyfrowania drużyna. Wnikliwie oglądałem mecz Francuzów i mecze Włochów. Potem jeszcze obejrzałem powtórki. Obie reprezentacje grają tak jakby ich trenerzy doskonale wiedzieli, co trzeba zrobić, żeby osiągnąć sukces na turnieju. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski