Łzy w oczach napastnika Bayernu Monachium po przegranym 2-3 dramatycznym meczu ze Szwecją były poruszającą puentą występu polskich piłkarzy na Euro 2020. Lewandowski opuszczał boisko w Sankt Petersburgu wyczerpany, tak samo jak reszta drużyny. Infantylne kiksy w defensywie skazały zespół Paulo Sousy na ustawiczną pogoń za rywalami w każdym meczu grupowym. Udało się dopaść Hiszpanów (1-1), choć ze Słowacją i Szwecją Polacy doprowadzali do remisu na kilka minut. Euro 2020. Urodzony w Polsce Lewandowski już dawno pobił rekord goli zdobytych w kadrze (dziś ma 69) i meczów w niej rozegranych (122). Jest gwiazdą światowej piłki, toteż przed Euro 2020 media w wielu krajach przypominały, że na wielkich turniejach zdobył dla Polski zaledwie dwie bramki. Tylko raz drużyna awansowała z grupy - na Euro 2016 we Francji. Kapitan świętował z zespołem, choć jego własne dokonania budziły niedosyt. Pracował na innych? A może był przemęczony po morderczym sezonie ligowym? Bez znaczenia. Gra w ćwierćfinale osłodziła wszystko. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Tym razem było akurat odwrotnie. Lewandowski błyszczał na Euro 2020, zdobył trzy z czterech bramek dla reprezentacji. Zachowywał się na boisku jak człowiek orkiestra. Cofał się, rozgrywał piłkę, wygrywał indywidualne pojedynki, natchnął pasją kolegów z drużyny. - Indywidualnie to był najlepszy występ Roberta na wielkim turnieju - powiedział Zbigniew Boniek rywalizujący z Lewandowskim o tytuł piłkarza wszech czasów w Polsce. Na Lewandowskiego posypały się ze świata słowa pochwały i pocieszenia. Najdalej poszedł były trener reprezentacji Francji Raymond Domenech, który na Twitterze napisał: "Smutna jest pierwsza runda Euro. Robert Lewandowski po raz kolejny odchodzi za wcześnie. Gigant, który urodził się w niewłaściwym kraju, aby wynieść swój talent na szczyt". Rozumiem intencje Domenecha, mam jednak aż trzy zastrzeżenia. Można się urodzić w kraju tak wielkim piłkarsko jak Francja, zostać jej selekcjonerem i przeżyć jedną z największych traum w dziejach futbolu - jak Domenech na mundialu w RPA, kiedy konflikt z Nicolasem Anelką rozsadził szatnię od środka. Prawda, że Lewandowski wyrasta dziś piłkarską klasą ponad resztę polskiej drużyny. Choć wychował go Partyzant Leszno, Varsovia, Delta Warszawa, a karierę ratował w Zniczu Pruszków. Mimo wszystko osiągnął szczyt zawodowej piłki. W 2020 roku wybrano go na najlepszego piłkarza świata, niedawno zdobył Złoty But po tym jak pobił legendarny rekord Gerda Muellera strzelając 41 goli w Bundeslidze. Są to oczywiście sukcesy, na które zapracował w Bayernie. W kadrze na pewno nie ma takiego wsparcia jakie miał kiedyś Boniek. Drużyna jest jednak ponad wszystko. Mamy prawo pytać "co Lewandowski może zrobić dla kadry?" , natomiast pytanie "co kadra może zrobić dla Lewandowskiego?" jest pomyleniem hierarchii wartości. Euro 2020. Kto wygrywa sam? Współczuję napastnikowi Bayernu, że mimo starań, na Euro 2020 się nie udało, ale nie mogę współczuć mu, że musi grać dla Polski. Bo to z pewnością było jego wielkie marzenie. - To jest dla mnie wyzwanie. Przyjmuję je, jestem dumny z gry w kadrze. Zrobię wszystko, żeby dać drużynie jak najwięcej - mówił przed Euro 2020. Słowa dotrzymał. Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - Relacja live tylko u nas! Dla mnie udział Lewandowskiego w mistrzostwach nie skończył się wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego w starciu ze Szwedami. Byłem bardzo ciekawy co powie, jak zachowa się po porażce. W Rosji po przegranym mundialu wypalił, że sam nie mógł nic zrobić. Zabrzmiało to mało elegancko. Jakby całkowicie rozgrzeszał siebie i stawiał ponad innymi. Publicznie wolno to robić wszystkim, ale nie kapitanowi drużyny. Po Euro 2020 porażkę przyjął z klasą. Można mu współczuć, że się nie udało, mimo ogromnego wysiłku. Można nazwać postacią tragiczną, ze względu na zbyt małe wsparcie od zespołu. Sport ma jednak swoje reguły i dotyczą one największych. Być może Leo Messi rozstanie się kiedyś z kadrą Argentyny w poczuciu zmarnowanej szansy? Kibice Albicelestes raz wylewają frustrację na gwiazdora Barcelony, raz na jego kolegów z drużyny narodowej. Każdy ma prawo do własnego zdania. Messi nie ustaje w wysiłkach, by spełnić swoje marzenia i zdobyć w końcu trofeum dla Argentyny. Tak samo Lewandowski. Jego ojciec był judoką, ale Robert wybrał piłkę - sport zespołowy. Czyli taki, w którym nie wszystko zależy od jednostki. Znana jest anegdota o Tomaszu Świątku, ojcu Igi. Był wioślarzem i na igrzyskach w Seulu startował w czwórce z szansami na medal. W noc przed półfinałem jeden z nich zachorował, co skazało osadę na porażkę. W finale B, czyli wyścigu pocieszenia wykręcili czas, który w finale A dałby im upragnione podium. Wtedy ponoć Tomasz Świątek zdecydował, że jego córka powinna uprawiać sport indywidualny. Na korcie Iga ma swój los w swoich rękach. Boniek grał z Kazimierzem Deyną, Grzegorzem Lato, Andrzejem Szarmachem, Andrzejem Buncolem, Włodzimierzem Smolarkiem i innymi piłkarzami klasy światowej. Dziś w polskiej drużynie jest ich mniej. Taka dola Lewandowskiego. Żadna rozpacz i publiczne wylewanie żalów tego nie zmieni. Tylko pogorszy sprawę. Lewandowski musi robić to, co robił na Euro 2020 - walczyć ze wszystkich sił. Tak jak Messi - największy geniusz współczesnego futbolu. Innej drogi nie ma, bez względu na współczucie, frustrację, żal, złość itd. W dyscyplinie zespołowej nikt nie wygrywa w pojedynkę. Trzeba to przyjąć do wiadomości. Dariusz Wołowski