To właśnie absencja Grosickiego wzbudziła największe dyskusje, po ogłoszeniu powołań przez trenera Sousę. Doświadczony skrzydłowy znalazł się tylko wśród rezerwowych, podobnie jak Sebastian Szymański, Rafał Augustyniak oraz Robert Gumny (zobacz pełną listę powołanych przez Sousę - kliknij TUTAJ). Do wyborów selekcjonera reprezentacji Polski odniósł się w "Gościu Wydarzeń" Robert Lewandowski. Robert Lewandowski skomentował brak powołania dla Kamila Grosickiego - Gdy zobaczyłem, że Grosickiego nie ma na liście, zrobiło mi się przykro. To mój kolega, znamy się od lat, więc moje podejście było emocjonalne. Respektuję decyzje trenera, muszę je akceptować, ale moja więź z Kamilem trwa od lat. Nie wszystko jest przekreślone. Liczę na to, że Kamil wróci do reprezentacji szybciej, niż niektórzy myślą - powiedział Lewandowski.Snajper Bayernu Monachium został spytany także o to, czy wizja triumfu na mistrzostwach Europy to dla naszej reprezentacji kwestia wyłącznie nieosiągalnego marzenia.- To marzenie bardzo odległe. Czy do zrealizowania? Wierzyć i marzyć zawsze trzeba. Mogę jednak tylko powiedzieć, że damy z siebie wszystko i powalczymy o jak najlepszy wynik. Nie wiem, co to da. Chcemy wyjść z grupy. Ważne, by każdy kibic był dumny z tego, jak gramy. Jeden zawodnik nic tu nie da. Liczy się cała drużyna, nie tylko Ci, którzy są na murawie. Jeśli będziemy dobrze wyglądać, będziemy też dobrze grać w piłkę - powiedział "Lewy". Lewandowski jako kapitan: Potrafię krzyknąć, ale i pochwalić Nasz napastnik opisał także siebie, jako kapitana, zdradzając kulisy szatni reprezentacji Polski.- Jestem ambitny i potrafię krzyknąć, ale gdy jest dobre zagranie, to pochwalę i porozmawiam. Nie można przesadzać w żadną stronę. Nawet jeśli mi ktoś zwróci uwagę, nie jesteśmy osobami które się obrażają. Niezależnie od nazwiska i pozycji. Chodzi nam o wspólne dobro i jak najlepsze wyniki. W piłce popełnia się błędy. Trzeba wiedzieć, co zrobić, by ich nie powielać - przyznał Lewandowski.Zdradził także, jak mimo wielu sukcesów i wejścia na piłkarski Olimp udało mu się pozostać sobą i sprawić, by woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. - Idealny nie jestem i popełniam błędy. Jestem sobą, nikogo nie udaję nikogo. Często mówię to, co myślę. Nie lubię oszukiwać samego siebie. Czasami to wada, czasami pozytyw. U mnie kariera szła krok po kroku do przodu. Zawsze marzyłem o największych rzeczach, nawet takich, których nikt wcześniej nie zdobył. To mi pozwalało nie zadowalać się nigdy tym, co mam, iść dalej. Kocham ten sport. Cieszę się tym, co robię. Bez ciężkiej pracy trudno byłoby o ten sukces. Jestem bardzo dumny, że udało mi się spełnić marzenia, których chce wielu - stwierdził "Lewy".TB