- Szwedzi mają zapewniony awans, czyli nic już nie muszą. Dla nich turniej trwa dalej i będą zapewne chcieli oszczędzić trochę sił. W głowie piłkarzy i trenera jest to, że mają w perspektywie kolejny mecz i dlatego nie spodziewam się z ich strony jakiś szarż. Możemy jednak być pewni, że rywale nie położą się przed nami i nie zaproszą do strzelania im goli. Zdobyć bramkę będzie nam niezwykle trudno i na pewno nie będziemy mieli 10 dogodnych do tego sytuacji - przyznał Michalski. Mistrz Polski w barwach Legii Warszawa i Widzewa Łódź spodziewa się, że to podopieczni trenera Paulo Sousy będę w Sankt Petersburgu zmuszeni do prowadzenia gry. - Większość naszych zawodników ze środka pola lubi taką grę, lubi ją także trener, a na treningu widziałem, że bardziej pracujemy nad ofensywą niż defensywą. Rywale staną z tyłu i będą na nas czekać. Szwedzi to twardziele, umieją się bronić, umieją przeszkadzać i w tym są fenomenalni. Trzeba będzie jednocześnie uważać na ich kontry, a do takiej gry stworzony jest Alexander Isak, oraz na stałe fragmenty, bo w tym elemencie też są bardzo groźni - ocenił. Nie wiadomo, czy w spotkaniu ze Szwecją będzie mógł wystąpić Jakub Moder, który w konfrontacji z Hiszpanią nabawił się urazu kolana. Decyzja ma zapaść tuż przed środowym meczem. Gotowy do gry w środku pomocy jest natomiast Grzegorz Krychowiak, który ma za sobą przymusową pauzę po dwóch żółtych kartkach. - Spotkanie z Hiszpanią pokazało, że Moder nie jest gotowy do gry przez pełne 90 minut, ale gdyby decyzja należała do mnie, postawiłbym na zdrowego Jakuba. Grzegorz musi jednak być przygotowany i na pewno po ostatnim meczu jest podrażniony. Mam nadzieję zobaczyć go w dyspozycji z eliminacyjnej potyczki z Anglią na Wembley, a nie z poprzedniej konfrontacji ze Słowacją - stwierdził. Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź! Prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej nie jest natomiast zadowolony z postawy Wojciecha Szczęsnego. Uważa, że nasz golkiper daleki jest od formy, którą prezentował jeszcze pół roku temu w Juventusie Turyn. - Przyjaźnię się z jego tatą Maćkiem, z którym grałem wiele lat, ale widać, że Wojtek nie czuje się pewnie i to nie jest jego najlepszy okres. W meczu z Hiszpanią udało mu się uratować jedną czy dwie sytuacje, ale kilka interwencji miał trochę niepewnych, chociażby tę z Bereszyńskim. Gdybym miał wybierać, postawiłbym na Fabiańskiego, który oczywiście nie jest w pełni sił, zatem zagrać nie może - dodał. Michalski ma jednak nadzieję, że spotkanie z Hiszpanią podbuduje Szczęsnego i okaże się dla niego przełomowym występem. - Trochę drżę kiedy Wojtek ma podejmować interwencję, bo to nie jest ten sam bramkarz co sprzed roku - pewny siebie, o dobrych wyjściach i skuteczny na przedpolu. Najważniejsze, że w meczu z Hiszpanią wreszcie pomógł drużynie. U nas zawsze pokutuje takie stwierdzenie, że jeśli Polska ma odnieść jakiś sukces, to super musi zagrać bramkarz i napastnik - przypomniał. 28-krotny reprezentant Polski nie ma natomiast zastrzeżeń do fizycznego przygotowania biało-czerwonych. - Tego nam wyraźnie brakowało na ostatnich wielkich imprezach. Widać to było zwłaszcza w 2018 roku podczas mistrzostw świata w Rosji - obojętnie jak chcielibyśmy grać i tak nie mogliśmy, bo nie byliśmy w stanie biegać. W spotkaniu ze Słowacją byliśmy trochę apatyczni, ale mecz z Hiszpanią pokazał, że mamy dynamikę, siłę i jesteśmy w stanie rozegrać 90 minut w dobrym tempie. Jesteśmy dobrze przygotowani do tego turnieju i to jest budujące. Przygotowanie fizyczne to 70 procent sukcesu, resztę stanowią umiejętności, szczęście i inne elementy - podsumował. Autor: Marcin Domański md/ co/ Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!