Jerzy Kruszczyński był przed laty świetnym ligowym snajperem. Na Ekstraklasie nie poprzestawał - w nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów w barwach Lechii Gdańsk pokonał bramkarza Juventusu Turyn, dla Lecha Poznań strzelał z FC Barcelona. Czy któryś z rodzimych snajperów dokonał takiej sztuki poza panem Jurkiem i wiele lat później Robertem Lewandowskim? Po zakończeniu bogatej kariery Jerzy Kruszczyński osiadł w szwedzkim Gislaved, chociaż mnie akurat udało się go złapać na wakacyjnym wypadzie do rodzinnego Szczecina. - W Pogoni, której jestem wychowankiem, gra na co dzień najmłodszy w historii uczestnik Euro, Kacper Kozłowski. Podoba mi się ta jego boiskowa bezczelność, brak kompleksów i pewność siebie - przyznaje Kruszczyński. Ze strzelcem wyborowym rozmowę wypada zacząć od spraw snajperskich: - Mogą mówić inaczej, ale wiem, że Szwedzi obawiają się naszego Roberta Lewandowskiego. Musimy być cierpliwi i jak najszybciej wymieniać podania w ataku pozycyjnym, by skutecznie dostarczyć piłkę do "Lewego" w polu karnym. On już będzie wiedział, co z nią zrobić, pokazał to w meczu z Hiszpanią - mówi nam Kruszczyński. Jak w Szwecji ocenia się dotychczasowe występy kadry narodowej podczas Euro 2020? Podopieczni selekcjonera Janne Anderssona w dwóch spotkaniach zgromadzili cztery punkty (0-0 z Hiszpanią i 1-0 ze Słowacją) i są pewni awansu do fazy pucharowej rozgrywek. - Znam ich dobrze. Szwedzi z natury są bardzo ostrożni, na chłodno oceniają swoje szanse, zarówno w sporcie jak i innych dziedzinach życia. Nie ukrywali strachu przed drużyną Hiszpanii, część komentatorów mówiła o wstydliwym stylu, w jakim ten mecz został zremisowany. Szwedzi trochę zazdroszczą duńskim sąsiadom porywającego stylu gry. Z drugiej strony futbol to nie jazda figurowa na lodzie, liczą się punkty, nie wrażenia artystyczne. Chcieli remisu z Hiszpanią i go osiągnęli, pokonali najtrudniejszą przeszkodę. To im dało pewność siebie i inną grę ze Słowacją. Trzeba przyznać, że mimo defensywnej gry z Hiszpanią, Szwedzi mieli swoje szanse. Skrytykowano, zupełnie nie po szwedzku, Marcusa Berga, za niewykorzystaną okazję, mówiono nawet by odebrać mu obywatelstwo - opowiada Kruszczyński. Sam grał na pozycji środkowego napastnika, "Kruchy" ubolewa, że Szwedzi nie mogą na Euro 2020 skorzystać ze Zlatana Ibrahimovicia. - To drużyna bardzo solidna, w której nie ma wielu wirtuozów, oczywiście gdyby grał Zlatan, gra Niebiesko-Żółtych wyglądałaby inaczej, miałaby więcej polotu. Jeden ze szwedzkich dziennikarzy mówił nam o potencjalnym planie wystawienia zawodników rezerwowych w spotkaniu z Polską. - Zgadza się, pojawiają się takie pomysły. Należy pamiętać, że to jest turniej i trzeba rozsądnie szafować siłami. Z drugiej strony Alexander Isak i Emil Forsberg uwielbiają grać w piłkę, jestem przekonany, że będą źli jeśli mecz Polską rozpoczną na ławce rezerwowych. Obojętnie w jakim składzie zagrają, będą chcieli wygrać, taka jest ich mentalność. A jak "Kruchy", przed laty snajper wyborowy ocenia reprezentację Polski pod wodzą portugalskiego szkoleniowca, Paulo Sousy? - Użyję porównania kulinarnego: mamy dobre ciasto, teraz trzeba odpowiedniego kucharza. Czy takim Paulo Sousa? Myślę, ze trzeba mu dać czas, by mógł wprowadzić w życie swoje pomysły. Nie od razu Kraków zbudowano i nie od razu można nauczyć się systemu gry trójką obrońców. Jestem jednak dobrej myśli. Rozum przemawia za Szwecją, serce za Polską. Polacy wygrają 2-1 i obie "moje" drużyny wejdą do drugiej rundy rozgrywek - optymistycznie kończy Jerzy Kruszczyński. Maciej Słomiński