- To jest wielka niesprawiedliwość - mówi selekcjoner Italii Roberto Mancini o decyzji, by ze względów sanitarnych na Wembley nie wpuszczać kibiców spoza Wysp Brytyjskich. UEFA ujęła się wyłącznie za swoimi VIP-ami, którzy z tego zakazu zostali zwolnieni. Nie będzie dziś na trybunach ani fanów z Włoch, ani z Hiszpanii. - Najgorsza byłaby jednak gra przy pustych trybunach - dodaje Mancini. Euro 2020. Vialli i Mancini, zawsze razem Włosi i tak są w lepszej sytuacji. Mogą liczyć na wsparcie kibiców z Londynu. Mancini oraz jego przyjaciel i bliski współpracownik Vialli grali w Premier League, a potem pracowali tam jako trenerzy. Vialli jest jednym z symboli odrodzenia Chelsea jeszcze przed erą Romana Abramowicza. Zdobył z nią Puchar Anglii, a jako grający trener w 1998 roku nieistniejący już Puchar Zdobywców Pucharów oraz Superpuchar Europy. To były wielkie sukcesy jak na tamte czasy. Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji! Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Kilka lat temu Vialli zachorował na raka trzustki. Po operacji przeszedł wiele miesięcy chemioterapii. Wygrał tę dramatyczną walkę dwa razy, bo miał nawrót choroby, choć jak sam przyznaje do dziś żyje w ciągłym strachu. Z Mancinim znają się z Sampdorii od 36 lat. Byli mistrzami Włoch, zaprowadzili klub na szczyt, choć przegrali z Barceloną po dogrywce finał Ligi Mistrzów w 1992 roku. Vialli zdobył potem trofeum z Juventusem. Mancini robił karierę w przeżywającym historyczny wzlot Lazio. Na koniec obaj wyjechali na Wyspy. W 2006 roku Vialli opublikował książkę "Włoska robota" opisując różnice między futbolem włoskim i angielskim. Dochód przeznaczył na walkę ze stwardnieniem bocznym. Vialli osiągnął więcej jako piłkarz, Mancini jako trener. W 2012 był mistrzem z Manchesterem City. Pracował w Serie A, Premier League, w Turcji i w Rosji, aż został selekcjonerem. Miał odbudować drużynę narodową po klęsce w kwalifikacjach mundialu w Rosji. Dziś jest podziwiany i kochany jak Włochy długie i szerokie. Gra jego drużyny na Euro 2020 przywraca radość rodakom, którzy wycierpieli tyle w czasach pandemii. Euro 2020. Kto kocha bardziej: Włosi czy Hiszpanie? Mancini zaprosił do współpracy Viallego. Nie chciał patrzeć jak przyjaciel zadręcza się chorobą. Gianluca wyzwanie przyjął. Dziś na Wembley grają o finał Euro 2020 z Hiszpanami. Angielska publiczność zapewne będzie im sprzyjać. David Ruiz, były dziennikarz madryckiej "Marki" i specjalista od piłki włoskiej twierdzi, że Włosi i Hiszpanie inaczej traktują narodowe zespoły. - Mieszkaniec Italii kocha kadrę jak własne dziecko. Nawet kiedy drużyna gra brzydko i źle, ma we Włoszech wiernych fanów. A co dopiero teraz, gdy pokazuje futbol piękny i efektywny - mówi Ruiz. W Hiszpanii jest inaczej. Tam drużyna narodowa jest w cieniu rywalizacji klubów. Część Katalończyków, przede wszystkim separatyści, traktują La Roja jak obce ciało. Dodatkowo selekcjoner Luis Enrique naraził się kibicom Realu Madryt, bo nie zabrał z królewskiego klubu ani jednego piłkarza na Euro 2020. Przed turniejem nowa, młoda La Roja traktowana była w Hiszpanii chłodno. A jeszcze wystartowała dwoma remisami: ze Szwecją i z Polską. Entuzjazm rósł od triumfu nad Słowacją 5-0. - Dziś tacy, którzy życzą drużynie źle, to tylko margines - mówi David Ruiz. - Hiszpanie wciąż walczą z pandemią, nie mają głowy do wspólnego świętowania. Ale drużyna Luisa Enrique dostarczyła im wielu pozytywnych emocji - kończy. Mówimy o kraju, w którym wiele miesięcy temu minister zdrowia rekomendował rządowi wznowienie rozgrywek ligowych, co miało podnieść na duchu przygnębionych obywateli. Dariusz Wołowski