Pierwsza faza finałów Euro 2020 dostarczyła nam wielu wrażeń, ale - jak przekonują koneserzy futbolu - "prawdziwy" turniej zaczyna się dopiero teraz. Nie ma już miejsca na kompromisy i kalkulacje. Jeden słabszy dzień oznacza pożegnanie z imprezą i powrót do domu. Przed nami konfrontacje 1/8 finału. Łukasz Żurek, Interia: Mieliśmy sporo czasu, żeby rozdzielić nasze sympatie między uczestników Euro 2020. Masz już "swoją" drużynę na tym turnieju? Paweł Golański: - Takim "kopciuszkiem", który może budzić sympatię kibiców, wydają się Czesi. Ja czekam na mecze Duńczyków. Może nie tyle z samej sympatii, co z uwagi na szacunek, jaki należy im się po dramatycznym incydencie z Christianem Eriksenem. Otrząsnęli się z tej traumy i potrafili udźwignąć jej ciężar, uzyskując awans ostatnim spotkaniem grupowym. Wszyscy byliśmy wstrząśnięci tym, co działo się pod koniec pierwszej połowy meczu z Finlandią. Myślę, że jak jesteś w środku takiego zespołu, to przeżywasz wszystko podwójnie. Dlatego mówię o szacunku. Sympatie nie zawsze pokrywają się z klasą zespołu. Która ekipa zrobiła na tobie do tej pory największe wrażenie? - Jeszcze przed startem turnieju mówiłem, że faworytem do tytułu jest Francja. I nadal to podtrzymuję, chociaż w fazie grupowej świetną piłkę pokazywały też inne drużyny. Największe wrażenie zrobili na mnie Włosi. Nie dość, że spisują się fantastycznie w obronie, to jeszcze są do bólu konkretni w grze do przodu. Widać chemię między tymi piłkarzami, pokazują moc w każdej formacji. A już przy słuchani hymnu są tak "naładowani", że aż chce się na nich patrzeć. Imponują mi jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Na czyje przebudzenie liczysz w fazie pucharowej? Wydaje się, że z postaci wielkoformatowych najbardziej jak do tej pory zawodzi Harry Kane, król strzelców ostatniego mundialu. - Kane rzeczywiście zbiera sporo krytyki. Nie daje od siebie na razie tyle, ile wszyscy oczekiwali. Ale to piłkarz, który zostawia mnóstwo zdrowia na boisku. Pomaga nawet obrońcom, jest niezwykle pożyteczny w każdym sektorze boiska... Widzę, że Gareth Southgate przekonał cię do swoich racji. Mówisz dokładnie jak on. - Może dlatego, że potrafię na to spojrzeć z perspektywy boiska. Mając takiego piłkarza jak Kane, przed sobą i obok siebie, zawodnicy z innych formacji odczuwają duży komfort. Doceniam to, co taki piłkarz robi dla drużyny. Osobiście zdecydowanie więcej spodziewam się natomiast po Serge’u Gnabrym. Wiem, że to nie jest snajper, który w Bayernie Monachium seryjnie zdobywa bramki. Liczyłem jednak, że to Euro będzie dla niego takim pozytywnym "kopem". Wszystkie mecze grupowe rozpoczynał w wyjściowym składzie. Jest widoczny, ale brakuje mi tutaj mocnych efektów. Tak się składa, że w hicie 1/8 finału Anglicy zagrają właśnie z Niemcami. Po meczu z Portugalią można było uwierzyć, że piłkarze Joachima Loewa zatrzymają się dopiero w strefie medalowej, a tymczasem cudem wdrapali się z powrotem na pokład zza burty... - Zgadza się, Węgrzy w ostatnim starciu grupowym okazali się niezwykle twardym rywalem. Ale właśnie taki mecz - wyszarpany awans w samej końcówce - może teraz Niemców dodatkowo napędzić. Będą mieli to w głowie i nikomu już nie pozwolą na nic podobnego. A ich mecz z Anglią? Zapowiada się kapitalnie. To mógłby być finał tego turnieju. Spodziewasz się, że zespoły, które po raz pierwszy zagrają na neutralnym terenie - jak Włochy i Holandia z komplet punktów po fazie grupowej - nieco wytracą teraz na impecie? - Myślę, że nie. Zespół włoski jest w wyśmienitej formie. Tworzą go ludzie, którzy wygrali przecież 11 meczów z rzędu bez straty gola, a w sumie są niepokonani od 30 spotkań. Na taki dorobek nie pracowali tylko w Rzymie. Ta drużyna nie zwraca większej uwagi na to, gdzie gra i przeciwko komu. Koncentruje się wyłącznie na swoje sile i na tym, żeby ją w jak najlepszy sposób zademonstrować. Holendrzy? - Zaskoczyli mnie na plus. Miewają czasem problem z awansem do dużych turniejów, a tym razem fazę grupową przeszli w zasadzie spacerkiem. Fajnie grają w ofensywie i kontrolują to, co dzieje się na boisku. Kiedy prowadzili z Ukrainą 2-0 i nagle zrobił się remis, byłem pewien, że nie będą w stanie zadać decydującego ciosu. A jednak zrobili dokładnie to, co chcieli. Myślę, że będzie się trzeba z nimi liczyć do końca imprezy. A co dobrego wróżysz naszym grupowym rywalom? - Dalej zajdą Hiszpanie, mimo że w 1/8 finału mają trudniejszego rywala. Ten pogrom Słowaków doda im skrzydeł. Ale Chorwaci na pewno odrobią zadanie domowe i skrupulatnie sprawdzą, co nie pozwoliło wygrać ich najbliższym rywalom w dwóch pierwszych meczach grupowych. Szwedzi z kolei bazować będą na ogromnym doświadczeniu, mają w ekipie wielu graczy po 30. roku życia. Dobrze czują się w destrukcji, potrafią w każdej chwili wyprowadzić bardzo niebezpieczną kontrę. Grają bardzo nieprzyjemną dla rywala piłkę. Polacy wcale nie muszą być w tym turnieju ostatnim zespołem, który się o tym przekonał. Rozmawiał Łukasz Żurek Euro 2020 - zobacz zestaw par i terminarz 1/8 finałuZobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź!Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!