- Schick ma świetne wyczucie pod bramką przeciwnika. Ale Kownacki? On wie, jak podłączyć się do gry. Jest bardziej kompletnym napastnikiem. Na treningach strzela mnóstwo goli. Będzie topowym piłkarzem - tak jeszcze w listopadzie 2017 roku mówił trener Sampdorii Marco Giampaolo. Dziś te słowa mogą kandydować do jednej z najgorszych prognoz ostatnich lat w świecie piłki.Sampdoria nie chciała płakać po Schicku, zwłaszcza, że zarobiła na nim aż 42 mln euro - a to suma, która piechotą nie chodzi. I choć przygoda Czecha w AS Roma nie była szczególnie udana, to wysoki napastnik odnalazł się w Bundeslidze - w RB Lipsk oraz Bayerze Leverkusen, a więc klubach należących do ścisłej czołówki niemieckiego futbolu. Klub z Genui następcy Schicka upatrywał w Kownackim, ale szybko przekonał się, że mimo słów trenera Giampaolo, różnica między tymi piłkarzami wcale nie przemawia na korzyść Polaka. On także z Włoch także wyjechał do Niemiec - jednak nie do czołowego klubu, a Fortuny Duesseldorf. I choć stał się najdroższym transferem w historii klubu, to 6,75 mln euro zapłacone za niego jest kwotą siedmiokrotnie niższą od tej, którą za Schicka wyłożyła Roma. Dawid Kownacki i Patrik Schick - ścieżki ich karier się rozeszły W Niemczech Kownacki jest ogromnym rozczarowaniem. W sezonie 2019/20 napastnik nie strzelił ani jednej (!) bramki i jego Fortuna z hukiem spadła z Bundesligi. Na jej zapleczu wychowanek Lecha Poznań strzelił co prawda siedem goli, ale to wciąż bardzo mało, jak na najdroższego piłkarza w historii klubu. Mimo tego "Kownaś" wciąż pozostaje w kręgu zainteresowań kolejnych selekcjonerów, Paulo Sousa umieścił go nawet w szerokiej kadrze na Euro, ale świadczy to bardziej o słabości naszej kadry, niż sile piłkarza. Mowa przecież o lidze, w której podobne liczby notuje Martin Kobylanski - a o powołaniu kapitana Eintrachtu Brunszwik nikt nawet nie wspomina. A przecież Kownacki ma już 24 lata i przypięta mu łatka "wonderkinda" mocno wypłowiała. Drogi Schicka i Kownackiego rozjechały się bardziej, niż Giampaolo mógłby przypuszczać. Rok starszy od Polaka snajper jest dziś liderem czeskiej kadry, którą wprowadził do ćwierćfinału Euro 2020. A że sobotnim rywalem Czechów będzie Dania - mają niesamowitą szansę na awans do półfinału wielkiej imprezy. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! Na Euro Schick po prostu zachwyca. Zaczął od popisu ze Szkocją - najpierw otworzył wynik meczu strzałem głową, a później zdobył prawdopodobnie najpiękniejszego gola mistrzostw strzałem z połowy boiska. I to wszystko w Glasgow, na gorącym terenie swojego rywala. Przeciwko Chorwacji - wywalczył rzut karny, a później wykorzystał go jeszcze z krwawiącym nosem - pamiątką po wcześniejszym brutalnym starciu. I wreszcie strzelił gola Holandii, przypieczętowując sensacyjne wyeliminowanie "Pomarańczowych" i awans do ćwierćfinału. A w nim cokolwiek by się nie działo - u naszych południowych sąsiadów już jest bohaterem. Co więcej - Schick staje przed szansą, by niespodziewanie zdobyć tytuł króla strzelców Euro. To on jest piłkarzem, mającym największą liczbę bramek spośród zawodników, którzy pozostali jeszcze w turnieju. Co prawda o jedno trafienie wyprzedza go Cristiano Ronaldo, a po cztery gole mają także Emil Forsberg i Karim Benzema, ale ich na turnieju już nie ma. Schick za to jest. I będzie miał jeszcze przynajmniej jedną szansę, by powiększyć swój dorobek bramkowy. A jeśli Czesi, wyeliminowaliby Danię... Wówczas wszystko będzie możliwe.Wojciech Górski