Paweł Glück to jedna z najbardziej zasłużonych postaci GKS-u Katowice lat 60. i 70. Występował jeszcze w Rapidzie Wełnowiec, z której, po fuzji powstała GieKSa. Zaliczył z nią pierwszy historyczny sezon w ekstraklasie. To on odkrył talent Jana Furtoka i sprawił, że piłkarz trafił do GKS-u. Od 1978 roku mieszka w Niemczech. Paweł Czado: Jak Niemcy podchodzą do meczu z Anglią? Paweł Glück: - Są optymistami. Choć mecz jest na Wembley, wierzą, że Anglików przejdą. Wygląda na to, że zagrają w ustawieniu 3-4-2-1. Na obronie Ruediger, Hummels i Ginter. Przed nimi Kroos, Goretzka, Kimmich i Gosens. Na skrzydłach Havertz i Mueller a na szpicy Gnabry. Jeśli nie będzie szło z przodu, pewnie wejdzie Werner, jedyny środkowy klasyczny napastnik jakiego Niemcy mają. Nie zagra raczej Sane, który jest w Niemczech powszechnie krytykowany. Cieszy mnie to, bo ten zawodnik spisuje się rzeczywiście słabo - zarówno w reprezentacji jak i w Bayernie. Jest ewidentnie przepłacony. Cieszę się również, że wystąpi Leon Goretzka. Uważam, że to dobry piłkarz, Mannschaft może wiele skorzystać na jego grze, podobnie zresztą jak na występie Havertza. To świetny piłkarz o naturalnym talencie. Ma być wśród tych, którzy w razie potrzeby będą strzelać karne, bo o tym Niemcy też już pomyśleli. Oprócz Havertza mają je wykonać Kroos, Mueller, Kimmich i Goretzka Z okazji meczu muszę wspomnieć o względach pozasportowych. W Londynie szaleje odmiana Delta. Jest obawa, że kibice obecni na meczu przywloką ją do Niemiec. Niemcy mają świadomość, że urwali się ze stryczka? Niewiele brakowało żeby nie wyszli z grupy... - Nie patrzą na to w ten sposób. Są zadowoleni, że nie zajęli trzeciego miejsca w grupie. Nie chcieli grać z Belgią, wychodzą z założenia, że z Anglią będzie łatwiej. Na pewno bardzo ważny będzie początek meczu. Niemcy liczą, że obrona przetrzyma napór, wierzą w doświadczenie Hummelsa. Z kolei Rudiger gra przecież w Chelsea, wie mnóstwo o angielskiej piłce. Liczą też na profesjonalizm sędziego, to nie będzie łatwy mecz do prowadzenia. W każdym razie optymizm jest wśród Niemców przeważający. Osobiście widzę szanse 50/50. Niemcy nie trenowali przed meczem na Wembley, zdecydowano się na taki krok ze względu na chęć chronienia płyty. Są wściekli? - Niemieckie media są oburzone. Anglicy jawią się jako dżentelmeni, ale tacy, którzy - jeśli stawka jest poważna - chcą już mieć wszystko pod kontrolą, wszystko pod własne dyktando. Niemcy pierwotnie mieli lecieć na mecz w niedzielę, ale w związku z tym co się stało przesunęli lot na poniedziałek. Woleli ten czas spędzić w Herzogenaurach gdzie mieści się ich baza. Jak wiadomo mieści się tam również główna siedziba Adidasa, jednego z najważniejszych sponsorów DFB i reprezentacji Niemiec.