Jérémy Doku to piłkarz pochodzenia ghańskiego, stamtąd wywodzą się jego rodzice. Podczas Euro zagrał przez 165 minut. O ile w meczu z Finlandią nie dal się zapamiętać jakoś szczególnie, to w meczu z Włochami jego talent wybuchł z pełną siłą błysnął. Zachwycił przede wszystkim szybkością, ale również techniką, pomysłowością i umiejętnością dryblingu. Grał na skrzydle i mieszał włoską obroną. Trudny do zatrzymania przez włoskich obrońców, wypracował karnego dla Belgii. Miał też okazję na wyrównującą bramkę, ale po ładnej, indywidualnej akcji uderzył nad poprzeczką. Portal RTBF uznał, że tego dnia był najlepszy wśród Belgów na placu - wystawił mu ósemkę w dziesięciopunktowej skali. Dla porównania: Verthongen, Witsel, czy Tielemans dostali czwórkę a młodszy Hazard - nawet trójkę... "Doku nieraz wywoływał panikę we włoskim obozie. Di Lorenzo pocił się przy nim przez 90 minut. Olśniewający w drugiej połowie, zasłużył na bramkę. Bez wątpienia zabłyśnie w kolejnych wielkich turniejach. Co za wejście" - ocenił dziennikarz Giovanni Zidda. Belgia szybko usłyszała o niezwykłym talencie Wydaje się więc, że Jérémy Doku to największy wygrany tych mistrzostw w reprezentacji Belgii. Ma wszystkie atuty żeby na niego teraz postawić. "Wszyscy oczekiwali, że kontuzjowanego Edena Hazarda zastąpi Carrasco tymczasem pojawił się Doku" - pisze brukselski "Le Soir". Doku urodził się w Antwerpii cztery dni przed rozpoczęciem mistrzostw świata w Korei i Japonii. Jego ojciec David opuścił Ghanę i szukając lepszego życia przeniósł się do Belgii. Jérémy dorastał w Borgerhout, na obrzeżach Antwerpii. Skazany był na futbol, mieszkał zaledwie 6 minut jazdy samochodem od stadionu Royal Antwerp. W 2008 roku rodzice zabrali na testy do małego klubiku KVC Olypic Deurne. Testy zdał śpiewająco, wkrótce przeniósł się do Beerschot. Od tego czasu jego idolem jest Radja Nainggolan, który wychował się w tym klubie. Właśnie tam chłopak w pełni uświadomił sobie, że jest utalentowany. Zaczęły bić się o niego największe belgijskie kluby, ostatecznie kontakt w wieku 10 lat (sic!) podpisał z nim Anderlecht. Klub ze stolicy zaoferował mu stypendium i internat. Chłopak robił błyskawiczne postępy. Został nawet uznany za aroganckiego, bo lubił ośmieszać na boisku przeciwników. Jego ówczesny trener Stéphane Sassin wpajał mu jednak, że piłka to nie tylko drybling. Wydaje się, że Doku wziął sobie te rady do serca. Klopp namawiał go na grę w Liverpoolu Młodziutkim piłkarzem szybko zainteresowały się może kluby spoza Belgii. Doku chciały Arsenal, Chelsea, Liverpool, wiele klubów holenderskich. W styczniu 2017 roku Liverpool zaprosił rodziców chłopaka do siebie. Rodzina zwiedziła obiekty, porozmawiała z Juergenem Kloppem. Trener widzi go jako jako potencjalnego zastępcę senegalskiego skrzydłowego. Sadio Mané, który dobiega już do trzydziestki. Anderlecht bał się, ze talent mu się wyślizgnie. Namówił własną gwiazdę Romelu Lukaku żeby porozmawiał z chłopakiem. Klub zorganizował spotkanie on-line podczas którego Lukaku zdołał namówić piętnastolatka by ten został. Doku podpisał profesjonalny kontrakt w Anderlechcie na początku 2018 roku. W pierwszej drużynie zadebiutował w wieku 16 lat i 182 dni (Lukaku jeszcze wcześniej - miał 16 lat i 11 dni). Chłopak nie miał problemów z wejściem w dorosły futbol. Mocno zbudowany i bardzo szybki od razu wyrobił sobie uznanie wśród starszych kolegów. Wiadomo było od razu, że długo w Belgii jednak nie zostanie. W październiku zeszłego roku przeniósł się do Bretanii: podpisał kontrakt z francuskim Rennes za 26 mln euro. Dotychczas na najwyższym szczeblu ligowym rozegrał 64 mecze i strzelil 7 goli (Anderlecht - 34/5 i Rennes - 30/2). W Rennes podpisał umowę na pięć sezonów. Przyszłość "Czerwonych Diabłów" W wrześniu 2020 roku Doku zadebiutował w reprezentacji Belgii przeciw Danii w Lidze Narodów. Trzy dni później, w drugim meczu z Islandią, strzelił pierwszego gola. Drugiego dołożył w marcu tego roku, w meczu z Białorusią. Wkrótce pewnie będą następne bramki.