Cztery miasta - Monachium, Rzym, Bilbao i Dublin - otrzymały niedawno od europejskiej federacji dziesięć dni na przekazanie informacji na temat możliwości wpuszczenia kibiców na trybuny w trakcie turnieju. Inaczej grozi im utrata roli współgospodarza. Pozostałych osiem miast już przedstawiło swoje scenariusze. Z poniedziałkowych informacji wynika, że Monachium nie może na ten moment zagwarantować wpuszczenia nawet części widzów na trybuny Allianz Areny. Burmistrz Monachium Dieter Reiter chciałby, aby kibice mogli wrócić na stadion - w Monachium planowane są trzy mecze fazy grupowej z udziałem Niemców oraz jeden z ćwierćfinałów. "Jednak z dzisiejszego punktu widzenia nie można - niestety - wykluczyć, że z powodu występowania infekcji i związanych z nią obostrzeń, zgodnie z bawarskim rozporządzeniem w sprawie środków ochrony przed infekcjami, żaden widz nie może zostać wpuszczony na mecze w czerwcu" - dodał w poniedziałkowym oświadczeniu. Jeśli chodzi o Rzym, główny doradca naukowy włoskiego rządu stwierdził w poniedziałek, że wyznaczony (przez UEFA) termin dokładniejszego określenia liczby widzów na czerwcowe mecze Euro na Stadio Olimpico jest zbyt krótki. W stolicy Włoch ma odbyć się m.in. mecz otwarcia - 11 czerwca. "Byłoby pożądane, aby UEFA poświęciła trochę więcej czasu, ponieważ trudno jest przewidzieć wydarzenia za dwa miesiące" i dokonać "ocen dotyczących odsetka widzów i protokołów" - stwierdził w RAI Franco Locatelli, doradca naukowy rządu. "Gdybyśmy mogli poczekać do pierwszych dni maja, byłoby bardziej wykonalne, aby prognoza stała się bardziej zgodna z ewolucją epidemiologiczną" - dodał koordynator komitetu techniczno-naukowego (CTS). Na początku kwietnia włoski rząd dał zielone światło dla obecności widzów na trybunach, ale faktyczny udział kibiców zależy od ustalenia protokołu przez komitet naukowy. Włosi obiecują jednak, że dołożą wszelkich starań, aby utrzymać mecz otwarcia i trzy inne spotkania planowane w Rzymie. Już od wielu dni wiadomo, że najpoważniejsza jest sytuacja w Dublinie i Bilbao, a właśnie tam swoje grupowe spotkania ma rozgrywać reprezentacja Polski. Rząd baskijski nie zamiesza złagodzić warunków, jakie narzucił, aby spotkania w Bilbao mogły odbyć się z udziałem kibiców. Wśród tych kryteriów jest m.in. wymóg zaszczepienia 60 procent populacji Kraju Basków i pozostałej części Hiszpanii. Osiem miast zadeklarowało już, że będą wpuszczać kibiców na stadiony, ale tylko jedno - Budapeszt - bierze pod uwagę, że na trybunach usiądzie komplet 67 tys. widzów. W St. Petersburgu i Baku możliwe będzie zapełnienie w 50 procentach. W Amsterdamie, Bukareszcie, Kopenhadze i Glasgow będzie możliwość dla 25-33 proc. Z kolei Londyn na razie potwierdził 25 proc., ale jeśli brytyjski rząd na to pozwoli, zostanie ta liczba zwiększona na półfinały i finał. Ostateczna decyzja ws. miast-gospodarzy ma zapaść na Kongresie UEFA 19-20 kwietnia. Polska ma zaplanowane dwa spotkania grupy E w Dublinie: 14 czerwca ze Słowacją i 23 czerwca ze Szwecją. Na dodatek baza reprezentacji Paula Sousy znajduje się właśnie w Irlandii. Natomiast mecz biało-czerwonych z Hiszpanią (19 czerwca) ma się odbyć się w Bilbao. bia/ co/