Ostatni włoski triumf w Lidze Mistrzów zdarzył się w zamierzchłym 2010 roku. Niesamowity Inter Mediolan prowadzony przez Jose Mourinho pokonał w finale w Madrycie Bayern 2-0. Grał w typowym dla włoskiej piłki stylu obliczonym na efektywność. Od tamtego czasu w europejskiej czołówce z klubów Serie A był tylko Juventus. Klub z Turynu zdominował rozgrywki krajowe na 9 lat, dwa razy przegrał jednak finały Champions League: z Barceloną w 2015 roku i z Realem Madryt dwa lata później. Euro 2020. Powrót reprezentacji Włoch Kluby włoskie są teraz w cieniu. Zachwyt Europy budzi głównie Atalanta Bergamo, ale to ze względu na urodę gry i niskie koszty. Podobny pomysł wykorzystano w drużynie narodowej, która z wielkim hukiem poległa w kwalifikacjach mundialu w Rosji. Czterokrotni mistrzowie świata narzekali na to, że nie mają gwiazd takich jak w przeszłości. Tymczasem nowy selekcjoner Roberto Mancini postanowił odciąć się od tradycji. Postawił przed swoimi piłkarzami wyższe wymagania: jego zespół miał grać ofensywnie, wysokim pressingiem, przeważać w posiadaniu piłki. Sami piłkarze wątpliwi czy znajdzie wśród nich wykonawców ambitnego projektu. Okazało się jednak, że poziom wyszkolenia w Italii jest wciąż wystarczająco wysoki. Nowa drużyna Manciniego jest najlepszym co ma dziś do pokazania Europie włoski futbol. "Italia wróciła i jest naprawdę piękna" - komentują media w Hiszpanii. "Piękna i budzi obawę" - napisał madrycki dziennik "Marca". Nieprzypadkowo cytuję tamtejsze media, bo trenerski obieżyświat Mancini (pracował we Włoszech, Anglii, Turcji i Rosji) pomysł na grę Italii zaczerpnął od Hiszpanów. Euro 2020. Jeden tytuł Italii Na inaugurację Euro 2020 drużyna Manciniego rozbiła groźną Turcję 3-0. Oddała 24 strzały na bramkę (8 celnych), miała piłkę przez 64 proc czasu, wymieniła 616 podań z celnością 87 procent. Ani przez chwilę dobrze wyszkoleni rywale nie poczuli się komfortowo na Stadionie Olimpijskim w Rzymie. Włosi robili co chcieli przez 90 minut. Atakowali z pasją, fantazją, nawet gdy mecz był już rozstrzygnięty. Przed spotkaniem Mancini obiecał spektakl i słowa dotrzymał. Koniec z tradycyjnym włoskim minimalizmem, cały świat patrzy na Euro, trzeba się było pięknie zaprezentować. Mecz otwarcia potwierdził pozycję Włoch wśród faworytów mistrzostw. Drużyna Manciniego wygrała dziewiąty kolejny pojedynek bez straty gola. Nie przegrała od 28 spotkań. Wygląda na to, że jest gotowa do walki o najwyższe cele. Italia wspięła się na europejski szczyt raz w historii, w 1968 roku. Potem przegrała dwa finały: w 2000 z mistrzami świata z Francji i w 2012 z mistrzami świata z Hiszpanii. Za wcześnie, by prognozować co Italia może zdziałać na Euro 2020. Na pewno dostarczy kibicom wrażeń estetycznych i emocji. Dariusz Wołowski