"Biało-Czerwoni" w swoim ostatnim grupowym meczu Euro przegrali ze Szwecją 2-3. Porażka oznaczała dla nich pożegnanie się z turniejem, z którego odpadli bez zwycięstwa. Mimo rozczarowującego wyniku Chojnacki uważa, że Polacy rozegrali dobre spotkanie, które nie musiało skończyć się takim rezultatem. - Nasza gra była zdecydowanie lepsza niż wynik. Nie graliśmy źle, ale pozwoliliśmy Szwedom zdobyć trzy gole w akcjach, w których wykonali między sobą trzy podania. Więcej takich ataków w ich wykonaniu sobie nie przypominam. Grali prosty, ale skuteczny futbol. To jednak wystarczyło, a przecież nie powinniśmy sobie na to pozwolić w tak ważnym meczu - ocenił były obrońca, który rozegrał 452 spotkania w ekstraklasie. Dodał, że różnicę zrobili też rezerwowi, którzy niewiele wnieśli po stronie "Biało-Czerwonych". Za to w przypadku Szwedów Dejan Kulusevski wypracował drugą i trzecią bramkę. - W przodzie próbowaliśmy różnych rozwiązań, bo były akcje oskrzydlające i wiele dośrodkowań, strzały z dalszej odległości i kontrataki. Mimo błysku Roberta Lewandowskiego brakowało jednak wykończenia i skuteczności - podsumował. Paulina Czarnota-Bojarska zaprasza na codzienny program o Euro - Oglądaj teraz! Przyznał, że jest rozczarowany odpadnięciem Polski już na pierwszym etapie turnieju. W ocenie Chojnackiego grupa ze Słowacją, Hiszpanią i Szwecją nie prezentowała wysokiego poziomu. Tłumaczył, że na wszystkim zaważyła porażka w pierwszym meczu ze Słowacją (1-2). - Ona była kluczowa. Na piłkę składa się wiele czynników, a nieraz decydują szczegóły. Tu szczegółem była czerwona kartka Grzegorza Krychowiaka. Daję sobie obciąć obie ręce, że w pełnym składzie tego spotkania byśmy nie przegrali, a pewnie wygrali. Błędem trenera było, że nie zmienił Grześka w przerwie, jak zrobił to w meczu ze Szwedami. To pokazuje, że Sousa wyciąga wnioski i dopiero poznaje piłkarzy - podkreślił. Wskazał, że to kolejny po mundialu sprzed trzech lat turniej, w którym polscy piłkarze nie wykorzystali pokolenia porównywalnego do sukcesów kadry z lat 70. Mimo porażki były piłkarz ŁKS-u jest zwolennikiem pozostawienia Paulo Sousy na stanowisku selekcjonera. Wyjaśnił, że dopiero teraz Portugalczyk ma pełny obraz potencjału i możliwości poszczególnych zawodników. - Nie ma co powtarzać niedawnego błędu, kiedy prezes Zbigniew Boniek dokonał zmiany na pół roku przed mistrzostwami Europy. Wątpię, czy Sousa w styczniu wymieniłby pięciu graczy z polskiej ligi. Teraz już tak i uważam, że czas będzie pracował na jego korzyść. Powinien więc wypełnić kontrakt. W grach zespołowych, a szczególnie w piłce, potrzebna jest stabilizacja. Ciągłe zmiany na stanowisku trenera nie prowadzą do niczego dobrego. Coś się nie udało, ale trzeba wyciągnąć wnioski. Tym bardziej, że już we wrześniu czekają nas mecze eliminacji mistrzostw świata - przekonywał obecny szkoleniowiec piłkarek nożnych UKS-u SMS-u Łódź. Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji! Chojnacki ma nadzieję, że Portugalczyk zastanowi się, czy reprezentacja Polski ma potencjał na grę w wymagającym systemie z trójką obrońców. - Nie wiemy, czy na przykład Kamil Glik nie zrezygnuje po Euro z gry w kadrze. Dlatego uważam, że Sousa musi dobrać system do zawodników. Taktyka jest ważna, ale dobiera się ją pod piłkarzy, a nie odwrotnie - podkreślił. Autor: Bartłomiej Pawlak