Euforia i oczekiwania kibiców w Polsce są zrozumiałe. Reprezentacja to jedyny zespół piłkarski w kraju trzymający kontakt z europejskim poziomem. Polskie kluby w międzynarodowych rozgrywkach przegrywają z rywalami z najbardziej egzotycznych zakątków kontynentu. Mistrz Polski Legia Warszawa jest na 109. pozycji w rankingu UEFA, Lech Poznań na 131., choć w ostatnim sezonie jako jedyny z Ekstraklasy awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Euro 2020. Polski futbol to kadra Legii nie udało się to od czterech lat. W tym czasie najlepszy zespół w kraju przegrał z Astaną z Kazachstanu, słowackim Spartakiem Trnawa, cypryjską Omonią Nikozja, mołdawskim Sheriffem Tyraspol, luksemburskim Dudelange, azerskim Qarabag Agdam. Drużyna narodowa to ostatni bastion średniego poziomu, choćby kibice, rozczarowani porażką w fazie grupowej Euro 2020, kręcili nosem. Drużyna Paulo Sousy okazała się za słaba na turniej finałowy, rywali takich jak Hiszpanie, Szwedzi i Słowacy, a jednak od Euro 2016 nasza kadra zakwalifikowała się na wszystkie wielkie turnieje. Pierwszy zakończyła w ćwierćfinale, dwa kolejne w fazie grupowej. Nawet taka gwiazda jak Robert Lewandowski, nie była w stanie pociągnąć drużyny dalej. Najlepsi polscy piłkarze grają jednak w czołowych klubach Europy (Lewandowski, Wojciech Szczęsny, Piotr Zieliński), lub średnich (Mateusz Klich, Kamil Glik, Jan Bednarek, Łukasz Fabiański i inni), co budzi u kibiców nadzieję na sukces. Częściej przeżywamy rozczarowania, od 1989 roku polscy piłkarze zaledwie raz na wielkim turnieju awansowali z grupy. Są kraje, w których kadra bywa w cieniu klubów dominujących w Lidze Mistrzów. Dotyczy to Hiszpanii, czy Anglii. La Roja miała swój złoty okres w latach 2008-2012. Tytuł mistrza świata zdobyty przez nią w 2010 roku świętowały w Madrycie miliony ludzi. Nie tylko w stolicy kraju, ale w Bilbao w Kraju Basków, czy w Barcelonie, gdzie ruchy separatystyczne są wyjątkowo silne. Wszędzie była radość z triumfu drużyny narodowej. Entuzjastycznie na swoją kadrę reagują Anglicy, choć od 1966 roku nie zdobyła trofeum. Ma jednak wiernych fanów jeżdżących za zespołem po całym świecie i żadna porażka, czy klęska ich nie zniechęca. Na Euro 2020 Anglicy przeżywają moment wzlotu, przełamali kompleksu Niemiec w 1/8 finału. Na zespół Garetha Southgate’a czeka Ukraina, a w wypadku zwycięstwa ktoś z pary Czechy - Dania. Droga do finału wydaje się otwarta. To byłoby coś historycznego. Anglia jeszcze nigdy nie grała o złoto mistrzostw Europy. Niedawna awantura o Superligę przypomniała kibicom, że wielkie pieniądze w piłce generuje rywalizacja klubowa. Bywały okresy, gdy wydawało się, że futbol reprezentacyjny podupada. Że znalazł się w cieniu Ligi Mistrzów. Dlatego UEFA wymyśliła Ligę Narodów, żeby zlikwidować mecze towarzyskie, które przestawały obchodzić kogokolwiek. Euro 2020. Europa się bawi W krajach takich jak Hiszpania trudno zapełnić trybuny stadionu, gdy gra La Roja. Tymczasem na spotkania Realu Madryt, czy Barcelony przychodzą tłumy. Trochę inaczej jest w Anglii, bo stadiony są pełne i na spotkaniach Premier League i reprezentacji. W Polsce bywało różnie. Moda na kadrę ma najwyżej kilkanaście lat. Wcześniej stadiony bywały puste. W kwietniu 1991 roku Polska grała mecz z Turcją w kwalifikacjach Euro’92, wygrała 3-0, ale prawie nikt nie chciał tego oglądać. Choć z 13 piłkarzy, którzy wystąpili wtedy aż 11 pracowało w klubach zagranicznych i miało dość znane nazwiska. W klubach piłkarze zarabiają na chleb z masłem i Rolls-Royce, drużyna narodowa daje im sławę? Na pewno taki turniej jak Euro 2020 to dobra propaganda piłki reprezentacyjnej. W 1/8 finału najmniej dramatyczny był największy hit Anglia - Niemcy (2-0). Poza tym niedoceniani Austriacy wspaniale bili się z faworyzowanymi Włochami. Ulegli po dogrywce 1-2. Czesi po raz kolejny wykorzystali słabości Holendrów (2-0). W meczu Hiszpania - Chorwacja padło osiem goli (5-3). W starciu Szwajcarów z Francją sześć (3-3), a dogrywka i rzuty karne zwieńczyły największą sensację. Z Euro 2020 pożegnali się mistrzowie świata, głowni faworyci. Ukraina pokonała Szwedów zdobywając bramkę w 121. minucie. I tylko Walia odstawała poziomem, nie nawiązała walki z Duńczykami, którzy po traumatycznym początku i dramacie Christiana Eriksena, są ulubieńcami wszystkich. Można przegrać dwa mecze na starcie turnieju, a potem zajść w nim wysoko? Dania przegrała z Finami, potem z Belgią, uratowała się bijąc Rosjan. Dziś jest rozpędzona na maksimum. Przypomina się Euro’92, gdzie Duńczycy przyjechali z plaży, żeby zastąpić zdyskwalifikowaną Jugosławię. I zdobyli złoto bijąc po drodze broniących tytułu Holendrów i mistrzów świata Niemców. Ma futbol reprezentacyjny jakąś magię. Szczególnie dla tej części kibiców, która nie śledzi z zapartym tchem rywalizacji klubów. Nie kręcą ich wielkie transfery, rekordowe kwoty, nazwiska gwiazd. Rywalizacja drużyn narodowych ma swoich fanów i siłę jednoczenia ludzi bez względu na opcje i poglądy. W meczu piłkarskim, choć wiele jest symboli nawiązujących do wojny, nikt nie ginie. Wśród kibiców na trybunach dominuje zabawa, życzliwość i rozsądek. Europa dobrze się bawi na Euro, choć czasy są wyjątkowo ciężkie. Dariusz Wołowski