Dariusz Wołowski, Interia: Kadra na Euro 2020 bez Kamila Grosickiego. Wylądował tylko na liście rezerwowych. Tak jak Sebastian Szymański, który też był powołany przez Paulo Sousę na marcowe mecze eliminacji mundialu w Katarze. Jerzy Dudek (były bramkarz reprezentacji Polski): - Jeśli chodzi o Grosickiego, to sam uważałem, że należy mu się powołanie w marcu. To zawodnik, który potrafi sam rozstrzygać mecze, kiedy jest w formie. Mimo iż nie grał w West Bromwich Albion, mógł jeszcze dać sporo drużynie narodowej. Grosicki wszedł na końcówki wszystkich spotkań: z Węgrami, Andorą i Anglią, ale niczego specjalnego nie zwojował. Potwierdził tylko, że brakuje mu ogrania. Ponieważ jego sytuacja w klubie się nie zmieniła, wciąż nie gra w Premier League, więc wątpliwości Sousy wzrosły. Stąd Grosicki wylądował tylko na liście rezerwowych na Euro 2020. Gdyby jednak został powołany na turniej, musielibyśmy uznać, że to za nazwisko. Sebastian Szymański też w marcowym meczach nie zaistniał. Są teraz w kadrze Karol Linetty, Tomasz Kędziora, Przemysław Frankowski, których Paulo Sousa nie wziął na mecze w eliminacjach mundialu w Katarze. Jedzie na mistrzostwa trzech graczy z Ekstraklasy: z Lecha Poznań, Piasta Gliwice i Pogoni Szczecin, a nie ma nikogo z mistrzowskiej Legii Warszawa. - Sousa mógł postawić na Bartosza Kapustkę z Legii, który odzyskuje błysk. Zdecydował inaczej, nie sądzę jednak, by to miało decydujący wpływ na wynik drużyny na Euro 2020. Przy każdym powołaniu i pominięciu można postawić znak zapytania. Ale Sousa postawił na wszystkich piłkarzy, którzy tworzą kręgosłup drużyny: Szczęsnego, Fabiańskiego, Glika, Bednarka, Krychowiaka, Zielińskiego, Milika, Lewandowskiego. W naszej kadrze tylko ten ostatni ma pozycję absolutnie niepodważalną. Nad resztą zawsze można dyskutować. Sousa potwierdził, że bramkarzem numer 1 wciąż jest w kadrze Wojciech Szczęsny. Mimo trudnego okresu jaki przeżywa w Juventusie Turyn. - Mnie to nie szokuje. Dola bramkarza jest taka, że nawet jak gra dobrze, a w przegranym meczu przytrafi mu się błąd, od razu obwinia się go o porażkę. Bramkarz ma prawo do pomyłki tylko w meczach wygranych, wtedy nikt nad nimi nie płacze. Jeśli taki klub jak Juventus przeżywa trudne chwile, to winnych szuka się wszędzie. Od Wojtka wymagają cudów, a przecież spadek pewności siebie i nerwowość drużyny odbija się także na bramkarzu. W tym samym czasie West Ham United gra życiowy sezon w lidze angielskiej, także dzięki znakomitym interwencjom Łukasza Fabiańskiego. A to zaraz rodzi pytanie, czy Fabiański nie powinien być numerem 1 w kadrze? Ja powtarzam: cieszmy się, że mamy w reprezentacji dwóch bramkarzy światowej klasy, bo w takim turnieju jak Euro 2020 to może być ogromny atut. We Francji podczas Euro 2016 tak właśnie było. Zaczynał Szczęsny, ale uległ kontuzji i do końca bronił Fabiański. Bardzo dobrze zresztą. Kownacki, Świderski, Świerczok, Płacheta, Kozłowki, Puchacz, Piątkowski? - Rozumiem, że pytanie dotyczy graczy drugiego planu? Kownacki, Świderski i Świerczok mają być wsparciem w ataku dla Lewandowskiego i Milika. To od gry tych dwóch ostatnich zależał będzie sukces Polski na Euro 2020. Możemy się spierać co do graczy numer 20-26 na liście Sousy, czy to jednak oni będą odgrywać na mistrzostwach główne role? Nie mamy dziś takiego bocznego obrońcy jakim był Łukasz Piszczek na Euro 2016, ani takiego skrzydłowego jakim był Jakub Błaszczykowski. - Zgoda. Na Euro we Francji wielu polskich piłkarzy było w apogeum formy. To zaowocowało sukcesem i wielkimi transferami jak na warunki polskiej piłki. Krychowiak, Milik, Zieliński zmienili kluby na lepsze za rekordowe kwoty sięgające 30 mln euro. Także Błaszczykowski i Piszczek grali wtedy świetnie. Potem nastąpił regres, co odbiło się na wyniku kadry na mundialu w Rosji. Wtedy już nawet Błaszczykowski i Piszczek nie błyszczeli. Myślę, że Bartosz Bereszyński jest w stanie zapewnić drużynie Sousy solidny poziom na prawej obronie. Wydaje mi się też, że Milik czy Krychowiak uporali się z problemami i znów mogą dać kadrze bardzo wiele. Jestem więc raczej optymistą przed Euro 2020. Sam selekcjoner Paulo Sousa pana przekonuje? - W marcu debiutował w kadrze i jego złe decyzje kosztowały drużynę przynajmniej dwa punkty w eliminacjach MŚ w Katarze. Miał jednak prawo do błędów przy ustalaniu podstawowej jedenastki, bo słabo znał piłkarzy. Oddajmy jednak Portugalczykowi, że dobrze reagował w czasie gry, robił właściwie zmiany. Przed pierwszym meczem z Węgrami trenował z zespołem dwa razy. Przed Euro 2020 będzie miał znacznie więcej czasu. Myślę, że dopiero teraz zobaczymy kadrę Sousy i będziemy mieli podstawy oceniać jego pracę. Rozmawiał Dariusz Wołowski