Prezes PZPN Zbigniew Boniek mocno zaryzykował zatrudniając w styczniu na stanowisku selekcjonera Portugalczyka, pod wodzą którego z ośmiu meczów w tym roku wygraliśmy raz z Andorą 3-0, tracąc przy okazji 14 bramek, w tym pół tuzina na samym Euro. O wszystko pytamy Janusza Kupcewicza, byłego świetnego pomocnika reprezentacji Polski, medalistę MŚ 1982. Paulina Czarnota-Bojarska zaprasza na codzienny program o Euro - Oglądaj teraz! Interia: Jak skomentowałby pan występ "Biało-Czerwonych" na Euro? Janusz Kupcewicz: - Nasi piłkarze zawiedli przede wszystkim w pierwszym meczu ze Słowakami. Mało kto jednak mówił po meczach sparingowych z Rosją i z Islandią, że biegaliśmy bardzo ciężko. Chyba tylko ja głośno o tym wspominałem, a potem zostało to podchwycone przez innych. Widać to było w tym naszym pierwszym meczu na Euro. Inna rzecz to być może fakt, że akurat ten rywal został przez naszych zawodników zlekceważony. To był ważny mecz jeżeli chodzi o psychikę. Dwa następne spotkania z Hiszpanią i Słowacją, to do chłopaków nie można już mieć zastrzeżeń. Grali, walczyli, włożyli we wszystko sporo serca i nieźle się w meczach z Hiszpanią oraz Szwecją prezentowali. Jest smutek i żal. Duża w tym wina tych panów, którzy zawiadują związkiem. No właśnie, gdzie szukać przyczyn takiego stanu rzeczy, że turniej kończymy z jednym zdobytym punktem i aż sześcioma straconymi bramkami? - Wiele rzeczy się na to złożyło. Proszę mi powiedzieć, jak to jest możliwe, że po przegranym meczu ze Słowakami nagle ukazuje się filmik z odprawy? Przecież to skandal! Wszyscy którzy siedzą w piłce, to wiedzą kto za tym stał. Tłumaczyli się, że wszystko chcieli pokazać, a g.... prawda. Wiadomo o co im chodziło. Do tego ta nasza logistyka, te loty z jednej strony Europy w drugą, nie wiem - nie chcę się wypowiadać, ale wiadomo, że w polskiej piłce rządzi jedna osoba, a jest nią Boniek. Ja nie mogę powiedzieć nic dobrego na temat tego, co on zrobił z polską piłką. Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo! Zatrudnienie przez prezesa Bońka na stanowisku selekcjonera Paulo Sousy było złą decyzją szefa PZPN? - Po meczu ze Szwedami mogę powiedzieć, że na pewno tak. W innym wypadku bym się zastanawiał, ale... Jeżeli jeden z zawodników naszej kadry praktycznie nie gra w sparingach przed Euro, nie gra potem w żadnym z dwóch meczów mistrzowskiego turnieju, chodzi mi o Płachetę, a on w decydującym momencie jest wpuszczony przez selekcjonera na boisko, to bym się zastanowił co miało na celu wprowadzenie do gry chłopaka, którego w ogóle wcześniej nie widzieliśmy, a wiosną w swoim klubie też niewiele co pograł. To promocja niektórych przy szukaniu dla nich nowego klubu. Boniek powinien się głęboko zastanowić, a ludzie pracujący w PZPN powinni zacząć głośno mówić. Takie jest moje zdanie. Rozmawiał Michał Zichlarz