Maciej Słomiński, Interia: Godziny dzielą nas od przyjazdu piłkarskiej reprezentacji Polski do Sopotu, który stanie się bazą naszej drużyny na czas mistrzostw Europy. Czy Sopot jest gotowy? Jacek Karnowski, prezydent Sopotu: - Reprezentacja Polski upodobała sobie Sopot, to nie pierwszy raz kiedy do nas przyjeżdża. Mamy najczystsze powietrze w Polsce, mamy hotele z bardzo dobrą odnową biologiczną. Są w Sopocie dwie kriokomory, rzecz ważna dla piłkarzy. Jest też świetna murawa naturalna, mówią że najlepsza w Trójmieście, na naszym boisku piłkarskim zlokalizowanym przy ulicy 23 Marca. No tak, ale kadra będzie trenować na Polsat Plus Arenie w Gdańsku. - Zgadza się, natomiast gdyby z jakichś przyczyn to nie było możliwe, nasze boisko w Sopocie jest do dyspozycji. Robert Lewandowski i spółka ćwiczyli u nas przed meczem Ligi Europy z Włochami w październiku 2020 r. i z tego co wiem bardzo chwalili nasz obiekt. Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale często na naszym obiekcie trenują drużyny ekstraklasowe, przyjeżdżające na mecze ligowe do Trójmiasta. Do dyspozycji jest też stadion w Gdyni, Trójmiasto jest silne infrastrukturą sportową. Czy w dobie COVID-19 jest szansa na kontakt mieszkańców i turystów z piłkarzami, czy przebywać oni będą w tzw. "bańce"? - Będą w "bańce" i słusznie. Choć trzeba pamiętać, że Sopot jest najlepiej "wyszczepionym" miastem w Polsce. Prowadzimy też akcję szczepień dla turystów, którzy przez sześć dni w tygodniu w Ergo Arenie mogą zaczepić się preparatem Johnsona, czyli szczepionką jednodawkową. Staramy się, by nasze miasto było maksymalnie bezpieczne. Patrząc na tłumy plażowiczów zastanawiam się, czy reprezentanci znajdą w Sopocie również skupienie. - Z tego co wiem, kadra będzie stacjonować w jednym z hoteli przy ulicy Bitwy pod Płowcami, nie jest to ścisłe centrum miasta. To jest nad samym morzem, jednocześnie jednak kawałek drogi od ulicy Bohaterów Monte Cassino. Kadrowicze będą przebywać w strefie uzdrowiskowej. Poza tym, prawdziwy kibic ma to do siebie, że reprezentację znajdzie zawsze i wszędzie (śmiech). Czy Sopot miał dużą konkurencję, jeśli chodzi o bazę dla naszej kadry? - Przyjazd reprezentacji do naszego miasta to połączenie dwóch rzeczy. Po pierwsze wszyscy chcą gościć kadrę piłkarzy, a po drugie wszyscy chcą przyjeżdżać do Sopotu. Jak popatrzymy historycznie, nasi zawodnicy przeważnie do wielkich turniejów przygotowywali się w górach albo właśnie nad morzem. Podczas Euro 2012 Sopot gościł reprezentację Irlandii wraz w barwnym tłumem jej kibiców. - Nie tylko, bo mieliśmy też fanów Hiszpanii, Włoch i Chorwacji. Wszyscy oni pokazali, że możliwa jest wspólna zabawa bez agresji. Ogromne święto sportu i naszego miasta. Czy tamten turniej był dla Sopotu kamieniem milowym w jego rozwoju? - Dla Sopotu, ale też dla Gdańska i dla Polski. Wspaniały czas, był tylko jeden nieprzyjemny moment przed meczem Polska - Rosja. Część kibiców nie rozumie, że piłka nożna i ogólnie sport powinny łączyć, nie dzielić. Pan jest wiernym kibicem reprezentacji Polski. - W Dublinie, w Kopenhadze, w Paryżu, w wielu miejscach w Polsce kibicowałem naszej kadrze. Wszędzie było spokojnie, wesoło i pokojowo. Tylko w Erywaniu część rodaków pokazała brzydką twarz polskiego kibica. Na szczęście są oni w zdecydowanej mniejszości. Pan woli kibicować czy grać w piłkę? - Wolę grać. Kiedy mogę ruszam się. Oprócz piłki gram też w rugby, pięć lat temu zdobyłem wicemistrzostwo Polski oldboyów w tej dyscyplinie, miałem nawet kilka przyłożeń. Uwielbiam też jazdę na rowerze, ski-touring, żeglowanie i pływanie w naszej pięknej zatoce. Wracając do piłki - byłem świadkiem jednego z takich spotkań, gdy podczas benefisu trenera Wojciecha Łazarka, z racji bujnej fryzury jeden z kibiców pomylił pana z Davidem Luizem. - To zawodnik stricte defensywny, ja wolę atakować, strzelać gole i rozgrywać. Zdarzało nam się grać w jednej formacji z Donaldem Tuskiem, m.in. podczas meczu na moje 50. urodziny, czy jego 60-tce. Jednak największym dla mnie przeżyciem i zaszczytem była wspólna gra z Januszem Kupcewiczem, drugim najlepszym polskim rozgrywającym po Kazimierzu Deynie. Jesteśmy u progu Euro 2020. Jakie są pana przewidywania co do "Biało-Czerwonych"? Jak daleko zajdziemy? - Mam nadzieję, że kadra pomieszka u nas jak najdłużej. Mamy bardzo dobry zespół, to mieszanka rutyny z młodością, uważam że stać nas na dojście nawet do półfinału. Optymistycznie. - Mam nadzieję, że selekcjoner znajdzie miejsce dla zawodników młodych, głodnych gry i sukcesu. Takich jak, np. Jakub Moder czy Jakub Świerczok. A kto jest pana zdaniem faworytem całej imprezy? - Francuzi po tym co pokazali na mistrzostwach w Rosji są murowanym faworytem. Mają najbardziej zbilansowaną drużynę. Finał Francja - Polska to byłoby coś! Sopot jest w czołówce rankingu polskich miast pod względem środków publicznych przeznaczanych na sport w przeliczeniu na mieszkańca. - Nasza filozofia to nie tylko budowanie sportu zawodowego, ale przede wszystkim stwarzanie możliwości rozwoju juniorom i dzieciom. Przemawia do mnie struktura wyglądająca jak choinka, im niżej tym więcej gałęzi. Kilkuset młodych zawodniczek i zawodników rzuca do kosza, kilkuset chłopaków i ok. 20 dziewcząt biega za jajowatą piłką do rugby, mamy tenis ziemny i stołowy. Nie zapominajmy, że zaraz po Euro odbędą się igrzyska olimpijskie, gdzie Sopot będzie miał reprezentantów w LA i żeglarstwie. A gdzie w tym wszystkim miejsce na piłkę nożną? Najwyżej notowanym sopockim klubem jest Ogniwo, która gra w klasie okręgowej. Na tym poziomie grają jeszcze SAP (Sopocka Akademia Piłkarska) i SPK (Sopocki Potok Kamionka). - W Sopocie jest miejsce na jedną drużynę na szczeblu seniorskim. Nie ma sensu się dzielić i sprowadzać armię zaciężną z Gdańska i Gdyni. Powinniśmy umożliwić sopockiej młodzieży awans sportowy i grę w lokalnym klubie. Wszystkich sportów nie udźwigniemy, do Ekstraklasy piłkarskiej nie wejdziemy, IV czy V liga seniorska to jest to, co możemy osiągnąć. Są takie talenty jak Tomek Mazurkiewicz czy Jarek Bieniuk, którzy wychowali się w Sopocie, ale karierę piłkarską zrobili gdzie indziej. Rozmawiał Maciej Słomiński