Maciej Słomiński, Interia: Najtrudniejsze pytanie na pierwszy ogień - wasz kraj to jeszcze Holandia czy już Niderlandy? Jan de Zeeuw junior: - Cały czas Holandia. Uff, najgorsze za nami. Teraz z górki. Holandia nie brała udziału w dwóch poprzednich turniejach mistrzowskich w 2016 i 2018 r., ale trudno traktować ją jak kopciuszka. - Oficjalnym celem federacji jest półfinał. Jeśli wyjdziemy na pierwszym miejscu z grupy możemy trafić prawdopodobnie Czechy, ale również np. Portugalię. W 90 minut może zdarzyć się wszystko. Jaką Holandię zobaczymy w tym turnieju? Ofensywnych "Oranje" sprzed lat czy raczej będzie zaciągnięty hamulec ręczny? - Nasz selekcjoner Frank de Boer był na boisku świetnym obrońcą i to widać po wybieranej przez niego strategii gry. Po serii klęsk i braku awansu do mistrzostw Europy w 2016 r. i dwa lata później na mundial, zastanawiano się, co zmienić. Może jednak selekcjoner z zagranicy? Mówiono, że odpowiednim kandydatem byłby Arsene Wenger, może jakiś trener z Niemiec? Z Niemiec? Holenderscy kibice przecież, gdy jadą na mecz do Niemiec wywieszają flagi: "babciu, znalazłem twój rower". Wciąż jest antagonizm między tymi narodami. - To było kiedyś, teraz już jest inne pokolenie. Ostatecznie wybrano Ronalda Koemana, szło bardzo dobrze, aż do momentu, gdy selekcjoner otrzymał propozycję nie do odrzucenia z Barcelony. Za niego przyszedł trener, tak naprawdę niesprawdzony - Frank de Boer. Wygrał cztery razy mistrzostwo z Ajaksem, ale potem we Włoszech tragedia, w Anglii to samo i w USA znów niepowodzenie. Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - Relacja live tylko u nas! Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! Holandia przez lata miała świetnych piłkarzy, z wielkim ego. Wielokrotnie problemy wewnątrz zespołu nie pozwoliły osiągnąć sukcesu. Czy tak będzie tym razem? - Dużo czasu spędzam w Polsce i dziwię się, że w ogóle nie mówi się o przypadku Quincy Promesa. To piłkarz, który przeszedł dość dziwną drogę - z Ajaksu do Spartaka Moskwa. Otóż Promes miał groźnych kolegów, obracał się w dziwnym towarzystwie, raperzy, gangsterzy i tacy tam. Podczas jednej z imprez pokłócił się ze swoim kuzynem i wbił mu nóż w kolano, zrywając mięsień uda. Sprawy nie dało się zatuszować, na imprezie było wiele osób. Przeciw Promesowi zaczęło się toczyć postępowanie. Adwokat piłkarza zaproponował ugodę, ale na jakichś śmiesznych dla tego kuzyna warunkach. Ajax to spółka notowana na giełdzie, dlatego musiał pozbyć się kłopotu jak najszybciej i sprzedał piłkarza do Rosji. Promesowi wciąż grozi kara więzienia, za kratki może trafić właściwie na dniach, mimo to de Boer powołał go do kadry. PR-owa klęska. - To nie wszystko. Anwar El Ghazi stał obok dziennikarza, który zapytał go, czy zostanie powołany. Nagle zawodnikowi wibruje telefon, patrzy a tam wiadomość whatsapp od de Boera: "Sorry, ale nie jedziesz". Inny piłkarz, Jerry St. Juste, dowiedział się o braku powołania z TV. Jedna PR-owa klęska goni drugą. Jakim systemem zagra Holandia? - 5-3-2-1 taki system na start, potem jak u van Gaala, będzie ewoluował na bardziej ofensywny w trakcie meczu. Bardzo ważni w tym ustawieniu są boczni obrońcy: Denzel Dumfries i Owen Wijndal. Jak wielką stratą będzie nieobecność Virgila van Dijka? - Ogromną. To nie tylko kapitan, ale i podpora obrony. Z ostatniego treningu z kontuzją zszedł Matthijs de Ligt, to jakiś uraz mięśniowy. Nie zagra z Ukrainą, nie ma co ryzykować. Przy tak osłabionej obronie, przegrana z Ukrainą nie będzie tragedią. A jeśli będzie 2-0, lub 3-0 dla Holandii, "Oranje" nabiorą wiatru w żagle i wiele może się zdarzyć. Czy będzie jakąś przewagą, to że Holandia gra mecze grupowe u siebie w Amsterdamie? - Przewagą będzie brak konieczności podróżowania przy turnieju rozstrzelonym na całym kontynencie. Kadra zamieszka w ośrodku federacji piłkarskiej w Zeist, 45 minut drogi od stadionu w Amsterdamie. Jacy kibice dopingują "Oranje"? Czy jest tak jak w Polsce, że są to zupełnie inni ludzie niż chodzący na piłkę klubową? - Będzie camping z przyczepami. Na kadrę chodzą "Janusze", którzy oprócz kadry w ogóle nie bywają na żadnych meczach. O faworyta nie pytam, bo pewnie jak wszyscy powiesz, że Francja wygra ten turniej. - Wcale, że nie! Uważam, że mistrzostwa wygra Anglia! Niemcy - Anglia w finale na Wembley. I jeszcze sędzia liniowy z Azerbejdżanu. To byłoby coś! Czy Holandia ma w zanadrzu jakiegoś "czarnego konia"? - Moim zdaniem z Ukrainą powinien wystąpić 19-letni pomocnik Ryan Gravenberch z Ajaksu. Wysoki zawodnik (190 cm), ale dobry technicznie, zresztą mam nadzieję, że sami zobaczycie i będziecie mogli ocenić. A co z twoją drugą ojczyzną? Jak poradzi sobie Polska? - Wyjście z grupy będzie ogromnym sukcesem. Może uda się wygrać 1-0 ze Słowacją po golu Lewandowskiego? Oglądałem towarzyski mecz z Islandią z jednym trenerem pracującym w Eredivisie. Zwracał uwagę na zachowanie Roberta, nie powinien tak machać rękami strofować kolegów. Na pewnym poziomie to nie przystoi. Wszyscy po meczu z Rosją podniecali się Jakubem Świerczokiem, ale dla niego kadra to wciąż za duży rozmiar kapelusza. Po spotkaniu z Islandią już tych zachwytów nie słychać. Moim zdaniem bardzo wiele zależy od postawy Piotra Zielińskiego. Jak czuje się twój ojciec? Kiedyś dyrektor polskiej kadry narodowej. - Ojciec był w szpitalu onkologicznym w Gliwicach. Na dniach wraca do siebie na Kaszuby. Wyraźnie wraca do formy, zadzwonił do mnie po meczu Polski z Islandią, mocno zdenerwowany. To dobry znak (śmiech). A co słychać u naszego starego przyjaciela Leo Beenhakkera? - Mamy kontakt. Leo przez COVID-19 wiele czasu spędził w domu, z racji wieku znajduje się w grupie ryzyka. Wciąż jest na czasie, pytał mnie o różnych polskich piłkarzy, wciąż bardzo emocjonalnie podchodzi do polskiej piłki. Ma bardzo dobre kontakty w Feyenoordzie, przed pandemią treningi nie były zamykane, był na nich regularnym gościem. Rozmawiał Maciej Słomiński