W pierwszym składzie Chorwatów po raz drugi z rzędu wyszedł Josip Juranović, obrońca Legii Warszawa. Tak dobrze pokazał się bowiem w starciu ze Szkocją, że ponownie dostał szansę od Zlatko Dalicia. Starcie o ćwierćfinał rozegrane w Kopenhadze z większym animuszem rozpoczęli Hiszpanie. Na początek strzał głową w kierunku bramki Dominika Livakovicia oddał Cesar Azpilicueta, ale tracił już równowagę i ostatecznie posłał piłkę w środek bramki, wprost w golkipera. W 13. minucie znów bardzo dobrą okazję wykreowali sobie Hiszpanie, po zgraniu piłki w lewy róg pola karnego do Sarabii. Ten uderzył mocno, kąśliwie, ale tylko w boczną siatkę. W odpowiedzi Ante Rebić próbował zaskoczyć podaniem w pole karne do Bruno Petkovicia, ale zagrał za mocno. Świetną okazję miał w 16. minucie Koke, ale uderzył wprost w interweniującego Dominika Livakovicia. Dobrą robotę wykonał w tej sytuacji też 19-letni Josko Gvardiol, który do końca próbował przeszkadzać Hiszpanowi. W 19. minucie dobrą wrzutkę tuż przed bramką dostał Alvaro Morata, ale główkował wprost w Domagoja Vidę. Hiszpanie przekonywali, że w tej sytuacji należało odgwizdać zagranie ręką, ale gwizdek arbitra milczał. Bramka kuriozum Hiszpanie z każdą minutą wywierali coraz większą presję na Chorwatów. Nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy. Tymczasem w 20. minucie stało się coś niewytłumaczalnego. Pedri zdecydował się wycofać piłkę w kierunku własnego golkipera, ale w światło bramki. Piłkę już praktycznie na nodze miał Unai Simon, ale... nie opanował jej i ta wtoczyła się do bramki ku rozpaczy bramkarza. Chorwaci wyczuli swoją szansę na to, by jeszcze bardziej "przycisnąć" zszokowanych rywali. Chwilę później mocnym strzałem zza pola karnego popisał się Mateo Kovacić. Gdy wydawało się, że Vatreni są w dość komfortowej sytuacji, w 38. minucie zupełnie pogubili się w obronie. Po strzale Jose Luisa Gayi piłkę przed siebie odbił Livaković, po czym dopadł do niej Sarabia i pewnym uderzeniem umieścił ją w siatce. W przerwie przybitego Simona pocieszał mocno... jego rywal do miejsca między słupkami, czyli David De Gea. Zmiennik Perisicia sobie nie poradził Po zmianie stron, dobrze w 52. minucie pokazał się Josip Juranović, którego prostopadłego zagrania nie odczytał jednak Andrej Kramarić. W 57. minucie gracz Legii jednak się nie popisał. Pozwolił na dośrodkowanie z lewej strony, po czym pojedynek z Gvardiolem zaskakująco łatwo wygrał Azpilicueta i głową skierował piłkę do siatki, dając prowadzenie ekipie "La Roja". Chorwaci próbowali doprowadzić do wyrównania, ale bardzo nieskuteczny był w swoich poczynaniach Ante Rebić. Przed tym spotkaniem trwała w Chorwacji debata, kto powinien zastąpić w składzie Ivana Perisicia, wyeliminowanego przez zakażenie koronawirusem. Dalić postawił w pierwszym składzie na Rebicia i okazało się to błędną decyzją. Po przerwie ostatecznie 28-latek został zmieniony przez Mislava Orszicia. Tymczasem w 77. minucie doszło do kolejnej w tym meczu kuriozalnej sytuacji, tym razem po stronie Chorwatów. Po tym, jak udzielano jednemu z Hiszpanów pomocy medycznej, gra została dość szybko wznowiona i za późno w sytuacji zorientował się młody Gvardiol. Popędził na swoją stronę, by zająć pozycję, ale zrobił to za późno. Wykorzystał jego brak koncentracji Ferran Torres i Hiszpania prowadziła już 3-1. Sygnał do boju od Modricia Na chwilę Vatreni stracili rezon, ale szybko się otrząsnęli. Sygnał do walki dał niezmordowany Luka Modrić, który zagrał wzdłuż bramki Simona, gdzie próbował zamknąć to Budimir. Powstało gigantyczne zamieszanie, ale najprzytomniej zachował się w tej sytuacji Orszić. Na początku nie było jasne, że po jego kopnięciu piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Sędzia jednak dostał sygnał, że tak się stało i było już tylko 3-2 dla Hiszpanii. Chorwaci dostali zastrzyk wiary, że nie wszystko jeszcze stracone. I rzeczywiście, już w doliczonym czasie gry wyszli z kontrą, którą świetnie wykończył Mario Paszalić. Niespodziewanie Chorwaci doprowadzili do upragnionej dogrywki. Po raz kolejny pokazali, że gdy niesie ich wiara, nie ma dla tej drużyny rzeczy niemożliwych. Hiszpanie bez litości w dogrywce Świetną zmianę dał Orszić, który w dogrywce, po serii zwodów, stworzył dobrą okazję, której nie zdołał wykorzystać Kramarić. Znakomicie w tej sytuacji zachował się Simon, który kilkoma interwencjami w tym meczu zdążył się zrehabilitować za błąd przy pierwszej bramce. Jednak to Hiszpanie okazali się w dogrywce bardziej przytomni i skuteczni. Wykorzystali fakt, że Dalić wcześnie ściągnął z boiska Juranovicia i powstała pewna luka w grze defensywnej Chorwatów. W efekcie nominalny napastnik Josip Brekalo nie poradził sobie z upilnowaniem Moraty w 100. minucie. Widać było, że hiszpańskiemu napastnikowi niesamowicie ulżyło, że udało mu się przełamać strzelecką niemoc. Chwilę później Hiszpanie wyprowadzili decydujący cios. Piątą bramkę dla "La Roja" zdobył Mikel Oyarzabal. Tym razem Chorwatom "remontada", czyli odrobienie strat, już się nie udała. Pytanie, jak to spotkanie wyglądać by mogło, gdyby inne decyzje personalne podejmował selekcjoner Chorwatów. Widać było choćby, że Mislav Orszić więcej dawał drużynie, niż Ante Rebić. Wielu ekspertów wskazuje, że przyszedł czas na to, by poszukać następcy Dalicia. Na takie podsumowania przyjdzie jednak czas po mistrzostwach. Hiszpanie tymczasem pokazali, że rozkręcają się w tym turnieju z meczu na mecz. Ekipa Luisa Enrique po raz drugi z rzędu potrafiła zdobyć pięć goli, czym może naprawdę imponować. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź!