Duńczycy postanowili pewnego dnia postawić w swoim futbolu na dwie ważne rzeczy: lepszą decyzyjność i kreatywność. Oczywiście już na etapie szkolenia młodzieży. Jedną z osób, które wprowadzały te głębokie zmiany w duńskim futbolu był Kasper Hjulmand, czyli obecny selekcjoner Danii. Szkoleniowiec ten w przeszłości na własnej skórze boleśnie przekonał się, że nie wszystko w duńskim futbolu działało optymalnie. Jak wskazuje Kacper Sosnowski w tekście Sport.pl, to m.in. degradacja byłego klubu Hjulmanda, czyli Lyngby, do IV ligi sprawiła, że trener zaczął sobie stawiać pytania o duński futbol. Burza mózgów w Danii Hjulmand nie był oczywiście w tej refleksji odosobniony. Jednym z tych, którzy postawili krytyczną diagnozę wobec stanu duńskiego futbolu był swego czasu Morten Olsen, były selekcjoner Duńczyków. - Nasi piłkarze nie myślą wystarczająco szybko, jakość podań jest zbyt słaba - narzekał Olsen. Uznał, że coś złego dzieje się w duńskim futbolu, więc wraz ze swoim asystentem Keldem Bordinggaardem postanowili rozpocząć swoistą burzę mózgów w duńskiej piłce. Na kolejnym etapie wsparciem dla nich okazał się być Kasper Hjulmand, obecnie właśnie selekcjoner aktualnej reprezentacji Danii. Bordinggaard wraz z Hjulmandem postawili sobie zadanie zrewolucjonizowania piłki duńskiej już na etapie "Grassroots", czyli najbardziej powszechnego futbolu. Swego czasu Keld Bordinggaard tłumaczył w jednym z wywiadów, co jego zdaniem jest kluczowym wymogiem współczesnej piłki. - Obecny futbol wymaga szybkiego i dobrego podejmowania decyzji w warunkach ograniczonego czasu i przestrzeni - podkreślał. Zwracał więc uwagę na decyzyjność, którą powinno się rozwijać już u najmłodszych piłkarzy. Zastanawiał się też: "dlaczego tak wielu utalentowanych piłkarzy pochodzi z niezorganizowanych, nieustrukturyzowanych środowisk i warunków?" Doszedł do podobnych wniosków, co holenderscy trenerzy. Czyli, że młodzi piłkarze potrzebują czasem tzw. gry w chaosie, warunków do treningu, które maksymalnie pobudzałyby ich kreatywność, ale i łatwość podejmowania decyzji. Nie sterować dzieckiem, niech myśli samo Dlatego właśnie Duńczycy postawili na głębokie zmiany w sposobie organizacji treningów dla dzieci. A także - o czym wspomina Sport.pl - na edukację rodziców. Wprowadzono program, w którym położono nacisk na to, by trenującym futbol dzieciakom oszczędzić zbędnej presji. Mowa tu przede wszystkim o presji na wynik, dlatego - wzorem Holendrów - Duńczycy poszli w kierunku rezygnacji z tworzenia tabel i odnotowywania wyników rywalizacji najmłodszych dzieci. Niby nie było to nic ultra-innowacyjnego w skali Europy, ale wprowadzone systemowo - przyniosło efekt. To jednak nie mogłyby być wystarczającym rozwiązaniem. Trzeba było też edukować rodziców i trenerów, by przestali "sterować" dziećmi w trakcie treningów i gier. Chodzi o to, by dziecko samo podejmowało decyzje - dobre i złe - a potem samo wyciągało z nich boiskowe wnioski. I poprawiało swoją decyzyjność, o czym wspominał Bordinggaard. Bo jeżeli mały piłkarz słyszy tylko nad uchem "podaj!", "strzel!" to nie nauczy się sam podejmować decyzji, będzie jak sterowany joystickiem bohater gry komputerowej. W Polsce też coraz większa liczba szkoleniowców oraz trenerów-edukatorów dochodzi do podobnych wniosków. Ale kluczowe jest to, by zmiana w metodyce szkolenia była naprawdę powszechna i systemowa. Tak, jak w Danii. JK