Pod koniec kwietnia Europejska Unia Piłkarska (UEFA) ogłosiła, iż władze dały jej gwarancję, że na arenę wpuszczonych zostanie ok. 14,5 tysiąca kibiców. Obecność publiczności była warunkiem, którego niespełnienie skutkowałoby pozbawieniem statusu gospodarza. Taki los spotkał Bilbao i Dublin, gdzie pierwotnie mieli grać polscy piłkarze. Ich mecze grupy E przeniesiono do Sewilli i Sankt Petersburga. Kilka godzin po tym komunikacie UEFA burmistrz Monachium Dieter Reiter poinformował jednak, że miasto wcale nie zagwarantowało, że widzowie wejdą na stadion. Ostateczną decyzję obiecał na początku czerwca i ta właśnie zapadła, a przekazał ją szef bawarskiego rządu Markus Soeder. Oznajmił on oficjalnie, że arenę będzie mogło wypełnić do 20 procent maksymalnej liczby kibiców. Wcześniej taką samą informację podał dziennik "Bild". W Monachium mają się odbyć trzy spotkania grupy F z udziałem reprezentacji gospodarzy: 15 czerwca z Francją, 19 czerwca z Portugalią i 23 czerwca z Węgrami. Zaplanowany jest tam także mecz ćwierćfinałowy 2 lipca. mm/ krys/