Red. Szpakowskiego spotkaliśmy pod Gazprom Arena w Petersburgu, tuż po meczu Rosja - Belgia (0-3), jaki komentował wespół z Andrzejem Juskowiakiem. Dariusz Szpakowski: Jest dużo trudniej niż na MŚ - Jest dużo trudniej na tych mistrzostwach Europy, niż było podczas MŚ w Rosji. Olbrzymia liczba kontroli powoduje ryzyko niedojechania do stadionu. Kordony bezpieczeństwa nie pozwalają przejechać żadnej taksówce już na kilka kilometrów przed stadionem. Trzeba wysiąść i wędruje się daleko. Utrudnień na każdym kroku jest całe mnóstwo - powiedział w rozmowie ze Sport.Interia.pl.- Rozumiem względy bezpieczeństwa i zawsze byłem za jego przestrzeganiem, ale widziałem sytuacje dziwne. Na stadionie przechodziłem przez bramki bezpieczeństwa, zostaliśmy prześwietleni, wyłożyliśmy wszystko z kieszeni, później zostaliśmy jeszcze bardziej dokładnie sprawdzeni. Nie widziałem żadnego zagrożenia, a tych kontroli jest całe mnóstwo. Dlaczego uczulam polskich kibiców: drodzy Państwo, już niebawem mecz ze Słowacją, oby się skończył dla nas równie wysoką wygraną, jak ta Belgów, choć może być też 2-0, będą z tego bardzo zadowolony, natomiast miejcie świadomość, że trzeba dużo wcześniej wyjść z hotelu, by bezstresowo dotrzeć na stadion i delektować się grą, czego życzę - dodał doświadczony komentator. Zabrakło internetu Utrudnień organizacyjnych było dużo więcej. W centrum akredytacji, a to nie działał internet, a to komuś brakowało drugiego imienia na akredytacji, a ma je wpisane w paszporcie, więc dawaj - ruszała procedura. Wolontariusza kontaktują się z UEFA, wszystko musi się też zgadzać w bazie Rosjan. 26 maja weszliśmy na finał Ligi Europy w Gdańsku bez zastrzeżeń, a w Petersburgu, zgodnie z rosyjskim powiedzeniem "dokument ważniejszy od człowieka", biurokracja zabiera ci czas i całą pierwszą połowę meczu Rosja - Belgia. Całe szczęście, że sytuację ratowała pracownica biura Anastiasia Bortowa, biegle mówiąca po polsku, w której płynie sporo naszej krwi po pochodzącej spod Krakowa mamie i dziadku Polaku. Jeśli komuś wydaje się olbrzymi Stadion Narodowy, czy londyński Wembley, ten musi się wybrać na Gazprom Arenę. Wprawdzie mieści tylko 68 tys. widzów, ale swym ogromem i kolorystyka zachwyca. Spotkanie Rosjan z Belgami śledziło z niej 26264 kibiców. Dariusz Szpakowski: Belgia jak Włochy, Polska jak ekspres czy osobowy? - Rosjanie na tym samym stadionie doznali jeszcze większej porażki z Belgią, bo aż 1-4 w eliminacjach do ME - przypomina. Belgowie, jak w meczu otwarci Włosi, potwierdzili aspiracje do tego, że mogą walczyć o tytuł mistrza Europy. Imponowała realizacja założeń taktycznych, zgranie tej drużyny, która wie, kiedy należy zwolnić, a kiedy przyspieszyć. Widać olbrzymią dojrzałość Belgów, jestem pod ich wielkim wrażeniem. 3-0 to najniższy wymiar kary dla Rosji, która pozostaje w grze - analizuje dla Interii Szpakowski. Skoro Belgia i Włochy pędzą na starcie turnieju niczym TGV, to jak określić naszą reprezentację? - Chciałbym, abyśmy się okazali pociągiem ekspresowym, a nie osobowym. Z drugiej strony, jak widzę naszą reprezentację, to jest wróżenie z fusów. Spotkanie z Islandią niczego nie pokazało, Rosjanie zagrali z nami w innym składzie niż z Belgią, a byli tylko tłem, a jeśli nie tłem, to drużyną, która starała się nawiązać równorzędną walkę, a nie miała na to szans - podkreśla komentator. Kluczowa będzie świeżość kadry Sousy Dariusz Szpakowski zwraca uwagę na fakt, że kluczowa będzie świeżość i szybkość dla naszej kadry. - My nie gramy z Rosją, tylko ze Słowacją. Naszym ostatnio brakowało przede wszystkim świeżości. Czy te cztery dni, odliczając podróże, czy z Opalenicy do Sopotu, czy z Sopotu do Petersburga, wystarczą? Oby! Dopóki piłka w grze, trzeba wierzyć - kończy Dariusz Szpakowski. Red. Szpakowski turniejem Euro 2020 kończy karierę komentatora, ale sporo meczów jeszcze przed nim, m.in.: Niemcy - Francja, Polska - Szwecja i finał ME. W niedzielne popołudnie "Biało-Czerwoni" zameldują się w Petersburgu. Trenować mogli tylko w Gdańsku, gdyż z uwagi na obciążenie murawy UEFA nie zezwoliła na rozruch na Gazprom Arenie ani Polakom, ani Słowakom. Słowacy trenują od kilku dni w Petersburgu, na starym stadionie Zenita. Z Petersburga Michał Białoński, Interia