To przecież Związek Radziecki był pierwszym mistrzem Europy. W 1960 roku nie triumfował na kontynencie żaden z tradycyjnych gigantów - ani Niemcy, ani Włosi, ani Anglicy, ale właśnie radziecka drużyna prowadzona przez Gawriła Kaczalina, przez lata związanym z Dynamem Moskwa, ale jednak z pochodzenia Białorusinem. Ano właśnie, w tamtym zespole ZSRR mieliśmy wielu piłkarzy moskiewskich klubów, ale istotną rolę w mistrzowskiej drużynie odgrywali także Gruzini, chociażby Micheilł Meschi, zwany "gruzińskim Garrinchą", a także Ukraińcy z Dynama Kijów.W latach sześćdziesiątych pięć tytułów mistrza ZSRR zdobyły zresztą kluby spoza Moskwy i Rosji, kluby ukraińskie i gruzińskie. ZSRR w futbolu - Ukraińcy, Gruzini Kiedy w 1982 roku Polska wyszła na decydujący o miejscu w półfinale mecz ze Związkiem Radzieckim, naprzeciw niej w wyjściowym składzie stanęli trzej Gruzini (Cziwadze, Sułakwelidze, Szengelija), czterej Ukraińcy z Dynama Kijów (Błochin, Bałtacza, Demianienko, Biezsonow), Białorusin (Barouski, zwany wtedy Borowskim) i Ormianin (Howchanisjan). I tylko dwóch piłkarzy z Rosji, z czego jeden z Rostowa. Trudno więc nawet zestawiać Rosję w jej dzisiwejszym rozumieniu i granicach z tamtym zespołem, jednym z lepszych w świecie. Spektakularnie wyglądało to także podczas mundialu 1986, gdzie ZSRR spisywał się wyśmienicie i został zatrzymany przez Belgów po strzelaninie i meczu z wynikiem 3-4. Trener Walerij Łobanowski zabrał wtedy do Meksyku aż 12 piłkarzy z rodzimego Dynama Kijów, do tego trzech z Dniepru Dniepropietrowsk, także na Ukrainie, do tego Gruzina (Cziwadze) i Białorusina (Alejnikow). Tamten Związek Radziecki miał najmniej wspólnego z Rosją, znacznie więcej z Ukrainą. A zatem może to Ukraińcy mają większe prawo do upominania się po schedę po dawnym ZSRR, który w dziejach piłki nożnej na świecie odgrywał znacznie większą rolę niż kiedykolwiek po jego rozpadzie odgrywały Rosja, Ukraina, nie mówiąc o Białorusi czy Gruzji. CZYTAJ TAKŻE: Białoruś rozlicza reprezentację po klęsce. W tle polityka Rosja w futbolu to nie ZSRR Dzisiejsza Rosja lubi nawiązywać do dawnych sukcesów radzieckich, chociaż paradoksalnie niewiele miała z nimi wspólnego. W porównaniu ze Związkiem Radzieckim - mistrzem Europy z 1960 roku, wicemistrzem z 1964,1972 i 1988 roku, medalisty mistrzostw świata z 1966 roku - sukcesy Rosji są żadne. Największy sukces to ćwierćfinał mundialu w 2018 roku, gdy był on rozgrywany na rosyjskich boiskach. Teraz, chociaż Rosja była gospodarzem również Euro 2020, nie wyszła z grupy i ogromnie rozczarowała. Nie wyszła z niej zresztą nigdy, poza efektownym turniejem w 2008 roku, gdy Rosjanie doszli do półfinału. Biorąc pod uwagę potencjał Rosji w niemal każdej grze zespołowej, występy jej reprezentacji piłkarskiej są na bardzo niskim poziomie i nie licują z tym, co osiągał ZSRR, chociaż i o nim mówiło się, że osiągnął mniej niż mógł - zwłaszcza na mistrzostwach świata.Warto jednak pamiętać, że żadnego spektakularnego sukcesu w futbolu nie odniosła dotąd także reprezentacja Ukrainy, której największym osiągnięciem jest ćwierćfinał mundialu w 2006 roku. Nie było jej na żadnym innym mundialu, a na Euro nigdy nie wyszła z grupy - nawet tych w 2012 roku, rozgrywanych u siebie. I nie wiadomo, czy w tym roku z grupy wyjdzie, chociaż można to zrobić z trzeciej pozycji. Gruzja natomiast straciła swą wielką szansę awansu na Euro z dywizji czwartej Ligi Narodów. Pokonała Białoruś, ale przegrała finał z Macedonią. Ona także nie nawiązała do sukcesów swych dawnych graczy z czasów, gdy niepodległej Gruzji nie było.