Szymański asystował w tym sezonie najczęściej z zespołu (sześciokrotnie, a asyst byłoby więcej, gdyby piłkarze Dynama nie razili w tym sezonie nieskutecznością), piłkę odbierał niemal najlepiej w lidze (zajął 3. miejsce w tej klasyfikacji), a sytuację dla kolegów tworzył z regularnością godną najlepszego piłkarza ligi, Chorwata Nikoli Vlašicia - obydwaj mogą pochwalić się fantastyczną liczbą 2,8 kluczowych podań na mecz. Nie ulega wątpliwości, że polski pomocnik rozegrał fantastyczny sezon w silnej lidze i bezapelacyjnie zasłużył na miejsce w drużynie narodowej na Euro. Dlaczego nie ma Szymańskiego w kadrze? Oczywiście po tym, jak przeszedł koronawirusa, miał pewne problemy z ponownym dojściem do optymalnej dyspozycji. Obawy o tę kwestię mogą być chyba jedynym wytłumaczeniem dla selekcjonera, ale Szymański pomimo tych kłopotów regularnie wybiegał na boisko i pod koniec sezonu radził sobie co najmniej przyzwoicie. A pamiętajmy, że mowa tu o 22-latku, który wciąż się rozwija. Można by się zastanawiać też nad tym, czy pomocnik Dynama na pewno nie pasowałby do koncepcji Sousy i systemu, jaki portugalski szkoleniowiec chce wdrożyć w reprezentacji. Ale Szymański pełni w Dynamie bardzo podobną rolę jak Piotr Zieliński w Napoli i ten argument od razu traci sens. Tym bardziej, że Szymański mógłby być naturalnym zmiennikiem pomocnika występującego w Serie A, a w tym momencie takiego zawodnika w kadrze po prostu brakuje. Oczywiście o ile Sousa oglądał choćby jeden mecz Dynama i zauważył, że Szymański już dawno przestał być skrzydłowym, a już na pewno nigdy nie miał do czynienia z pozycją, o zgrozo, wahadłowego. A przypomnijmy, że właśnie taką rolę powierzył mu selekcjoner w meczu z Węgrami, który, jak widać, okazał się gwoździem do trumny pomocnika. RF