We wcześniejszej fazie turnieju Antonin Barak i jego koledzy z kadry Czech mieli okazję grać z Holandią w Budapeszcie, gdzie na trybunach mogli zasiadać licznie ich bliscy, a stadion generalnie wypełniony był po brzegi. Teraz czeka ich zupełnie inna rzeczywistość - wyprawa do Baku. Tam odbędzie ćwierćfinałowy mecz Czechów z Duńczykami. 26-letni pomocnik nie ukrywa, że nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania. - Obecność fanów jest ważną rzeczą i również z tego powodu ubolewamy, że ćwierćfinałowe starcie przyjdzie nam rozegrać w Baku. Nie będziemy tam mogli liczyć na wsparcie naszych rodzin i licznych kibiców. Nadal nie potrafię tego zrozumieć - oświadczył Barak. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Co ciekawe, wygląda na to, że czeski pomocnik wolałby już nawet grać w stolicy Danii, niż w Azerbejdżanie. - Nawet gdybyśmy grali w Kopenhadze, czyli na terytorium rywala, to moglibyśmy prędzej liczyć tam na obecność naszych fanów czy rodzin. To by była zupełnie inna sytuacja - wskazuje. Od początku Euro 2020 pojawiały się głosy krytyki związane z ulokowaniem części meczów właśnie w Azerbejdżanie. W fazie grupowej stadion w Baku świecił pustkami. JK Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - Relacja live tylko u nas!