Kliknij, by zobaczyć zapis relacji live z meczu Chorwacja - CzechyPrzed pierwszym gwizdkiem mogło się wydawać, że wicemistrzowie świata nie powinni się obawiać czeskiej jedenastki. Już pierwsze fragmenty spotkania pokazały jednak, że to złudne przekonanie. Chorwaci grali wolno, niedokładnie i bez pomysłu na zagrożenie bramki rywala. Szybko stało się jasne, że ledwie jeden celny strzał w przegranym meczu z Anglią (0-1) nie był efektem wyłącznie wysokiej klasy rywala. Podopieczni Zlatko Dalicia nie są już tym samym zespołem, który w 2018 roku czarował publikę na rosyjskim mundialu. Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź!Zakończenie reprezentacyjnej kariery przez Mario Mandżukicia spowodowało ogromną wyrwę w ataku chorwackiej ekipy. Przez trzy lata w żaden sposób nie udało się jej zapełnić. Na pozycji numer "9" ustawiony został Ante Rebić, który zdecydowanie lepiej czuje się w roli skrzydłowego. Kwartet czeskich obrońców nie miał problemów z neutralizacją jego poczynań. Tymczasem do formacji defensywnej Chorwatów wrócił pauzujący w pierwszym spotkaniu Dejan Lovren. I to on w 33. minucie sprokurował rzut karny dla przeciwnika. Początkowo nic nie zapowiadało "jedenastki". W polu karnym bałkańskiej drużyny upadł wprawdzie Patrik Schick, ale arbiter nie odgwizdał faulu. Dopiero telewizyjne powtórki pokazały, że w powietrznym pojedynku czeski napastnik został uderzony łokciem w twarz właśnie przez Lovrena. Patrik Schick na tropie Milana Barosza Podczas gdy sztab medyczny opatrywał krwawiącego zawodnika, sędzia analizował sytuację na monitorze. Po chwili bez wahania nakazał ustawić piłkę na 11. metrze. Niezawodnym egzekutorem okazał się sam poszkodowany i zrobiło się 0-1. Dla Schicka było to trzecie trafienie w finałach Euro 2020. W pierwszym meczu dwukrotnie pokonał bramkarza reprezentacji Szkocji. Jest zatem na dobrej drodze, by powtórzyć wyczyn swego rodaka Milana Barosza, który z 2004 roku sięgnął po koronę króla strzelców ME. Snajperskie berło zapewnił sobie wówczas dzięki pięciu zdobytym bramkom. W przerwie selekcjoner Zlatko Dalić dokonał dwóch zmian, wpuszczając na murawę Bruno Petkovicia i Lukę Ivanuszeca. Efekt? Wystarczyło niespełna 120 sekund, by Chorwaci doprowadzili do wyrównania. Ivan Periszić przechodzi do historii Bohaterem bramkowej akcji nie okazał się jednak żaden z rezerwowych, lecz Ivan Periszić. Zaprezentował swój popisowy numer - "złamał" efektowną akcję ze skrzydła do środka i oddał precyzyjny strzał w boczną siatkę. Tym samym Periszić stał się pierwszym chorwackim piłkarzem, który wpisywał się na listę strzelców przynajmniej raz w czterech dużych turniejach z rzędu. Trafiał do siatki podczas MŚ w 2014 i 2018 roku, a także w dwóch ostatnich czempionatach kontynentalnych (2016 i 2020). Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji! Podział punktów bardziej satysfakcjonuje Czechów, którzy z czterema "oczkami" na koncie mogą być praktycznie pewni awansu do 1/8 finału, nawet w przypadku porażki z Anglią. Jeden punkt pozwala Chorwatom zachować szanse na wyjście z grupy. Na zamknięcie pierwszej fazy zmagań muszą jednak pokonać nieobliczalnych Szkotów. Euro 2020 - wyniki, tabele, strzelcy, terminarz fazy grupowej