W maju 2013 roku w finale Pucharu Anglii skromniutkie Wigan pokonało milionerów z Manchesteru City 1-0. Niedoceniany hiszpański trener Roberto Martinez wygrał partię z Włochem Roberto Mancinim. Martinez to osobliwy przypadek w piłce Półwyspu Iberyjskiego. Zagrał zaledwie jeden mecz w Primera Division, gdy razem z dwoma kumplami z rezerw Realu Saragossa obrał kurs na Wyspy Brytyjskie. W trzecioligowym Wigan nazywali ich "The three amigos" - osobliwa mieszanka angielskiego z hiszpańskim. Euro 2020. Martineza droga na szczyt W 2005 roku kibice Wigan wybrali pomocnika Martineza na najlepszego gracza w historii klubu. Grał też w szkockim Motherwell, w angielskim Chester i walijskiej Swansea. Tam został trenerem, a potem sięgnęło po niego Wigan już jako klub Premier League. Był trzecim hiszpańskim szkoleniowcem w najwyższej klasie rozgrywek w Anglii obok Juande Ramosa (Tottenham) i Rafaela Beniteza (Liverpool). Triumf w Pucharze Anglii to było lepsza strona medalu. Gorsza? Wigan spadło z ligi. Martinez przeniósł się do Evertonu zastępując Davida Moyesa. Debiutancki sezon miał świetny, po nim dwa przeciętne i został zwolniony. W sierpniu 2016 roku zastąpił Marca Wilmotsa na stanowisku selekcjonera Belgów. Złote pokolenie piłkarzy z Edenem Hazardem, Kevinem de Bruyne i Romelu Lukaku przegrało swoją wielką szansę na Euro 2016 - odpadając w ćwierćfinale z Walią. Martinez to trener, który na piedestale stawia talent piłkarzy. Uważa, że nie zastąpi go nawet najlepsza koncepcja taktyczna wymyślona przez szkoleniowca. Jego praca przyniosła największy sukces w historii belgijskiej piłki - brąz mundialu w Rosji. Złote pokolenie doczekało spełnienia. Od trzech lat Belgowie są liderem rankingu FIFA. Roberta podziwiają dziś nawet w jego ojczyźnie, którą opuścił lata temu. Przez pół życia jest obcokrajowcem. Mówi, że w pracy za granicą najważniejsza jest zdolność adaptacji. Nie nauczanie innych, ale uczenie siebie. To on wprowadził do piłki modę na grę w ustawieniu z trójką obrońców. Mimo wszystko uważa, że bez talentu De Bruyne, Hazarda, Lukaku i innych, niczego by nie osiągnął. Roberto Manciniego można nazwać przeciwieństwem Hiszpana. Selekcjoner Włoch stworzył drużynę narodową od nowa. Odrzucił stare wartości, wprowadził nowe. Przeklął przestarzały rygiel, nakazał wysoki pressing i atak pozycyjny. Rodacy łapali się za głowy, dziś przyznają mu rację. Italia nie przegrała od 31 spotkań. - To raczej nie może być przypadek - komentuje ze śmiechem Martinez. Euro 2020. Tiki-taka Manciniego Obaj są obieżyświatami. Jako trener Mancini pracował w Serie A, Premier League, a potem w Turcji (Galatasaray) i Rosji (Zenit Sankt Petersburg). Polubił ofensywny futbol, dokładnie tak jak Martinez. Przed dzisiejszym meczem z Belgią dziennikarze zapytali go o wątpliwości co do występu De Bruyne i Edena Hazarda - obaj leczyli urazy. - Mam nadzieję, że zagrają. Nam to utrudni zadanie, ale na pewno będzie lepsze widowisko - odpowiedział trener Włoch. Przed startem Euro 2020 Mancini powiedział, że reprezentacja powinna grać atrakcyjnie, bo na wielkich turniejach oglądają ją wszyscy rodacy. Nie tylko kibice piłki, ale także ci, których na co dzień futbol nie zajmuje. We Włoszech jest takich niewielu, w Belgii też coraz mniej. Mancini i Martinez zbudowali zespoły, na które patrzy się z radością. Najszybszy włoski pociąg to Frecciarossa (czerwona strzała) osiągający prędkość 360 km/h na trasie z Rzymu do Mediolanu. Najszybszy belgijski Thalys wozi ludzi z Brukseli do Amsterdamu. Ich trakcje nigdy się nie zejdą. Drogi zespołów Manciniego i Martineza przecinają się dziś w Monachium. Trener Włoch odzyskał swojego weterana. 36-letni stoper Giorgio Chiellini wyleczył uraz po starciu ze Szwajcarią. Nie grał z Walią w grupie i Austrią w 1/8 finału. Już jest zdrowy. Był pierwszym, który po przegranych kwalifikacjach mundialu w Rosji, protestował przeciwko temu, by kadra Italii grała swoją wersję tiki-taki. Mancini go jednak przekonał. W parze z 34-letnim Leonardo Bonuccim mają dziś zatrzymać Lukaku. Przez 9 lat Juventus królował w Serie A, ale w minionym sezonie Inter z Lukaku przełamał jego hegemonię. Jak będzie dziś w Monachium? Czy włoscy rutyniarze z Juve znajdą siły i sposób na belgijskiego atletę? Włosi fazę grupową Euro 2020 przeszli jak burza. Stali się faworytem numer 1. Pytaliśmy wtedy: czy zdołają wytrzymać grę w takim tempie do końca mistrzostw? Niedoceniani Austriacy napędzili im strachu. Do zwycięstwa 2-1 zespół Manciniego potrzebował dogrywki. Weszli rezerwowi Federico Chiesa i Matteo Pessina i rozstrzygnęli mecz. To pokazuje jak równą i silną kadrą dysponuje Mancini. To samo można powiedzieć o Martinezie. Jego zespół w 1/8 finału odprawił obrońców tytułu z Portugalii po golu Thorgana Hazarda. Młodszy brat wyszedł z cienia starszego. Eden wciąż walczy z urazami. Zdąży na Włochy? Dariusz Wołowski