"Jesteśmy świadkami pięknego turnieju, o świetnym poziomie sportowym, ale też o ogromnej dramaturgii, której nie powstydziłby się najlepszy dramatopisarz. Największym dramatem był oczywiście przypadek Duńczyka Christiana Eriksena, aczkolwiek nieszczęście jednego piłkarza pozwoliło wykreować Mikkela Damsgaarda, który w półfinale z Anglią strzelił pięknego gola z rzutu wolnego, a wcześniej trafił do siatki w grupowym meczu z Rosją" - stwierdził Kaczmarek. Popularny "Bobo" zauważył, że w tym turnieju nie brakuje kontrowersji. "Jest VAR, a arbitrzy dają się nabierać i po "padolino" Sterlinga w meczu Anglii z Danią dyktowana jest "jedenastka". Także Francuzi mieli uzasadnione pretensje w spotkaniu 1/8 finału ze Szwajcarią. Kiedy Mbappe oddawał decydujący strzał z rzutu karnego golkiper rywali Sommer znajdował się 1,5 metra przed linią bramkową i strzał powinien zostać powtórzony" - ocenił. Wątpliwości budzą jednak nie tylko sędziowskie decyzje, ale także miejsca rozgrywania poszczególnych meczów. "Dla mnie to jest jakiś dziwoląg, że gramy w Baku, a następnie jedziemy do Rzymu czy też Londynu. Zresztą wielu trenerów oraz ekspertów podziela moje zdanie. Porażka w półfinale Danii z Anglią również jest tego konsekwencją, bo na Wembley Duńczycy "odchorowali" wygrane cztery dni wcześniej ćwierćfinałowe spotkanie z Czechami w Baku" - skomentował. Każdy turniej ma swoich przegranych, a także zwycięzców. Do tych pierwszych 71-letni szkoleniowiec zalicza głównie Niemców, Holandię, Portugalię oraz Francję. "Francja padła ofiarą syndromu nadmiaru gwiazd. Ta drużyna miała 20 piłkarzy na zbliżonym poziomie i mogła wystawić praktycznie dwie równorzędne jedenastki, a nawet nie znalazła się w ćwierćfinale. Jestem także przekonany, że zdecydowanie większe aspiracja miała Chorwacja. Z drugiej strony dobrze, że nie zabrakło sensacji, bo zawsze w takich turniejach sympatyzuje się z zespołami słabszymi i takie niespodziewane rozstrzygnięcia przydają całej imprezie kolorytu oraz zapewniają dodatkowy dreszczyk emocji" - podkreślił. Kaczmarek nie ukrywa, że w niedzielnym finale będzie trzymał kciuki za Włochów. Przyznaje też, że szczególnie ceni ich trenera Roberto Manciniego, który dokonał niesamowitej metamorfozy tej drużyny. "Italia preferowała przecież do tej pory zupełnie inny styl gry. Biorąc pod uwagę całe mistrzostwa, to Włosi sprawiają najlepsze wrażenie. W niedzielę o wyniku może jednak zadecydować dyspozycja dnia, a trzeba pamiętać, że Anglicy mają dobę mniej odpoczynku od rywali. Z drugiej strony języczkiem u wagi mogą okazać się stałe fragmenty. Widać, że podopieczni trenera Garetha Southgate'a opanowali je do perfekcji, a prawdziwym mistrzem w powietrznej walce jest Harry Maguire" - podsumował. Autor: Marcin Domański Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj!Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo!