Belgijski pomocnik, Guy Vandermissen miał reprezentacyjny debiut najbardziej wymarzony z możliwych. W meczu otwarcia mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982 r. "Czerwone Diabły" sensacyjnie wygrały 1-0 z Argentyną, a zawodnik środka pola zatrzymał samego Diego Maradonę. Dwa tygodnie później pomocnik Standardu Liege (a później m.in. RWD Molenbeek) nie zagrał w pamiętnym meczu z Polską. "Biało-Czerwoni" wygrali 3-0 po hat-tricku Zbigniewa Bońka i ostatecznie stanęli na mundialowym podium. - Nie zagrałem, dlatego Boniek ustrzelił hat-tricka, ja bym mu w życiu na to nie pozwolił - z uśmiechem wspomina Vandermissen. - W pierwszej połowie meczu z Węgrami nabawiłem się kontuzji kostki i w przerwie spotkania opuściłem boisko. To był w ogóle feralny mecz. Bramkarz Jean-Marie Pfaff zderzył się w jego trakcie z obrońcą Erikiem Geretsem. Przegrywaliśmy 0-1, aż w pewnym momencie Gerets poprosił o zmianę, mówiąc że już zrobił robotę, bo jest 1-1. Okazało się, że grał ze wstrząsem mózgu. W efekcie z Polską zagraliśmy w osłabionym składzie i gładko przegraliśmy - tłumaczy Vandermissen. W rozmowie z 17-krotnym reprezentantem Belgii przechodzimy do czasów teraźniejszych. Jak Vandermissen ocenia dotychczasową postawę "Czerwonych Diabłów"? Przypomnijmy, że w dwóch meczach odnieśli na razie komplet zwycięstw i to na boiskach rywali - 3-0 z Rosją w Sankt Petersburgu i 2-1 z Danią w Kopenhadze. - Mecz z Rosją nie był najlepszy w naszym wykonaniu, ale przy wyniku 3-0 nie ma co narzekać. W pierwszej połowie z Danią w naszym zespole nie funkcjonowało praktycznie nic. Jeśli chcemy bić się o najwyższe cele na Euro, a takie mamy ambicje, tak słaba gra nie może się powtórzyć - przyznaje Vandermissen. - W spotkaniu z Danią było widać jak wiele dla "Czerwonych Diabłów" znaczy Kevin de Bruyne, jego wejście od 46. minuty zmieniło obraz spotkania, zaliczył bramkę i asystę. To zawodnik, który znajduje się w Top 3 na kontynencie. Poza tym mamy drużynę kompletną. Romelu Lukaku nie jest gorszy od waszego Roberta Lewandowskiego, Thibaut Courtois to świetny bramkarz. Axel Witsel, gdy jest zdrowy, zatrzyma każdego. Nie mamy słabych punktów, ale wszyscy muszą być zdrowi i skoncentrowani, tylko wtedy możemy powalczyć o najwyższe zaszczyty. Dziś Belgów czeka ostatni mecz grupowy, rywalem będzie Finlandia. Czy selekcjoner Roberto Martinez da odpocząć podstawowym zawodnikom, w sytuacji gdy "Czerwone Diabły" mają już zapewniony awans do kolejnej rundy? - Czytałem, że z Finlandią zarówno de Bruyne jak i Eden Hazard zagrają od pierwszej minuty. Nie ma co odpuszczać, mecz to najlepszy trening - zastrzega Vandermissen. Co jest zatem celem Belgów w tym turnieju? - Moim zdaniem półfinał jest w naszym zasięgu, a przy sprzyjających okolicznościach nawet finał i wygrana w Euro 2020. Ta drużyna jest zarówno doświadczona (grają ze sobą już kilka dobrych lat), jak i głodna sukcesów (nie wygrali jeszcze nic z reprezentacją, to może być ich ostatnia szans). Czy w Belgii (tak jak w Polsce) odbywa się dyskusja, czy selekcjonerem powinien być trener zagraniczny? Od pięciu lat drużynę narodową prowadzi Hiszpan Roberto Martinez. - Belgowie są z niego zadowoleni, nie słyszę wielu głosów, które wolałyby mieć Belga jako selekcjonera. Oczywiście wiele zależy od końcowego wyniku Euro 2020, ale mam wrażenie że Martinez chciałby wrócić do piłki klubowej. W takiej sytuacji trwający turniej będzie jego pożegnaniem z kadrą Belgii. Oby pożegnaniem medalowym - kończy Guy Vandermissen, który dziś jest agentem piłkarskim i mieszka w okolicy Liege, w miejscowości Tongeren. Maciej Słomiński