Autobus z napisem "Mistrzowie Europy" i specjalną platformą, na której stali śpiewający piłkarze z pucharem ME wyruszył spod siedziby Rady Ministrów, Palazzo Chigi. Tam reprezentacja pod wodzą Roberto Manciniego spotkała się z premierem Mario Draghim. Szef rządu mówił piłkarzom: "Obecnie sport wyznacza w niezatarty sposób historię narodów. Dzisiaj to wy przeszliście do historii". Słowa te premier skierował też do obecnego w Palazzo Chigi tenisisty Matteo Berrettiniego, który w niedzielę, na kilka godzin przed meczem z Anglią, zagrał jako pierwszy Włoch w historii w finale turnieju na Wimbledonie. Przegrał z Serbem Novakiem Djokoviciem. Premier Draghi nie szczędził pochwał sportowcom "Sprawiliście, że znaleźliśmy się w centrum Europy"- mówił Draghi. "Dziękuję wam, bo wasze sukcesy są nadzwyczajne. Dostarczyliście nam emocji, wzruszeń, radości" - dodał. Mario Draghi oświadczył, że dumni z sukcesów Włosi są "zjednoczeni w świętowaniu". Położył też nacisk na społeczną wartość sportu i jego rolę jako "tamy dla rasizmu". Wcześniej "Azzurri" zostali przyjęci przez prezydenta Sergio Mattarellę w pałacu na Kwirynale. Szef państwa mówił im: "W pełni zasłużyliście na zwycięstwo i to nie tylko rzutami karnymi". "Towarzyszyły wam uczucia Włochów, a wy odwdzięczyliście się przynosząc honor sportowi" - dodał prezydent. Euro 2020. Tłumy pozdrawiały piłkarzy na ulicach stolicy Przejazd eskortowanego przez policję autokaru Azzurrich wśród dziesiątek tysięcy osób zgromadzonych na rzymskich ulicach był kulminację świętowania triumfu na Wembley. Na centralnej via del Corso autobus z trudem przeciskał się wśród ludzi, którzy szli przed nim i wokół niego. Tłumy opanowały też Plac Wenecki. Takich scen w Rzymie nie widziano od 2006 roku, gdy Włosi zdobyli mistrzostwo świata na Mundialu w Niemczech. W finale piłkarskich ME drużyna Italii pokonała w rzutach karnych Anglię 3-2 (po dogrywce był remis 1-1).