Reprezentacja Polski w ostatnim meczu przed Euro w ostatniej chwili zremisowała w Poznaniu z Islandią 2-2. Obserwatorzy i kibice mają mieszane uczucia. Paweł Czado, Interia: Po meczu Polaków w Poznaniu jest pan zadowolony czy zaniepokojony?Antoni Piechniczek: - W każdym meczu reprezentacja Paulo Sousy gra w innym składzie. Nawet poszczególne formacje za każdym razem grają w innym zestawieniu. Gdyby przyszło podać skład na Słowację, to byłoby to jak trafić szóstkę w totolotka. Oczekiwałem, że w ostatnim meczu przed Euro przez pierwsze 45 minut zobaczymy reprezentację grającą z odpowiednią determinacją, odpowiednim rytmem - takim, jaki będzie chciała zaprezentować podczas mistrzostw. Tak żebyśmy wszyscy przekonali się, że to zespół z klasą, na który możemy liczyć. Tak nie było. To, co zobaczyłem w meczu przeciw Islandczykom, nie napawa mnie to optymizmem. Widział pan w tym meczu różnicę między drużyną Sousy a drużyną Brzęczka?Szczerze mówiąc nie.- No właśnie. Pytanie, czy Paulo Sousa nad tym wszystkim panuje, czy raczej improwizuje. Tego nie wie nikt. Można coś jeszcze poprawić?- Na ciężką pracę związaną z motoryką był już czas, teraz chodzi o to żeby zespół był na odpowiedniej świeżości. Ale zawsze można ćwiczyć założenia taktyczne, nawet "na chodzonego".Wydaje się, że ważna może być rola Piotra Zielińskiego. Tak się składa, że podczas mistrzostw zagra z numerem 20 na plecach. Tak jak Zbigniew Boniek w pana drużynie z 1982 roku. Jaką rolę będzie pełnić? Rozgrywającego? A może biegającego swobodnie po całym boisku jak kiedyś Zibi? - To uniwersalny piłkarz, który z powodzeniem może wypełnić każde z tych zadań. Podczas meczu wyglądał na bardziej świeżego niż koledzy. Być może wynikało to z faktu, że nie był na całym zgrupowaniu w Opalenicy i nie przepracował każdego dnia. Opuścił je przecież by uczestniczyć w narodzinach syna [29 maja na świat przyszedł Maksymilian Zieliński, przyp. aut.]. Pytanie czy podczas Euro będziemy grali jednym napastnikiem czy raczej dwoma - za każdym razem rola Zielińskiego na boisku będzie inna. Robert Lewandowski? Podobało mi się jego zaangażowanie w tym meczu.- Zgadzam się. Rzeczywiście, było widać, że mu zależy. Pytanie: czy ma być klasyczną dziewiątką czy bardziej wolnym elektronem, kiedy trzeba cofającym się po piłkę. Wczoraj się cofał i dzięki temu zdobyliśmy pierwszą bramkę. Krytykowany był za to Grzegorz Krychowiak, który ma pewne miejsce w drużynie Sousy.- Za dużo wczoraj faulował. Dla mnie to oznaka słabości. Fauluje się, kiedy gorzej idzie. Krychowiak zawsze był w naszej drużynie pierwszym "rzezimieszkiem". Sztuką jest odebrać piłkę dzięki sprawności, szybkości, nie dzięki faulom. Ale w takim przypadku trzeba się "naharować"...Ważne jest, że ta drużyna ciągle może pokazać grę, z której będziemy podczas mistrzostw dumni. Wierzę, że poczucie odpowiedzialności, atmosfera turnieju, mobilizacja - przyczynią się do tego, że tak właśnie będzie. rozmawiał: Paweł Czado