Słowak Vittek to przewidział Przed rozpoczęciem Euro dla obu ekip były napastnik reprezentacji Słowacji Robert Vittek stwierdził: - Mamy w grupie dwóch rywali do ogrania - Polskę i Szwecję. To Polska ma lepszych piłkarzy, ale paradoksalnie to ją będzie łatwiej ograć. U Polaków wystarczy wyłączyć z gry Lewandowskiego i Zielińskiego, a u Szwedów od lat świetnie funkcjonuje cały zespół, mają bardzo skuteczną taktykę. Po pierwszej kolejce w Grupie E można powiedzieć - nic dodać, nic ująć. Szwedzi nie pozwolili sobie strzelić Hiszpanom w Sewilli, a my padliśmy zdecydowanie za łatwo. Zastanawiające, że po stracie bramki nasz zespół rozsypał się mentalnie i aż do końca I połowy nie był w stanie zrobić nic. Przecież był zahartowany marcowym 2-2 z Budapesztu, gdzie podnieśliśmy się od stanu 0-2. Szkriniar pokazał, co znaczy lider Kadra ma trio liderów. Wojciech Szczęsny z Grzegorzem Krychowiakiem zawiedli, a Robert Lewandowski też wskórał mniej niż boiskowy dowódca Słowaków - Milan Szkriniar, który nie dość, że walnie przyczynił się do tego, że nasz kapitan nic nie strzelił, to jeszcze sam przesądził o wygranej małego narodu, w którym piłka jest w cieniu hokeja na lodzie. Po raz kolejny kompromitujemy się w meczu ze Słowacją. O ile w 2009 r. mecz na Stadionie Śląskim był przeprowadzony w koszmarnej atmosferze, po tym jak PZPN zabrał z koszulek Orła Białego i po Leo Beenhakkerze powierzył kadrę Stefanowi Majewskiemu, a wielkim pechowcem meczu był Seweryn Gancarczyk. Cała drużyna była w rozsypce po przegranych eliminacjach. Z kolei teraz jesteśmy w kluczowym momencie zdolnego pokolenia, które wchodzi w piłkarską jesień i jest zarządzane przez portugalską myśl szkoleniową. Faul Krychowiaka to nie była twardość, tylko brak rozwagi Słowacy wyszli jak na wojnę, przy każdej okazji poniewierali choćby Piotra Zielińskiego, a nasze faule, jak ten feralny Grzegorza Krychowiaka, na drugą żółtą kartkę - z braku rozwagi, delikatnie ujmując. Można w meczu mieć pecha, można złapać czerwoną kartę, - takie rzeczy w piłce się zdarzają. Nie można jednak najpierw opowiadać o tym, jak to wspaniałe przygotowania przeprowadziliśmy, a jeszcze lepszą mamy atmosferę, po czym wychodzić na boisko i pod względem waleczności ustępować rywalowi. Podobnie jak Rosjanom, już po pierwszym meczu została nam matematyka. Z tą różnicą, że oni mają za sobą mecz z najsilniejszym, a nie najsłabszym zespołem grupy. Wystarczy, że Szwedzi pokonają Słowaków w piątek i już będziemy skazani na walkę o punkt w Sewilli, bo bez niego nawet pokonanie "Trzech Koron" będzie miało wymiar czysto honorowy. "Czy wygrywasz, czy nie" kibiców reprezentacji Polski - Żeby nasi po meczu wyglądali na tak wyczerpanych jak Ukraina po porażce z Holandią. Po jej piłkarzach widać było, że dali z siebie wszystko - powiedział mi jeden z kibiców wracających z Gazprom Areny. - Aż żal kibiców, którzy kupili bilet na mecz do Sewilli - zauważył red. Mateusz Borek na pokładzie samolotu relacji Petersburg - Warszawa. - Ja na szczęście swój już sprzedałem. Kolega chciał zabrać syna na mecz z Hiszpanią - odpowiedział jeden z fanów "Biało-Czerwonych". "Czy wygrywasz czy nie...." Michał Białoński, Sport.Interia.pl