Nie ma przypadku w fakcie, że ostatni triumf włoskiej drużyny w Lidze Mistrzów miał miejsce już 11 lat temu. Ba, od tamtej pory ekipy z Półwyspu Apenińskiego docierały do finału tylko dwa razy - dwukrotnie Juventus pod wodzą Massimiliano Allegriego. Pustka po mistrzach świata "Calcio" popadło w pewien rodzaj przestoju. Po wywalczeniu mistrzostwa świata w 2006 roku Włosi popadli w samouwielbienie. Wygrane Milanu w 2007 i Interu w 2010 roku w Champions League zdawały się utwierdzać fanów i ekspertów, że piłka z Półwyspu Apenińskiego ma się dobrze. Tymczasem skończyło się pewne pokolenie piłkarzy, a przede wszystkim włoscy trenerzy zabrnęli w ślepą uliczkę między poszukiwaniem futbolu skutecznego, a piłki pięknej i widowiskowej. Dziś w Serie A mamy powrót ciekawej myśli szkoleniowej, dziś znów we Włoszech pracują trenerzy, którzy potrafią tworzyć oryginalne drużyny, które porywają nie tylko rodzimych kibiców. Tak jest z Mancinim, ale tak jest też z Gian Piero Gasperinim z Atalanty, Simone Inzaghim z Interu, Maurizio Sarrim z Lazio, Stefano Piolim z Milanu, Eusebio Di Francesco z Verony, czy Roberto De Zerbim, który powędrował do Szachtara Donieck. A przecież na stare śmieci wraca także Allegri. Idzie pokolenie o nowej mentalności Czy to będzie oznaczało odrodzenie także klubowej piłki pod znakiem "calcio"? Oby, choć oczywiście tutaj progres jest mocno uwarunkowany również finansami, a włoskie kluby nie dysponują dziś takimi budżetami jak ekipy z Anglii, jak Real, Barcelona, PSG, czy Bayern Monachium. Tym niemniej w futbolu mądrość zarządzania jest czasem ważniejsza od finansów. Tym bardziej cieszy fakt, że większość piłkarzy mistrzowskiej drużyny Manciniego na co dzień występuje w lidze włoskiej. Owszem Jorginho i Emerson są piłkarzami Chelsea, Marco Verratti i Allessandro Florenzi - PSG, ale reszta przystępowała do turnieju z przynależnością klubową w Italii. W dodatku Włosi mają nadzieję, że za zwycięzcami idzie kolejne pokolenie młodzieży, wychowanej już na innym futbolu - ofensywnym, widowiskowym, odważnym. Zaniolo i Pellegrini niczym dwa bonusy Średnia wieku triumfatorów wynosiła niespełna 28 lat, a już za nimi idą Giacomo Raspadori, Gianluca Scamacca, Sandro Tonali i Davide Frattesi, młodzi kandydaci do zastąpienia Ciro Immobile, czy któregoś ze starszyzny. A są jeszcze Nicolo Zaniolo i Lorenzo Pellegrini, którzy nie załapali się na Euro z powodu kontuzji oraz kolejni ciekawi piłkarze: Nicolo Rovella, Samuele Ricci, Giulio Maggiore, czy Tommaso Pobega, którzy dojrzewają w drużynie młodzieżowej. Mam nadzieję, że tym razem Włosi nie osiądą na laurach, a rewolucja zapoczątkowana przez Gasperiniego, czy Manciniego przyniesie wkrótce kolejne plony dla "calcio". Marcin Lepa, Polsat Sport