Przegadaliśmy w Wiśle cztery godziny. Pół poświęciliśmy na reprezentację Polski i najbliższe mistrzostwa Europy. Paweł Czado, Interia: Przed nami czerwcowe Euro. Jak pan ocenia szanse Polski? Wyjście z grupy jest możliwe? Jest obowiązkiem? Antoni Piechniczek: - Do każdego z wielkich turniejów, w których uczestniczyła Polska, przystępowaliśmy z dużym optymizmem. Czasem ten optymizm był w pełni uzasadniony, czasem mniej. Ale jeśli chodzi o obecną reprezentację, to myślę, że możemy spodziewać się po niej bardzo dobrej gry i dobrych wyników. Albo inaczej: dobrej gry i bardzo dobrych wyników. Dlaczego?- Bo w reprezentacji jest spora grupa piłkarzy o dużym doświadczeniu, którzy grali pod innymi selekcjonerami ważne mecze, także na mistrzostwach świata i Europy. Mamy najlepszego napastnika świata Roberta Lewandowskiego, mamy świetnych bramkarzy, ustabilizowaną grupę stoperów z Kamilem Glikiem na czele. Mówię o doświadczeniu, a z drugiej strony wchodzi grupa młodych, utalentowanych piłkarzy. Rzecz sprowadza się do tego, by to wszystko razem poskładać tak żeby zagrało. Dla starszych zawodników dodatkową motywacją powinien być fakt, że to dla nich właściwie ostatnia szansa osiągnięcia z reprezentacją dobrego wyniku. Ten rodzaj motywacji powinien być szczególnie ważny.Klimat dla piłkarzy jest przychylny. - To prawda. Warto zauważyć, że obecnie zainteresowanie piłką nożną w naszym kraju jest wręcz niesamowite. Inna sprawa, że w ostatnich latach reprezentacja stała się u nas wyraźnie drużyną numer 1. Nie ukrywam, że kiedy reprezentację prowadził pan Kazimierz Górski, Jacek Gmoch czy ja to konkurencją były... kluby: Legia, Górnik, potem Widzew. Byli dziennikarze, którzy partycypowali w podbijaniu bębenka i robili wszystko, żeby uznawano, że na przykład Górnik czy Legia są lepsze niż reprezentacja. Za mojej kadencji - że z kadrą mógłby konkurować Widzew.Dziś chyba już tak nie jest. - Zgadzam się. Ludzie tej reprezentacyjnej drużynie dobrze życzą. Uważam to za niezwykle istotne, pozytywne zjawisko. Społeczne zainteresowanie bardzo buduje ten zespół, piłkarze to czują. Selekcjoner Paulo Sousa? - Powinien odegrać dużą rolę, to człowiek o znanym piłkarskim nazwisku - może bardziej jako piłkarza niż trenera, ale wszystko przed nim. Wiadomo, że selekcjoner reprezentacji nie jest człowiekiem, który takich piłkarzy uczy wszystkiego od zera. Jego zadaniem jest wsłuchanie się w ich zdanie, rozeznanie, co umieją, w jakim systemie czują się dobrze itd.No właśnie: taktyka. Czy znajomość wielu schematów pozwala na większą rolę improwizacji podczas gry? - Poruszył pan ważne zagadnienie. Rzeczywiście; im więcej znamy wariantów rozegrania akcji, tym więcej możemy zyskać dzięki improwizacji. Ale to nie może być improwizacja, która spada nam z nieba, lecz taka, która oparta jest bardzo starannym przygotowaniem taktycznym. To dobry moment, żeby powiedzieć o wydawnictwach PZPN dotyczących "Narodowego Modelu Gry" opracowanych przez szerokie grono trenerów i specjalistów z różnych dziedzin, które mają służyć podczas szkolenia zawodników. Uważam je za bardzo dobrą lekturę. Jeśli piłkarze zdobyliby zawartą tam wiedzę, choćby dotyczącą pozycji na jakiej grają, dotyczącą współpracy danej formacji i współpracy poszczególnych formacji - na pewno byłoby to z korzyścią dla wszystkich. A improwizacja? Nie każdy może improwizować. Do improwizowania trzeba być przygotowanym. Ktoś, kto nie umie grać na pianinie, nie zacznie nagle szokować przeróbkami szlagierów The Beatles. To samo tyczy się piłkarzy. Jeśli nie mamy podbudowy, czyli wyćwiczonych schematów, to improwizacja przyniesie na boisku tylko rozgardiasz, tylko bałagan.Jakie powinny przebiegać ostatnie tygodnie przed Euro? Czy reprezentacja powinna dużo pracować na przygotowaniem motorycznym? Z reguły to był jej atut na dużych imprezach.- W moim przekonaniu najważniejsze są badania wykonane po rozgrywkach ligowych a przed rozpoczęciem finalnego okresu przygotowania. Dlatego, żeby wiedzieć, jaki jest stopień przygotowania poszczególnych piłkarzy - jedni grali trochę więcej, drudzy trochę mniej, jeszcze inni byli rezerwowymi. Rzecz polega na tym, żeby drużyna, wybiegając na pierwszy mecz, była przygotowana na maksymalnie wysokim poziomie motorycznym. Żeby piłkarze potrafili nie tylko wytrzymać 90 minut, ale także, żeby w ich trakcie grali w odpowiednio szybkim rytmie, na odpowiedniej szybkości wytrzymałościowej. Tak, żeby piłkarz posiadający piłkę, miał przynajmniej trzy-cztery możliwości jej zagrania i mógł wybrać najlepszy wariant. Nie może być tak, że chowamy się za plecy przeciwnika, nie chcąc dostać piłki, bo nie mamy zaufania do własnej motoryki. Wymaga to dużej mądrości ze strony selekcjonera, wymaga dobrej pracy trenera przygotowania fizycznego, wymaga też rozmów z piłkarzami. Oni mają doświadczenie, znają własny organizm. Jeśli mają odrobinę oleju w głowie i analizują, co się dzieje, mogą być świetnymi partnerami w rozmowie z selekcjonerem.To trudne. Widziałem już, kiedy nie trafiano z formą, kiedy nie wybrano podczas przygotowań, czy to ma być praca nad wytrzymałością szybkościową czy tylko szybkością. Jeśli szybkość nie jest przygotowana od strony wytrzymałościowej, to nic z tego nie będzie. Wychodzi to po kilku, kilkunastu sprintach.