- Cieszę się bardzo, że ci młodzi ludzie, którzy nie zawsze decydowali o grze reprezentacji, nie "pękli" właśnie w takich warunkach, gdzie jest pełno kibiców i przeciwko trudnemu rywalowi, jakim jest Rosja. Na początku meczu mieliśmy duży problem i to był strach, ale pokazali, że można się "przełamać". Mieli duże wsparcie ze strony kibiców, a oni to wsparcie przełożyli na grę w siatkówkę, bo charakter i serce, to jest coś, co fani kochają w sporcie - zaznaczył Piotr Gruszka.Role w pojedynku z Rosją odwróciły się od trzeciego seta. Dużo dobrego do gry "Biało-czerwonych" wnieśli Łukasz Kaczmarek i Aleksander Śliwka. Pierwszoplanową postacią był jednak Artur Szalpuk, który zapisał na swoim koncie 22 punkty.Teraz sztab szkoleniowy musi podjąć decyzję, co do ostatecznego składu kadry na rozpoczynające się 24 sierpnia mistrzostwa Europy. Selekcjoner Orłów prawdopodobnie w poniedziałek ogłosi "14". Jak przyznał Piotr Gruszka- Pozycja atakującego daje nam do myślenia, podobnie jest w przypadku libero i przyjmujących. Możemy wymyślać taktyczne sztuczki z pewną dozą ryzyka. Przekażę swoje zdanie trenerowi, ale na koniec to nie ja będę decydował, więc mam trochę łatwiej - podkreślił asystent De Giorgiego.Z obecnego składu selekcjoner Orłów będzie musiał skreślić cztery nazwiska. - To są rozsądni ludzie i każdy rozumie rywalizację. Myślę, że dla tej czwórki, która odpadnie, świat się nie skończy, a będą wiedzieli, że warto pracować, żeby zagrać w takich meczach. Będą kolejne imprezy, bo przecież mistrzostwami Europy nie kończymy siatkówki w Polsce. To jest początek wielkiej siatkówki dla tych młodych zawodników. Sport jest piękny, ale to są jego uroki, że czasami trzeba być z tyłu, żeby kiedyś być bardzo z przodu - zaznaczył były znakomity reprezentant Polski.Po Memoriale Wagnera kadrowicze dostaną kilka dni wolnego. - Potem spotkamy się już w Spale i przygotowujemy się momentu wyjazdu do warszawy. Tam treningi na Stadionie Narodowym i "odpalamy" - stwierdził Piotr Gruszka.Czy w tych ostatnich dniach przed startem najważniejszej imprezy w tym roku jeszcze można coś poprawić? - Zawsze można. Ważne, żeby nic nie zepsuć - zakończył drugi trener "Biało-czerwonych". Z Krakowa Robert Kopeć