Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Polska - Serbia! Zapis relacji na urządzenia mobilne Druga największa widownia w historii! Bez względu na wynik, to było wielkie siatkarskie święto! Stadion PGE Narodowy zapełnił się już na dwie godziny biało-czerwonym morzem ludzkich głów. To była fantastyczna feta, druga największa widownia, po rozegranym na Maracanie, w obecności niemal 100 tys. ludzi meczu Brazylia - ZSRR, w latach 80. XX wieku. Do Warszawy z całej Polski zjechało ponad 60 tys. fanów siatkówki i gorąco wspierali Orłów.- Czekamy z niecierpliwością na pierwszy mecz i chcemy go za wszelką cenę wygrać. To doda nam skrzydeł na resztę turnieju - mówił kapitan Orłów Michał Kubiak. Nie tylko on i jego koledzy z drużyny czekali na spotkanie z Serbią, ale także polscy kibice. Tak jak trzy lata temu, podczas pamiętnych mistrzostw świata, tak teraz mecz otwarcia ME odbył się na PGE Narodowym i znowu rywalem była Serbia, która jednak zrewanżowała się nam za porażkę 0-3. Siatkarze prowadzeni przez Nikolę Grbicia zapowiadali, że wyciągnęli wnioski z tamtego spotkania i że taka sytuacja już się nie powtórzy i na parkiecie to potwierdzili. Ta porażka powoduje, że musimy liczyć na pokonanie niżej notowanych Finów i Estończyków, by z barażu awansować do ćwierćfinału. Brakowało skuteczności w ataku Serbowie przyjechali do Polski bez podstawowego przyjmującego Marko Ivovicia, który doznał kontuzji stawu skokowego tydzień przed rozpoczęciem Euro. W naszej kadrze też nie obyło się bez problemów. Z urazem zmagał się Mateusz Bieniek i do ostatniej chwili ważyły się jego losy. Dzięki świetnej pracy sztabu medycznego kadry, nasz środkowy zdążył na czas. De Giorgi jednak wolał nie ryzykować i Bieniek bój z Serbami rozpoczął na ławce rezerwowych. Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął Łukasz Wiśniewski."Polska! Polska! Polska!" - niosło się z trybun od początku spotkania. Nasi siatkarze odwdzięczyli się kibicom dobrą grą. Prym wiedli Dawid Konarski i Bartosz Kurek. Brawa należały się gospodarzom za grę w obronie i dzięki temu mogliśmy wyprowadzić skuteczne kontry. Na pierwszej przerwie technicznej Orły prowadziły 8:5. Serbowie zaczęli kąsać nas zagrywką. Zwłaszcza Urosz Kovacević i Srecko Lisinać napsuli nam sporo krwi. Wynik odwrócił się na korzyść Serbów (10:9). Na dodatek, rywale ustawiali szczelny blok o czym dwukrotnie przekonał się Konarski. Goście zatrzymali też potężny atak Kurka ze skrzydła i na drugą przerwę techniczną schodzili z trzema punktami przewagi (16:13). Orły musiały "gonić" wynik. Brakowało jednak skuteczności w ataku. Serbowie natomiast grali niemal bezbłędnie i trzymali nasz zespół na bezpieczny dystans. Kiedy kontrę wykorzystał Drażen Luburić, rywale "odskoczyli" na cztery punkty (20:16). O przerwę poprosił wówczas De Giorgi. Serbska maszyna działała bez zarzutu do stanu 23:19. Wtedy goście popełnili dwa błędy i zapaliła się iskierka nadziei, że ten set jeszcze nie jest stracony. Grbić szybko przywołał swoich zawodników do porządku. Setbola dał im Marko Podraszczanin z krótkiej (24:21), a pierwszą partię zakończył Nemanja Petrić, który "obił" nasz blok (25:22). Znów zmarnowaliśmy zaliczkę Polacy ruszyli z impetem od początku drugiej partii. Wreszcie zaczął funkcjonować nasz blok, a Konarski i Kubiak zdobywali ważne punkty. To wszystko przełożyło się na wynik. Na pierwszej przerwie technicznej "Biało-czerwoni" mieli trzy punkty w zapasie (8:5), czyli identyczna sytuacja jak w inauguracyjnej odsłonie. I tak jak w pierwszym secie, Serbowie błyskawicznie odrobili straty. Po "bombie" Urosza Kovaczevicia z drugiej linii było 10:9 dla przyjezdnych. Polacy podjęli rękawicę i na boisku rozgorzała walka punkt za punkt. W końcówce oba zespoły ryzykowały zagrywką i dwukrotnie trenerzy prosili o wideowerfikację, bo o powodzeniu decydowały centymetry. Niestety, po piekielnie mocnym serwisie Kubiaka piłka wylądowała poza boiskiem (22:20). W końcówce "Biało-czerwoni" mieli świetną okazję, żeby wyrównać na 23:23. Konarski jednak fatalnie przestrzelił. Nie pomógł challenge. Bloku nie było i rywale mieli setbola. Nieudany atak zdeprymował Konarskiego, bo w następnej akcji został zatrzymany. 25:22 i 2:0 dla Serbii. "Biało-czerwoni" znaleźli się pod ścianą. Trzecią partię musieli wygrać, żeby jeszcze marzyć o odwróceniu losów rywalizacji. Doping kibiców nie wystarczył Do stanu 10:10 oglądaliśmy wymianę ciosów. Siatkarze obu zespołów popisywali się soczystymi atakami. W defensywie dla jednych i drugich nie było straconych piłek. Problem pojawił się, kiedy w polu zagrywki stanął Petrić. Najpierw z jego serwisem nie poradził sobie Paweł Zatorski, a chwilę później Serb posłał asa (13:10). De Giorgi ratował sytuację zmianami. W miejsce Kurka pojawił się Rafał Buszek. Na boisko weszli też Grzegorz Łomacz i Łukasz Kaczmarek. Zwłaszcza wejście tego drugiego ożywiło nasz zespół. Kaczmarek szalał w obronie, a co najważniejsze kończył ważne akcje. To po jego mocnym ataku z prawego skrzydła Polacy doprowadzili do remisu 18:18. Tak wspaniały pościg obudził kibiców na Narodowym, którzy jeszcze mocnej zagrzewali naszych do walki. Tymczasem Srecko Lisinać "ustrzelił" zagrywką Zatorskiego i znów trzeba było gonić wynik (18:20). Po sprytnym ataku Petricia przewaga Serbów wzrosła do trzech punktów (22:19). To był ostatni dzwonek, ale rywale nie dopuścili do nerwowej końcówki. Kiedy zablokowany został Kubiak Serbowie mieli meczbola (24:20). W następnej akcji nasz kapitan też został zatrzymany i to był koniec meczu. Polacy przegrali 0:3. Porażka nie przekreśla szans naszego zespołu na podium ME, ale droga do medalu stała się bardzo wyboista. Polacy i Serbowie z Warszawy przeniosą się do Gdańska, gdzie rozegrają pozostałe spotkania fazy grupowej.W drugim meczu "polskiej" grupy Finlandia, po morderczej walce, wygrała z Estonią 3:2 (25:21, 25:22, 25:27, 22:25, 15:9). Polska - Serbia 0:3 (22:25, 22:25, 20:25) Polska: Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Bartłomiej Lemański, Dawid Konarski, Bartosz Kurek, Łukasz Wiśniewski, Paweł Zatorski (libero) oraz Grzegorz Łomacz, Łukasz Kaczmarek, Rafał Buszek, Mateusz Bieniek. Serbia: Urosz Kovacević, Nemanja Petrić, Nikola Jovović, Drażen Luburić, Marko Podraszczanin, Srecko Lisinać, Nikola Rosić (libero) oraz Aleksander Okolić, Goran Skundrić. Z PGE Narodowego Robert Kopeć