- Może to nie było najpiękniejsze spotkanie, ale 3:0 dla nas zawsze wezmę, po jakiejkolwiek grze. Dziś potrzebowaliśmy dobrej akcji od każdego. Weszli zawodnicy z ławki i "pociągnęli" grę, "pociągnęli" wynik. Dobrze, że mamy takich ludzi. To daje komfort, więc jesteśmy zadowoleni z wyniku i jedziemy dalej. Zobaczymy dokąd nas te mistrzostwa zaprowadzą - dodał Kurek, który zapisał na swoim koncie sześć punktów.Selekcjoner Orłów Ferdinando De Giorgi wystawił przeciwko Estończykom "żelazny" skład. Pod koniec pierwszego seta na boisku zameldował się Łukasz Kaczmarek, który zastąpił Dawida Konarskiego, i grał już do końca. W drugiej partii Grzegorz Łomacz zastąpił Fabiana Drzyzgę. Od tego momentu, to on był mózgiem drużyny. Obaj spisali się bardzo dobrze, a zwłaszcza Kaczmarek. Nasz atakujący zdobył 10 punktów i był to trzeci wynik w zespole. Lepszy dorobek mieli tylko Bartłomiej Lemański (12) i Michał Kubiak (11).Już przed rozpoczęciem spotkania z Estonią Polacy wiedzieli, że na pewno wyjdą z grupy. Niewiadomą pozostawało tylko, z którego miejsca - drugiego czy trzeciego. - Powiem szczerze, że nawet się nad tym nie zastanawiałem. Nie wiedziałem o tym. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać to spotkanie dla siebie i dla kibiców, żeby nabrać pewności siebie. Wpaść w taki pozytywny rytm. Mam nadzieję, że nie skończy się to na następnym meczu - zaznaczył Bartosz Kurek. Z "polskiej" grupy bezpośredni awans do ćwierćfinału wywalczyli Serbowie. Polaków i Finów czekają mecze barażowe o najlepszą "ósemkę". Nasz zespół w środę w krakowskiej Tauron Arenie zagra z aktualnym wicemistrzem Europy Słowenią, a "Suomi" z Bułgarią.- Pokonać można każdego dobrze grając i o tym wszyscy wiemy. Jeżeli ograniczymy ich mocne strony, których mają wiele, to myślę, że mamy szansę - zakończył Bartosz Kurek. Z Gdańska Robert Kopeć i Anna Zając