Niemcy odnieśli już historyczny sukces, bo po raz pierwszy zapewnili sobie medal tej imprezy. Zresztą można mówić, że ich trener Włoch Andrea Giani to cudotwórca. Dwa lata temu prowadził jeszcze Słowenię i też wprowadził ją na salony. W Sofii drużyna wywalczyła srebro, co było największą niespodzianką imprezy. Teraz również srebro ma już zapewnione, ale zespół zbudowany wokół wielkiej gwiazdy Georga Grozera, chce więcej. Trudno jednak sobie wyobrazić, by potrafił przeciwstawić się Rosji. Sborna jest bowiem mocna w każdym elemencie. Nie było jeszcze rywala, który był w stanie ją złamać. Pokazał to zwłaszcza półfinał, w którym "zmietli" z boiska Belgię. "Czerwone Diabły" nie były w stanie ani blokować, ani odbierać zagrywki, ani też przedzierać się przez blok. Trudno wskazać słaby punkt Sbornej. W meczu o brąz Belgia zmierzy się z Serbią. Psychicznie jest na pewno w lepszej sytuacji. Ekipa prowadzona przez Vitala Heynena już sprawiła sporą niespodziankę, awansując do strefy medalowej. Z kolei Serbowie liczyli na... złoto. Ponadto mają w nogach pięciosetowy pojedynek w półfinale z Niemcami. "O brąz będziemy walczyć z całych sił" - zapowiedział atakujący bałkańskiej ekipy Aleksandar Atanasijević. Polacy turniej zakończyli na barażu o ćwierćfinał, w którym ulegli Słowenii 0:3. Ostatecznie sklasyfikowani zostali na 10. pozycji.