To raz drugi mecz i ceremonia otwarcia odbędą się na największym polskim stadionie. Przed trzema laty wielka siatkarska impreza - mistrzostwa świata - również rozpoczynały się na Narodowym. Wówczas Polacy także grali z Serbami i co najważniejsze wygrali pewni 3:0. Nasi rywale narzekali wtedy na warunki, panujące na stadionie. Teraz chcą wyciągnąć z tego spotkania i zacząć mistrzostwa od wygranej. - Nie możemy popełnić takich samych błędów jak trzy lata temu i wyciągnąć wnioski z poprzedniej wizyty w Warszawie, dlatego tym razem chcemy wygrać. Wielka publika, jaka zgromadzi się na stadionie oczywiście robi wrażenie, ale kiedy zaczyna się mecz, wszystko schodzi na dalszy plan. Szczerze mówiąc, gdy grałem na Narodowym trzy lata temu nawet nie zdawałem sobie sprawy, że jest tyle ludzi na trybunach. Wokół boiska jest mnóstwo przestrzeni i nie bardzo dochodziło do mnie, że ogląda nas blisko 70 tysięcy fanów - wspomina kapitan Serbów Dragan Stanković. Jutrzejszego meczu nie może się już doczekać nasz kapitan Michał Kubiak. - Chcemy, żeby turniej już się rozpoczął. Padały pytania, czy na parkiecie nie będzie za ciepło czy za zimno, ale nie mamy wpływu na warunki pogodowe. Chcielibyśmy, żeby było 30 stopni Celsjusza, ale na to się raczej nie zanosi. Pewne jest, że 60 tysięcy ludzi przyjdzie kibicować nam i mam nadzieję, że to nam pomoże. Lubimy grać przed własną publicznością - podkreśla Kubiak. Szkoleniowcem Serbów jest legenda światowej siatkówki Nikola Grbić. Dla niego będzie to pierwsza wizyta na warszawskim stadionie. - Jeśli grasz dobrze, potrafisz uciszyć 65 tysięcy kibiców.Tak duża publika może być też dużym obciążeniem dla Polaków, bo gdy mecz nie będzie się układał po ich myśli, mogą odczuwać dużą presję. Dla mnie jako zawodnika, to było duże wyzwanie, uwielbiałem grać przed dużą publiką - twierdzi szkoleniowiec naszych dzisiejszych rywali. Zdaniem przedstawicieli obu ekip na parkiet wyjdą jutro ekipy, które mogą odegrać ważną rolę na rozpoczynających się mistrzostwach. - Nikt nie wątpi, że przeciwko sobie zagrają dwie czołowe drużyny - twierdzi Stanković. - Czy jesteśmy faworytami? To że ktoś cię tak nazwie, nie znaczy dużo przed turniejem, bo trzeba pokazać na parkiecie, że będziesz się liczyć w grze o medale.. Potrafi to udowodnić Francja, która w każdym turnieju plasuje się na podium. Serbia ma utalentowanych zawodników z doświadczeniem na arenie międzynarodowej. Ale inne zespoły też będą się liczyć w gronie faworytów jest jeszcze np. Rosja - uważa selekcjoner naszej kadry Ferdinando De Giorgi. Krzysztof Oliwa