Na uroczystość trybuny się jeszcze nie zapełniły po brzegi. Był statek kosmiczny, kosmonauci z flagami państw na elektrycznych deskorolkach, fajerwerki i sporo muzyki. Hymn imprezy odśpiewali bracia Wojciech i Piotr Cugowscy. W sumie w ceremonii wzięło udział 150 tancerzy oraz 50 dzieci. To one właśnie zaprezentowały w odblaskowych barwach nazwy czterech miast, gdzie odbędzie się faza grupowa mistrzostw Europy - Szczecina, Krakowa, Katowic i Gdańska. Na środku boiska pojawiła się też wielka piłka od siatkówki, a kibice zostali zabrani na Volleyplanet. - Witam wspaniałych kibiców, przyjaciół siatkówki. Dzisiaj wieczorem rozpoczynamy wielkie święto europejskiej siatkówki. Jestem przekonany, że tak jak trzy lata temu, gdy otwieraliśmy tutaj mistrzostwa świata, tak i teraz będziemy uczestniczyć w historycznym widowisku. Pokażmy całemu światu jak kibicują fani z Polski - powiedział prezes związku Jacek Kasprzyk. Oficjalnego otwarcia imprezy dokonał chwilę później prezes europejskiej konfederacji Aleksandar Boricic. Na trybunach jeszcze nie ma kompletu widzów. Organizatorzy liczą na to, że na meczu będzie komplet - ok. 63 tys. kibiców. Polacy tylko raz w historii wygrali mistrzostwa Europy - w 2009 roku w Turcji. Wówczas kadrę prowadził Argentyńczyk Daniel Castellani. Teraz trenerem jest Włoch Ferdinando De Giorgi, który przed tym sezonem odmłodził kadrę i liczy na podobny sukces. W fazie grupowej "Biało-czerwoni" zmierzą się kolejno z Serbią, Finlandią i Estonią. Mecze z ostatnimi dwoma rywalami odbędą się w Gdańsku. Później - o ile Polacy awansują - przeniosą się do Krakowa, gdzie rozgrywać się będzie bezpośrednia walka o medale.