Podopieczni Ferdinando De Giorgiego w mecz otwarcia mistrzostw Europy przegrali na PGE Narodowym z Serbią 0:3. Ten wynik sprawił, że pojedynek z Finlandią miał duże znaczenie. Ewentualna porażka postawiłaby gospodarzy turnieju pod ścianą. "Biało-czerwoni" stanęli na wysokości zadania. - Przede wszystkim cieszymy się z tego zwycięstwa i przełamania złej passy - stwierdził Bartosz Kurek. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, jak mógłby sugerować wynik. "Suomi" wysoko zawiesili poprzeczkę zwłaszcza w inauguracyjnej partii. Polacy przez długi czas "gonili" wynik. Dzięki znakomitym zagrywkom Bartosza Kurka odrobiliśmy straty z nawiązką, a w końcówce Orły przechyliły szalę zwycięstwa na swoja korzyść. - Zagrywaliśmy lepiej od Finów. Wywieraliśmy większą presję na rywalach, choć oni też nie przebijali piłki za darmo - zaznaczył Bartosz Kurek, który 29 sierpnia będzie obchodził 29. urodziny. Wygrana otwiera drogę Polakom do walki o ćwierćfinał w barażach, bo raczej Serbowie nie wypuszczą szansy z rąk i to oni wygrają rywalizację w grupie A i bezpośrednio znajdą się w czołowej ósemce. Przed "Biało-czerwonymi" jeszcze jedno spotkanie w fazie grupowej. W poniedziałek zmierzą się z Estonią (godz. 20.30), która stoczyła zażarty bój z faworyzowaną Serbią przegrywając 2:3.- Każdy zespół przyjechał tutaj grać o mistrzostwo Europy, a nie położyć się, gdy naprzeciwko wychodzą takie firmy jak Serbia. Estonia zagrała dobry mecz. Mam nadzieję, że w poniedziałek ograniczymy ich atuty i to my zejdziemy z boiska jako zwycięzcy - powiedział Bartosz Kurek, który w starciu z Finlandią był jednym z najlepszych na boisku. Nasz przyjmujący zapisał na swoim koncie 15 punktów. Popisał się czterema asami serwisowymi, a na 17 prób w ataku skończył 9 (53 procent skuteczności).- Doskonale wiemy, co trzeba robić, żeby zdobyć złoto. Nie da się porażkami dojść do tego miejsca, gdzie chcemy być. Dziś się udało i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie podobnie - podkreślił Kurek. Z Gdańska Robert Kopeć i Anna Zając